Proza, góry i muzyka

czwartek, 5 marca 2015

Harris Piano Jazz Bar in Cracow


Jest takie miejsce w Krakowie, moje ulubione, w którym lubię się zatrzymać żeby posłuchać dobrej muzyki, napić się wybornej whisky, po prostu zrelaksować się w doborowym towarzystwie. To miejsce poznałam dzięki pewnej kochanej osóbce, która nazywa się Aleksandra Nowak i jest jedną z najlepszych artystek krakowskiego undergrandu - jak dla mnie najlepszą na świecie. Ola udowodniła mi że naprawdę nie trzeba być popularnym, żeby być dobrym artystą czy artystką i śpiewać dla ludzi, nie potrzeba pokazywać się w żadnych programach typu Voice of Poland czy Must be the music, wystarczy kochać to co się robi. Uwielbiam undergrand z jednego konkretnego powodu - znajduje tam artystów tak wyjątkowych i tak zdolnych jak Ola, dla których komercja jest zupełnie obca. Kiedy pierwszy raz ją usłyszałam w klubie Kanion na Kazimierzu byłam urzeczona jej głosem, jej energią i spontanicznością. Nie dość że posłuchałam świetnego koncertu to jeszcze wybawiłam się na maksa. Pokochałam Ole nie tylko jako artystkę ale także jako człowieka, bo to wspaniała ciepła osoba o wielkim sercu i wielkiej muzycznej duszy - szczera kochana sympatyczna, z którą można porozmawiać o wszystkim. Od tamtej pory pojawiam się na jej koncertach u Harrisa kiedy tylko mam okazję, bo naprawdę warto posłuchać takiej muzyki, która płynie prosto z serca.
 
Jak sama nazwa klubu wskazuje w Harris Piano Jazz Bar grają zespoły, które lubują się w jazzie, zarówno tym starym jak i współczesnym, ale nie tylko, bo można tam też usłyszeć dawną odmianę swinga, która jest jazzowi pokrewnym gatunkiem i tym właśnie swingiem raczy nas nasza znakomita artystka oraz towarzyszące jej zespoły. Raz nawet był tata szanownej artystki, który grał na perkusji. Każdy występ jest fenomenalny i ma swoisty charakter. Ostatni koncert zabrał nas w klimaty Paryża lat 30 -tych i było romantycznie, tanecznie i czarująco. Tak na dobrą sprawę nie dało się usiedzieć na miejscu przy tak wspaniałek muzyce. Jeśli ktoś mi jeszcze powie że przy takiej muzyce, która jest pokrewna jazzowi nie da się tańczyć to postukam się w czoło i odeślę na koncert Oli. Zarówno ten ostatni występ jak i wcześniejszy były dla mnie czymś niepowtarzalnym, nie z tej ziemi. Doznania takie jak na niejednym koncercie, baaaa nawet lepsze. Kocham taką muzyką jaką prezentuje Aleksandra Nowak i szanowni panowie muzycy, którzy również z niemałą siłą powalają na kolana swą grą na instrumentach. Chcąc być dosłowną, powiem, że ostatnim razem kopara mi opadła do samej ziemi, takie zrobili wrażenie na mnie, że do dziś nie mogę się pozbierać. Aż mi się żal zrobiło, kiedy koncert się skończył, bo zawsze mam niedosyt. Covery wykonane przez Ole są perfekcyjne, tak samo akompaniament. Na takie koncerty to można chodzić codziennie, mówię to całkiem serio. Dzięki jej koncertom coraz lepiej poznaje te dwa gatunki jakimi są jazz i swing, a nasza artystka wspaniale je łączy czyniąc swoje występy niezwykle magicznymi recitalami, których nie da się zapomnieć. Niesamowite jak dobrze wychodzi jej What a wonderful world Louisa Armstronga czy C'est Magnifique Peggy Lee, poza tymi oczywiście również wiele innych wyśmienitych swingowo - jazzowych standardy, w których natychmiast się zakochałam. Zatem wielkie oklaski dla Oli i towarzyszących jej panów muzyków, którzy wraz z nią zabierają nas w te niezwykłe podróże i odtworzyć klimat tamtych niezwykłych czasów. Jeden z zespołów z którymi występuje to Old Swing Caffe, a drugi Hot Swing, oba wyśmienite. Jeśli jeszcze nie zasmakowaliście nigdy takiej muzyki na żywo to zapraszam do Harrisa na koncerty Aleksandry w towarzystwie wspomnianych zespołów. Nie wyjdziecie zawiedzeni. Wystarczy raz się skusić, a potem nogi same ciągną na ten koncerty. Przy okazji muszę wspomnieć że moim ulubionym muzykiem towarzyszącym Aleksandrze jest pewien bardzo pozytywnie zakręcony skrzypek, pan Wojciech Marcinkowski.  Zaraz spodobała mi się jego energia i sposób gry na tym cudownym instrumencie. Mes felicitationes Monsieur Marcinkowski, merci pour ca magnifique musique.
 
