Witajcie Moi Kochani Czytelnicy, Blogowicze :)
Pamiętacie jeszcze ze szkoły wiersze młodopolskich poetów o Tatrach? Na pewno. Mnie ostatnio wzięło właśnie na czytanie wierszy Kasprowicza. Asnyka i Tetmajera. Bardzo mi się podoba jak wyrażali swój zachwyt nad górami. Gdy się je czyta człowiek zaraz przenosi się w opisywane przez nich miejsca. niesamowite, to jak magia dosłownie. Znacznie mniej jest wierszy opisujących piękno Beskidów, ponieważ ówcześni poeci najczęściej pisali o Tatrach ( najbardziej lubię Czerwone Wierchy i Dolinę Pięciu Stawów) już wtedy były one bardzo popularne. Poza tymi wierszami, które znam z lekcji języka polskiego znalazłam jeszcze sporo innych ciekawych, których nie znałam i to nie tylko młodopolskich autorów. Uwielbiam też twórczość Harasymowicza wielbiąca urok Bieszczadów i oczywiście Edwarda Stachury, na podstawie jego wierszy powstało wiele pięknych piosenek Starego Dobrego Małżeństwa). Z poetów okresu Młodej Polski najbardziej lubię wiersze Kasprowicza i Kazimierza Przerwy - Tetmajera, według mnie byli oni najlepszymi poetami w swojej epoce, a ich utwory stały się pomnikami. Muszę Wam powiedzieć, że kiedyś na drugim roku studiów na egzaminie z literatury polskiej uratowało mnie pytanie z Kasprowicza i chociaż z interpretacji poezji jestem raczej kiepska w miarę zgrabnie z tego wybrnęłam. Pierwsze zagadnienie dotyczyło Szewców Witkacego i na tym poległam totalnie, drugie dotyczyło gór w twórczości Jana Kasprowicza... Zdałam na tróje, ale zdałam... Dziś chce zaprezentować Wam te wiersze, które najbardziej mnie ujęły, nie pokuszę się jednak o ich interpretację wybaczcie mi :) Zostawię je tu z nadzieją, że i Wam się spodobają i z chęcią będziecie do nich wracać, że zapadną Wam głęboko w pamięć. Poezja jest po to by ją kontemplować, nie po to by oceniać co autor rzeczywiście miał na myśli... Gdzie ja to słyszałam?
Jan Kasprowicz Zasnuły się senne góry
Zasnuły się senne góry
W mgławą jesienną oponę
Słońce nad nimi się pali
Wyzłaca pola skoszone
Kurz osiadł na jesionach
na brzozach liść się czerwieni -
O smutna godzino rozłąki ,
O smutna cicha jesieni!
Odchodzę, bo czas mnie woła...
Ślad po mnie czyż tu zostanie
O góry, o pola skoszone
O ciche smutne żegnanie.
Kazimierz Przerwa Tetmajer : Na dawno ścięty las w Zakopanem
Rano. Świta zaledwie. Na Giewontu głowie
opierają się senne, błękitne niebiosy
na trawie wokoło mnie świecą krople rosy
i las się rosą mieni srebrnie i różowie
Cudny górski las w słońca wschodzie promienistym!
Ach jakże go pamiętam! Każde drzewo w ciszy,
każdy pień, strom radosny, co ku słońcu dyszy
żywiczną ostrą wonią i w błękicie czystym
dumna dzidę wierzchołka z zielonego złota
wyrzyna dijamentem w niebieskim krysztale,
a po pniach ciemnych światło słoneczne migota
Las stoi w pieśni lasku i w słonecznej chwale -
o święty, o w mą pamięć dijamentem wcięty
las o świcie przed wyjściem w góry - dawno ścięty
Adam Asnyk : Ranek w górach
Wyzłocone słońcem szczyty
Już różowo w górze płoną
I pogodnie lśnią błękity
Nad pogiętych skał koroną.
W dole - lasy skryte w cieniu
Toną jeszcze w mgle perłowej
Co w porannym oświetleniu
Mknie się z wolna przez parowy.
Lecz już wietrzyk mgłę rozpędza
I ta rwie się w chmurek stada...
Jak pajęcza, wiotka przędza
Na krawędziach skał osiada.
