Proza, góry i muzyka

piątek, 20 czerwca 2014

Świętujemy Mundial

Zapomniałam dodać, że jestem wielką fanką dobrego futbolu. Oglądam wszystkie  największe imprezy związane z tym sportem, czyli Mundial, Euro, Ligę Mistrzów, Ligę Europejską i La Copa America. Czasem trafi się Puchar Króla Hiszpanii. Moja przygoda z piłką nożną zaczęła się
w 1998 roku, kiedy rozgrywano Mistrzostwa Świata we Francji. Przyznam się bez bicia, że do tamtej pory nie znosiłam futbolu, a dziś czekanie na mistrzostwa w piłce nożnej wydaje się niesamowitą męką. Mój sposób widzenia zmienił się dzięki jednemu meczowi. Był to mecz Anglia - Argentyna podczas którego David Beckham zachował się  bardzo niechlubnie,  a mianowicie bardzo chamsko potraktował swojego przeciwnika, który go  sfaulował. Wtedy to moja mama zawołała mnie i moją siostrę do siebie żeby dowiedzieć się czy ów David Beckham jest mężem jednej ze spicetek Victorii, albowiem wiedziała, że Spice Girls to nasz ulubiony zespół. I tak się zaczęło nasz kibicowanie. Przyszłyśmy na chwilę a zostałyśmy na resztę meczu i od tamtej pory nie odpuszczamy ani jednej takiej imprezy. Mamy swoje ukochane drużyny i piłkarzy, których podziwiamy, a czasem ochrzaniamy. Do naszych ulubionych drużyn należą Brazylia, Hiszpania, Francja i Holandia.
Ten Mundial niechybnie zasługuje na miano Mistrzostw Prawdziwych Niespodzianek. Zaczęło się wielką porażką Mistrzów Świata i Mistrzów Europy Hiszpanów, którzy totalnie popłynęli i teraz został im tylko mecz o honor, po którym opuszczą Brazylię. Przykre to, ale jak zespół nie gra jak trzeba przysparza jedynie przykrości swoim kibicom. Miło a nawet niesłychanie miło zaskoczyli nas Pomarańczowi, najpierw pokonali Hiszpanów 5:1, a potem 3:2 wygrali z Australijczykami. Po ostatnich Mistrzostwach Europy w naszym kraju i na Ukrainie, kiedy to nie wyszli z grupy i nawet nie zdobyli punktu, tak teraz bardzo dobrze grają. Grają silnie, zdecydowanie i łatwo odrabiają najmniejszą stratę. Póki co bohaterami są Robin van Persie, Arjen Roben i Depay. Mam nadzieję, że nadal będą przynosić radość swoim kibicom na tych mistrzostwach. Jest to zupełnie inne pokolenie piłkarzy holenderskich. Całkiem inny skład niż ten z 2000 i 2002 roku gdzie grali między innymi Patrick Kluivert, Edgar Davids, jak dla mnie mistrzowie dryblingu, legendarni bracia de Boer, bramkarz Edwin van der Sar, którego do dziś szanujemy i podziwiamy za jego dokonania w historii piłki, Dennis Bergkamp, Ruud van Nistelrooy, Clarence Seedorf, Giovanni van Bronckhorst - to był skład marzeń. Dziś to już jest inna drużyna ale cieszę się, że grają teraz tak jak grają. Tak samo cieszę się z pierwszego zwycięstwa Brazylijczyków. Canarinhos to niesamowita drużyna. Pełna nadziei i optymizmu. Lubię ich nawet gdy im się nie wiedzie, bo Brazylijczyków nie da się nie lubić ani ich radosnego stylu gry. Ja jeszcze pamiętam czasy Ronaldo (nie mylić z CR7), Rivaldo, Roberto Carlosa, Ronaldihno. Powiem szczerze, że brakuje mi tych piłkarzy na boisku. Myślę jednak że dzisiejsza drużyna jest w stanie odbudować dawną potęgę brazylijską. Bardzo zaskakują zespoły
z Ameryki Południowej. Nawet Argentyna się wyrobiła. Wykazują się silną psychiką, zapałem i jak zawsze są zdeterminowani do zwycięstwa. Bez problemu wyeliminowują z mistrzostw drużyny europejskie. Razem z Hiszpanami do domu pojadą Anglicy, którzy ostatnio zostali pokonani przez Urugwaj, i to w brawurowy sposób. Podobnie Chile i Kolumbia również pokazują na co ich stać. Ameryka Południowa zawsze była kolebką piłki nożnej.
Dziś mecz Francja - Szwajcaria który właśnie trwa. Akurat mamy przerwę. Francuzi wygrywają 3:0. Ależ niespodzianka. Tego się nie spodziewałam, bo pierwszy mecz Trójkolorowych był dosyć męczący i nudny, ale dziś pokazują swoją klasę. Jestem niesamowicie zadowolona z takiego wyniku. Dobrze by było, żeby znów grali jak za czasów słynnego Zidana. Wielka radość mnie wypełnia kiedy patrzę na taką grę. O to właśnie chodzi! Francuzi mają już swoją historię na mistrzostwach świata. Kto by  nie pamiętał takich gwiazd futbolu francuskiego jak Thierry Henry, Patrick Vieira, Marcel Desailly, genialnego bramkarza Fabiena Bartheza, którego chyba nie sposób zapomnieć, Laurent Blanc czy Didier Deschamps. Zapewne wielu z Was pamięta dużo więcej słynnych piłkarzy niż ja. Faktem jest, że ostatnie lata nie były najlepsze dla Francuzów. Byli praktycznie na wypaleniu i było to widać po ich grze. Teraz jednak odbudowują swoją dawną potęgę. Mam nadzieję, że swój ostatni mecz też tak zagrają jak dzisiejszego wieczoru. Widać poprawę i taki styl gry cieszy kibiców. Nie da się ukryć, że większość z tych meczy fazy grupowej które do tej pory zobaczyliśmy na Mundialu
w Brazylii było bardzo dobrych. Dużo się dzieje. Jest mnóstwo niespodzianek, wygrywają zespoły po których najmniej byśmy się tego spodziewali. Jeszcze tylko jedna kolejka i będziemy mieć ćwierćfinały. Temperatura podnosi się, a emocje coraz większe. Czekamy zatem.
Życzę wszystkim miłego kibicowania. 