Podziękowania i ogromne gratulacje należą się oczywiście wszystkim muzykom i Oli, za to że są i darzą nas tak wspaniałą muzyką. Wielkie merci :)
 
Gdybyście chcieli Drodzy Moi czytelnicy śledzić wydarzenia na stronie zespołów podaje strony na facebooku :
 
Wpadajcie i dajcie się ponieść tej muzyce.
 





 
 
 
 
 
 
 
 

środa, 4 marca 2015

Moja muzyka po polsku czyli muzyka na której wyrosłam...

Na wstępie chce powiedzieć że dla mnie muzyka po polsku to ta, która była kiedyś. Wychowałam się na zupełnie innych artystach i zespołach, niż współczesna młodzież, dlatego trudno mi zaakceptować  to co dziś uważa się za kultowe. Dla mnie nie jest, bo ja zdecydowanie jestem z innej epoki i zatrzymałam się gdzieś w latach 90-tych. Nie uświadczycie tu więc ani Dody, ani Ewy Farny, Paulli, Lisowskiej, Dawida Kwiatkowskiego czy Rafała Brzozowskiego.  Owszem istnieją współczesne zespoły i artyści, których szanuje za to co robią i lubię ich posłuchać, ale to zaledwie garstka w porównaniu z tym, co dała nam miniona dekada. Część z was się ze mną zgodzi, część nie, ale fakt faktem kiedyś polska muzyka zdecydowanie wyprzedzała swoją epokę, bo jej poziom był naprawdę dobry. Nie  przekonują mnie dziś banalne tekściki o jednym i tym samym i melodia na jedno kopyto. W muzyce chodzi o coś więcej. Muzyka musi być ponadczasowa żeby przeżyć pokolenia, a nie być hitem na zaledwie pięć minut. Zapraszam Was zatem w podróż w do moich czasów gdzie dla banalności nie ma miejsca. Bon voyage! :)
 
Budka Suflera Noc komety
 
 
Perfect Autobiografia
 
 
Wilki Eli lama sabahtani
 
 
Grupa pod budą Ta sama miłość
 
 
Irena Santor Walc Amabaras
 
 
Maryla Rodowicz Małgośka
 
 
Anna Jantar Najtrudniejszy pierwszy krok
 
 
 
Andrzej Zaucha Leniwy Diabeł
 
Various Manx Wolne ptaki
 
 
Edyta Bartosiewicz Zegar
 
 
Czesław Niemen Sen o Warszawie
 
 
Bajm Moja małpa i ja
 
 
Universal Mr Lennon
 
 
Manam Krakowski Spleen
 
 
Lady Pank Kryzysowa narzeczona
 
 
Wanda i banda Nie będę Julią
 
 
Zdzisława Sośnicka Aleja gwiazd
 
 
TSA 51
 
 
Dżem Sen o Wiktori
 
 
Oddział Zamknięty Obudź się
 
 
 