Spod silnej tej zasłony
Świat przegląda coraz szerzej
Z nocnych, cichych snów zbudzony
Taki jasny, wonny, świeży
Wszystko srebrzy się dokoła
Pod perlistą, bujną rosą
Świerki, trawy, mchy i zioła
Balsamiczny zapach niosą
A blask spływa wciąż gorętszy
Coraz głębiej oko tonie
Cudowności świat się piętrzy
W Wyzłoconej swej koronie
Góry wyszły jak z kąpieli
I swym łonem świecą czystym
W granitowej świecą bieli
W tym powietrzu przezroczystym
Każdy zakręt, każdy załom
Wyskakuje żywy, dumny
Słońce dało życie skałom,
Rzeźbiąc światłem ich kolumny
Wszystko skrzy się, wszystko mieni
Wszystko w oczach przeistacza,
Gra przelotnych barw i cieni
Coraz szerszy krąg zatacza
Już zdrój srebrną pianą bryzga
Gdy po ostrych głazach warczy...
Już się żywszy odblask ślizga
Po jeziorek silnej tarczy
Już pokraśniał rąbek lasu...
Już się wdzięczy i uśmiecha
Brzeg doliny - a z szałasu
Dolatują śpiewne echa...
Przez zielone łąk kobierce,
Dzwoniąc, idą paść się trzody
Jakaś rozkosz spływa w serce
Powiew szczęścia i swobody,
Pierś się wznosi, pierś się wzdyma
I powietrze chciwie chwyta -
Dusza wybiec chce oczyma
Upojona, a nie syta.
Niby lecieć chce skrzydlata
Obudzona jak z zaklęcia
I tę całą piękność świata
Chce uchwycić w swe objęcia
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska : Góry
Jak ciche są te góry, gdy leżą pod śniegiem
zaszyte w biały całun kosówkowym ściegiem
Choć nieżywe na pozór, są tylko w letargu.
Czasami strasną się, z piersi zrzucą stosy piargów
i przeciągną się we śnie.
Wówczas jak garść liści
spadają z nich najlepsi, najpierwsi turyści...
Towarzysze ich potem zaszywają w płótno
i niosą ku nizinom ścieżką bladą, smutną...
Jarosław Iwaszkiewicz : Zagnane nad Czarny Staw (Album tatrzański)
Zagnane nad Czarny Staw
Jakimś porywem chłodu
Motyle nad siną wodą
Lecą, rzucają się wpław
Żagielki kolorowe
Na tle olbrzymich skał,
Jak słowa, które związałem,
Na śmierć skazane, gotowe
Władysław Ludwik Anczyc : W Tatry
Hej za mną w Tatry! W ziemię czarów,
Na stronie szczyty gór
Okiem rozbijem dal obszarów,
Czołami sięgniem chmur.
Ponad przepaście nasza droga
Odważnie, bracie mój!
Od ludzi dalej - bliżej Boga
Ha, już jesteśmy - stój
Patrz, jak w głębinach białą pianą
Potoków kipi war...
Potężną falą rozhukaną
W granitach żłobi jar
I siłą w hale się przerzyna,
W juhasa Boży świat
Gdzie w szmaragd stroi się dolina
I w różnobarwny kwiat
Tu znów iglica za iglicą
W niebiosa piętrzy się
Patrz, jak urwiskiem - błyskawicą -
Kozica trwożna mknie.
I z bystrej turni nad jeziora
Wieczysty zbiega chłód,
Gdzie się przeciąga Mnich - potwora
W zwierciadle czarnych wód
Tam wstęgą białą nurt szeroki
Śle w przepaść głazów złom
I błyskawica drze obłoki
Po gromie wali grom
Zda się że wstrząsa gór posadę
Grom zdwojon echem burz
Zda się, że niesie nam zagładę,
Że koniec świata już.
Lecz burza coraz niżej schodzi,
Piorunów słabnie trzask -
Wybiegłe szczyty z chmur powodzi
Oblewa złoty blask
Gerlach, Łomnica i Lodowy
Nad białe morze chmur
Podnoszą swoje dumne głowy :
Króle tatrzańskich gór.
Uczucie wzniosłe, niepojęte
W piersi nie mieści się.
I jakieś tchnienie wonne, święte
W niebiosa serce rwie.
Oddalonemu od trosk ziemi
Zda się, że niebios próg
Że stanął między wybranemi,
Że tu zamieszkał - Bóg
Skamieniały sen Stwórcy, dumny sen, uroczy,
Czoło Świnnicze w żar rozpali
Od Lodowego do Krywania
I tak zakończę ten post Kochani, dziękuję za każdą wizytę i każdy komentarz, dziękuję