4 komentarze:

  1. Ja lubię czasem spojrzeć na mecz, zwłaszcza jak gra chociaż jedna dość";egzotyczna" drużyna. Bo to i "futbol" inny od tego, który znamy i może być ciekawy wynik.
    Dziękuję za odwiedziny na moim blogu kroplewody-zaiarnkapiasku.blog.pl. Prowadzę też bloga pod katem wyłącznie bezrobocia: w-zawodowym-zawieszeniu.blog.pl. Jednak tam wpisy będą już rzadziej, bo na razie większość tego, co mi na wątrobie siedziało, już tam wrzuciłam, ale nie zawieszam go.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie wolę piłkę w zagranicznym wydaniu niż w naszym z wiadomo jakiego powodu.

      Usuń
  2. Kibicem nie jestem, ale swietnie pamietam finalowy mecz Francji w 1998 i jej zwyciestwo. Bylam wtedy w Paryzu i ogladalismy mecz z sasiadami w ramach wieczornej imprezy. To po prostu nie do opisania co sie owej nocy po zwyciestwie wyprawialo. Szal !
    Natomiast w tym roku bardzo mi sie podobawo wsparcie belgijskich kibicow dla ich "Czerwonych Diablow"... A kibicowali doslownie wszyscy i wszedzie...
    Jako ze w dni pracujace jestem w Brukseli, to porobilam nawet zdjecia i napisalam na ten temat u siebie na blogu...
    Kto ma ochote, moze zajrzec tu:
    http://notatkiniki.blogspot.be/2014/06/belgijskie-kibicowanie-czerwonym-diabom.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, że taka sytuacja zrobiła z Ciebie prawdziwą kibickę. Najwidoczniej potrzebny był motyw, który wzbudzi zainteresowanie. A tu Spice Girls hehe nieźle. też kiedyś słuchałam ale do piłki nigdy mnie nie ciągnęło. Zdarzało mi się kibicować ale to bardziej dla dobrego towarzystwa niż dla samego meczu :)

    OdpowiedzUsuń