Izabela Trojanowska Tyle samo prawd ile kłamstw
 
 
Edyta Górniak Niebo to my
 
 
Urszula Na sen
 
 
Urszula i Budka Suflera Fatamorgana
 
 
De mono Ostatni pocałunek
 
 
TLove King
 
 
Myslovitz Długość dźwięku samotności
 
 
 Grzegorz Turnau Bracka
 
 
 Hey Mimo wszystko
 
 
Kasia Kowalska Jak rzecz
 
 
Edyta Gepert Kocham Cię życie
 
 
Kult Baranek
 
 
Hanna Banaszak W moim magicznym domu
 
 
Dwa plus jeden Windą do nieba
 
 
Kayah Kiedyś byłam różą
 
 
Edyta Bartosiewicz Ostatni
 
 
Republika Biała Flaga
 
 
Szwagierkolaska U Cioci na imienach
 
 
Ryszard Rynkowski Szczęśliwej drogi już czas
 
 
Anna Maria Jopek Ale jestem
 
 
Kasia Stankiewicz i Michał Żebrowski Niepewność
 
 
 
Wilki Nie stało się nic
 
 
 Czerwone gitary Kwiaty we włosach
 
 
Skaldowie Z kopyta kulig rwie
 
 
Varius Manx Orła cień
 
 
 
Justyna Steczkowska Dziewczyna szamana
 
 
Beata Kozidrak Wieczna zima
 
 
 
Sława Przybylska Pamiętasz była jesień
 
Krzysztof Cugowski Zamiast Kołysanki
 
 
 
Elektryczne gitary Człowiek z liściem na głowie
 
 
Paweł Kukiz & Borysewicz Bo tutaj jest jak jest
 
 
Perfect Niepokonani
 
 
De su Życie cudem jest
 
 
Kasia Nosowska i Kazik Zoil
 
 
Robert Chojnacki & Piasek
 
 
 

Jak tu przetrzymać tą porę?

Witajcie Kochani

Na wstępie przepraszam za swoją długotrwałą nieobecność, ale cosik ostatnio ciężko mi się pozbierać. Nie mogę się do niczego zmobilizować, a na siłę nie lubię pisać. To co się chce pisać powinno płynąć z głębi serca. A ja ostatnio kompletnie więc utknęłam w martwym punkcie.... Tak, tak, z pisaniem ksiażki też. Całe szczęście niedługo znów nawiedzi nasz kraj radosny pełen słońca Wilkołak który swoim śpiewaniem na pewno nas rozrusza i wniesie w nasze życie mnóstwo uśmiechu i pogody. Jak można nie lubić kogoś takiego, tego nie pojmę nigdy. Już nie mówię o muzyce, bo nie każdy lubi muzykę francuską, ale jako człowiek Garou jest  dosłownie do rany przyłóż ( szeroki uśmiech i ciepły głos).  Trudno się przy nim źle czuć. A mówi to ta doświadczona wielokrotnie :) Więc warto zaryzkować i spotkać się oko w oko z tym mega sympatycznym pełnym ciepła osobnikiem. Może dzięki niemu przetrwam jakąś ta zimę i dotrwam do wiosny, wszak że mam jeszcze jeden koncert w Bydgoszczy. Będe więc podwójnie szczęśliwa. Nie ma nic wspanialszego niż spotkanie z nim i z resztą pozytywnie zakręconych fanklubowiczek. Doskonała odskocznia od szarej codzienności. Już się nie mogę doczekać tego czasu... Najgorsze jest jednak to, że ten cudowny czas tak szybko zleci.... Sama myśl o tym aż boli... I to boli bardzo. Znów będę za nim płakać... Bez jaj... naprawdę będę... Jak zawsze. Ostatnio w tym Sopocie to był istny dramat.
 
