Ledwo żyję powiem Wam. Pochorowałam się. Od soboty leje mi się z nosa, ciężko mi się oddycha. Wczorajszy dzień też był ciężki. Wszystkie plany trafił szlag, dosłownie. O ja biedna... Pogoda dziwna, strasznie dziwna. Niby to ciepło, niby zimno. Mam nadzieję, że lipiec będzie ciepły. Tak, tak, uwielbiam ciepło, choć bez zbytniej przesady. Zastanawiam się jak ja dziś wstałam o 7 rano. Bez wątpienia był to trudny poranek. Obudziły mnie krzyki i płacze moich małoletnich córek. Oczywiście pobiły się o klocki. Z trudem otworzyłam powieki i zwlokłam się z łóżka, żeby doprowadzić je do porządku. Uspokoić je też było nie lada wyzwaniem. A ubieranie? To jest dopiero zabawa. Każda chce coś innego. Kombinują, wybierają, przebierają. A to nie ten but, a to nie taka falbanka jak trzeba. Ojejku jejku. Dobrze, że jeszcze ja nie mam takich problemów. Po tych zabiegach odtransportowałam starszą córkę do przedszkola, młodsza jeszcze nie chodzi. Wróciłyśmy do domu, zjadłyśmy śniadanie i zasnęłyśmy. Ja już byłam tak padnięta że od razu padłam, a mała oglądnęła kilka bajek i też położyła się koło mnie. Obudził mnie telefon teściowej, która miała wpaść ufarbować włosy mojej siostrze. Moja siostra zjawiła się chwilkę później. Ostatnimi siłami zmusiłam się do drobnych porządków. Nie miałam sił na więcej. Silny kaszel okropnie mnie wyczerpuje. Troszkę się wzmocniłam rozpuszczalną witaminą C. W nocy też nie mogłam spać bo kaszlałam. Nawet czytać nie mogłam, co zawsze mam zwyczaj robić przed zaśnięciem. Teraz jak jest Mundial staram się oglądać wszystkie mecze, ale wczoraj opuściłam ostatni bo zaczął się zbyt późno. Dzisiaj oglądnęłam dwa najważniejsze. Dość ciekawe i emocjonujące mecze i dwie moje ukochane drużyny, Brazylia i Holandia. Obie wygrały. Na szczęście.
Mam nadzieje, że jutro będzie lepiej, że mi się poprawi bo jak nie to się wścieknę. Może uda mi się więcej poczytać, bo ostatnio jestem w plecy z czytaniem. Tydzień temu skończył się mój ulubiony serial na HBO, "Gra o tron". Od czasów "Władcy Pierścieni" jestem z fantasy za pan brat.
"Gra o tron" spodobała mi się od pierwszego odcinka. I tak jak puściłam sobie jeden, tak od razu poszło następne dziewięć. Potem z ciekawości sięgnęłam po książkę i też mi się spodobało. Jeszcze wcześniej ogarnęłam trylogię Trudi Canavan trylogia "Czarnego Maga". Momentalnie pochłonęłam całą sagę a teraz czytam kolejną trylogię "Era Pięciorga". Nawet ostatnio myślę o napisaniu czegoś
w duchu fantasy. Przynajmniej spróbuję. Kiedyś nie tolerowałam ani fantastyki, ani fantasy, choć sama nie wiem dlaczego. To naprawdę fajny gatunek i niezwykle pobudza wyobraźnię czytelnika. Świat fantasy praktycznie nie ma granic. Tu wszystko jest możliwe. Z niecierpliwością czekam na kolejną część "Hobbita". Ekranizacje Jacksona mają to do siebie, że widz nigdy nie ma dość. Trylogię "Władcy..." zrobił bezbłędnie. Nie ma co mówić. Dzięki niemu pokochałam tę trylogię i te niezwykłe postaci. Nie chciałam, żeby ta przygoda się skończyła. Świat elfów, krasnoludów, złych
i dobrych czarowników. Wszystko niezwykle barwnie przedstawione w zabawnej otoczce, choć nieraz bywało niewesoło. Ale historia kończy się dobrze. Zło zostaje pokonane przez dobro. Już nie mówię ile razy się poryczałam na tym filmie. Książkę pochłonęłam równie szybko. Pewnie nie omieszkam przeczytać jeszcze raz tej wspaniałej trylogii.
"Gra o tron" spodobała mi się od pierwszego odcinka. I tak jak puściłam sobie jeden, tak od razu poszło następne dziewięć. Potem z ciekawości sięgnęłam po książkę i też mi się spodobało. Jeszcze wcześniej ogarnęłam trylogię Trudi Canavan trylogia "Czarnego Maga". Momentalnie pochłonęłam całą sagę a teraz czytam kolejną trylogię "Era Pięciorga". Nawet ostatnio myślę o napisaniu czegoś
w duchu fantasy. Przynajmniej spróbuję. Kiedyś nie tolerowałam ani fantastyki, ani fantasy, choć sama nie wiem dlaczego. To naprawdę fajny gatunek i niezwykle pobudza wyobraźnię czytelnika. Świat fantasy praktycznie nie ma granic. Tu wszystko jest możliwe. Z niecierpliwością czekam na kolejną część "Hobbita". Ekranizacje Jacksona mają to do siebie, że widz nigdy nie ma dość. Trylogię "Władcy..." zrobił bezbłędnie. Nie ma co mówić. Dzięki niemu pokochałam tę trylogię i te niezwykłe postaci. Nie chciałam, żeby ta przygoda się skończyła. Świat elfów, krasnoludów, złych
i dobrych czarowników. Wszystko niezwykle barwnie przedstawione w zabawnej otoczce, choć nieraz bywało niewesoło. Ale historia kończy się dobrze. Zło zostaje pokonane przez dobro. Już nie mówię ile razy się poryczałam na tym filmie. Książkę pochłonęłam równie szybko. Pewnie nie omieszkam przeczytać jeszcze raz tej wspaniałej trylogii.
Zaraz pakuje się do łózia. Może jutro też coś napiszę. Życzę Wam miłych spokojnych słów i jakiejś fajnej lekturki pod poduchę. To lepsze niż oglądanie jakiegoś głupiego horroru, po którym męczą cię potem jakieś debilne sny. Oduczyłam się tego po tym jak po oglądnięciu "Piły 3" miałam totalnego schiza w środku nocy. Tak więc horrorom przed snem mówię stanowczo nie..! No chyba że ktoś bardzo lubi mieć brzydkie sny. Dobranocka
Znów zerkam na starsze posty. Od bycia mamą niestety nie można wziąć chorobowego :).
OdpowiedzUsuńJa tam kocham fantastykę od dziecka. Tatuś mnie zaraził czytając na dobranoc :)