Żeby jakoś zabić czas przed koncertami uczę się francuskiego. Aż wstyd się przyznać że miałam dwa miesiące przerwy od nauki, ale o dziwo wiele nie zapomniałam. W zasadzie cały czas pozostaje w kontakcie z francuskim, bo oglądam filmy, nawet telewizje francuską, a poza tym piosenki, teskty,tez nich ani rusz. Porobiłam sobie nawet testy... (nie, spokojnie, nie ciążowe), testy w sensie ćwiczenia i wyszły całkiem super. Nawet się nie spodziewałam, że tyle pamiętam. Dobrze jest mieć znajomych francuskojęzycznych.... I  takiego idola dla którego chce się uczyć. Dla którego nauka tego języka jest sama przyjemnośćią. Z resztą tych idoli jest znacznie więcej do lubienia. Kiedyś pisałam o tych francuskich i francuskojęzycznych artystach, a jest ich nie mało, możecie poczytać trochu pod tym linkiem: http://kasinyswiat.blogspot.com/2015/02/muzyka-francuska-tez-moze-byc-cooool.html. Myślę, że następny post będzie związany z filmami francuskimi, które też ubóstwiam. Ostatnio oglądałam taki jeden nowy w oryginale z Patrickiem Bruelem, świetnym aktorem i piosenkarzem, którego bardzo cenię za świetne poczucie humoru i inne umiejętności aktorskie. Niedługo ten film będzie u nas w kinach także polecam z całego serca, nazywa się Tu veux ou tu veux pas ( o ile dobrze tłumacze tytuł znaczy : Chcesz albo nie). Mimo że rozumiałam co trzecie słowo uśmiałam się do łez w wielu momentach. Przezabawne sytuacje gwarantowane, a miny Bruela bezcenne. Był to najzabawniejszy film jaki ostatnio widziałam, ale też nie pierwszy film  z tym uroczym aktorem jaki obejrzałam. Wśród moich ulubionych francuskich aktórów znajdują się Jean Reno, Gerard Depardieu, Christian Clavier, Alain Delon, Jean Paul Belmondo, Jean Gabin i wielu innych. Kinematografia francuska może się poszczyścić samymi znakomitościami, temu się nie da zaprzeczyć. Jedną z moich współczesnych ulubionych francuskich aktorek jest Audrey Tautou znana nam z roli słynnej Ameli czy też Coco Chanel,  słynnej francuskiej projektantki mody. Tą wybitną uroczą aktorkę widziałam jeszcze w kilku filmach i szczerze powiem pokochałam tą aktorkę. Mogę śmiało Wam polecić takie filmy jak Smak życia, Bóg jest wielki a ja malutka, Delikatność, Kłamstewka, Coco Chanel czy Happy end. Teraz mam na widelcu jeden z ostatnich filmów z udziałem Audrey czyli Dziewczyna z lilią. Polecam Wam te filmy serdecznie. Na pewno któryś z nich Wam się spodoba i zapragniecie zobaczyć więcej. Jak dla mnie Audrey jest niesamowitą aktorką, która doskonale sprawdza się w każdej roli, muszę jednak uprzedzić że nie są to filmy takie lekkie, ale dosyć specyficzne i trzeba przywyknąć do tego stylu, ale jak się już złapię bakcyla wówczas chce się więcej. Warto więc zacząć od Amelia, który jest naprawdę sympatycznym filmem.


Jeśli ktoś nie zna Patricka Bruela to ten sympatyczny pan po prawej ze swoim odwiecznym przyjacielem. Myślę że Garou nie sposób pomylić z nikim :)


 
 
A poniżej kilka moich ulubionych piosenek Patricka
 
 
 
 
 
 
 
 
Poniżej Patrick i przyjaciele z Les Enfoires
 
 

A teraz troszeczkę na poważnie.... Śmiertelnie poważnie, ośmiele się powiedzieć. Wczoraj w nocy oglądnęłam w końcu Miasto 44 Jana Komasy chociaż długo się przed tym wzbraniałam... Moje odczucia? Trudne do opisania, bo film ten rzecz  jasna wstrząsnął mną do głębi. Do teraz trudno mi się pozbierać po tym, co zobaczyłam. Nie obyło się zatem bez spazmatycznych wybuchów płaczu, bo nie da się nie płakać, po prostu, aż trzesię człowiekiem, gdy widzi takie okropieństwo. Ogólnie rzecz biorąc, pomijając niektóre wstawki hollywoodzkie, które nie przypadły mi do gustu, jest to bardzo dobry realistyczny film. Ukazuje on rzeczywistość bez żadnego wybielania i nie zgodzę się z gadaniem że reżyser przesadził, bo tak było naprawdę, a ktoś kto temu zaprzeczy po prostu nic nie wie. Prawdy nie można wybielać jakakolwiek by nie była, trzeba ją widzieć taką jaka jest i próbować zrozumieć. Nawet jeśli jest straszna, przykra i bolesna. Widziałam wiele filmów i seriali o tej tematyce, przeczytałam również wiele ksiażek na ten temat, artykułów oraz dokumentów fabularno - historycznych. Myślę, że każdy z powyżej wymienionych materiałów pokazuje to wydarzenie na swój sposób, ale zarazem bardzo wiarygodnie. W tym miejscu nie mogę pominąć mojego ukochanego polskiego serialu, Czas honoru, który wspaniale pokazał nam ten kawałek histori obejmujący okres okupacji hitlerowskiej, radzieckiej oraz powstanie warszawskie niezwykle realistycznie bez zbędnych dodatków ubarwiających. Trzeba tu wspomnieć o doskonałej obsadzie dzięki której postacie w tym serialu były tak niezwykłe prawdziwe, zarówno te pozytywne jak i negatywne. Jak wiadomo bez dobrej gry aktorskiej i odpowiedniej scenografii odzwierciedlenie klimatu tamtych czasów byłoby niemożliwe, a ten serial nie byłby taki wyjątkowy. Czas honoru oglądałam od początku do końca, każdy odcinek, każdego sezonu i muszę powiedzieć, że jeszcze nigdy żaden polski serial nie wywarł na mnie takiego wrażenia. Kto go śledził, dobrze wie, że wcale nie trudno zżyć się z jego bohaterami i przeżywać z nimi ich dramaty, upadki, smutki. Większość bohaterów to bohaterowie w dosłownym tego słowa znaczeniu, którzy walczyli o polskę, prawdę i wolność. Na codzień musieli podejmować trudne decyzje, nieraz nawet zabijać konfidentów, co z pewnością raniło ich psychikę. Byli więzieni, prześladowani i gnębieni przez okupanta, a mimo to nie poddawali się. Dla dobra Ojczyzny gotowi byli ponieść najgorsze tortury, a nawet umrzeć. W tamtych czasach "honor" był rzeczą wielkiej wagi, ale chyba każdy zdaje sobie sprawę że nie łatwo było być człowiekiem honoru, wymagało to wielkiego poświęcenia  i odwagii. Można było za to zginąć. Niektórym łatwiej było współpracować z wrogiem niż z nim walczyć, choć nie każdy radził sobie psychicznie z tym, że zdradza ojczyznę dla własnych korzyści. Taka była rzeczywistość. Każdy próbował sobie radzić z zainstniałą sytuacją na swój sposób, choć zdradę trudno nazwać dobrem i usprawiedliwić. Jedni ginęli za ojczyznę, a drudzy ją zdradzali tak jakby nic nie znaczyła. Dziś nam współczesnym ludziom trudno sobie wyobrazić życie tamtych ludzi, jak mogli żyć w czasach wojny i okupacji, radzić sobie z  tymi różnymi potwornościami. Dlatego szanujmy wolnośc póki ją mamy i szanujmy innych ludzi, bo każdy brak szacunku jest przyczyną nieszczęść i wojen.