Proza, góry i muzyka

środa, 27 września 2017

I po wakacjach. Lato, do zobaczenia za rok

Witajcie Kochani :)
 
Jakoś szybko minęły te wakacje. Zbyt szybko. Nawet się nimi nie nacieszyłam w pełni, ale takie życie, że wszystko co dobre szybko się kończy, a człowiek wciąż nienasycony. Tyle planów i pomysłów naraz, szkoda że nie da się wszystkiego zrealizować w jednym czasie. Trzeba znów poczekać na następne wczasy. Miałam o nich pisać zaraz po przyjeździe ale znów się nie pozbierałam w kupę, nie mogłam się zmobilizować.  W sumie żadna nowość jeśli o mnie chodzi. Ale tak to jest, że jak się człowiek choć na trochę oderwie od pisania to potem umarł w butach, ciężko jest do tego wrócić. Od czego zacząć, jak ugryźć żeby się kleiło? Mam Wam sporo do opowiedzenia o moich  górskich wyprawach, ale to już szersze tematy i warto je potraktować w osobnych postach więc teraz tak tylko w skrócie. W tym roku jeszcze raz Szczawnica. Tradycyjnie mieszkaliśmy w naszej ukochanej Bacówce pod Bereśnikiem w Naszym Domu z Duszą, lecz tym razem już w pokojach nie w namiotach, a to ze względu na moje problemy z rwą kulszową. Skończyły się już dobre czasy. Pojechaliśmy na wczasy oczywiście w najlepszym towarzystwie mojej ulubionej kumpeli Kasi i jej synów Romka i Błażeja. Tak, trzeba podkreślić, że to był naprawdę super wyjazd, bardzo udany i wesoły. Myślę że wszyscy będą wspominać długo i z uśmiechem na ustach wspominać ten czas. Co najważniejsze to, to, że najpopularniejszy szczyt w Pieninach czyli Trzy Korony został w końcu zdobyty. Wysoką zostawimy sobie na następny raz. Znów się nie udało. Wyprawa na Trzy Korony była długa i niełatwa, ale przyniosła nam wiele satysfakcji. Wielkie Gratulacje należą się przede wszystkim dzieciakom, naszym wiernym odważnym kompanom maszerującym twardo do góry no i mamie chłopców Kasi, dali super radę. Pokazaliśmy naszym miłym Towarzyszom wszystko co było można : wycieczka do Wąwozu Homole, Rezerwat Biała Woda, Muzyczna Owczarnia w Jaworkach, Czorsztyn i Niedzica, wyjazd wyciągiem na Palenice. Radość dzieci jak się domyślacie nieopisana, bo przecież one uwielbiają takie rozrywki. Potem był jeszcze tor saneczkowy... Tradycyjnie. Doskonała zabawa :)

Bardzo chcieliśmy żeby Nasi Drodzy Znajomi ze Wschowy poznali lepiej te piękne strony, a latem jest tam co zwiedzać. My sami też odkryliśmy też dwa nowe szlaki, którymi jeszcze nigdy wcześniej nie szliśmy ( żółty szlak ze Szlachtowej dochodzący do niebieskiego biegnącego z Palenicy oraz żółty szlak z Szafranówki do Leśnicy). Pogoda na szczęście dopisała, nie można powiedzieć by była specjalnie grymaśna. Owszem bez deszczu się nie obeszło, lecz było to raczej sporadycznie, ze dwa razy może... no i właśnie na dzień dobry ostro nam dolało gdy szliśmy z zakupami na górę. Ja jak tylko przyszłam na górę to zaraz padłam, taka zmęczona byłam, to i też powodem był okropny upał który dał nam popalić do południa. Doszłam dosłownie na czterech łapach, tak bym to ujęła. Nogi mnie bolały jak nigdy wcześniej. Zapewne rezultat długiej rozłąki z górami. Nie lubię tego ale cóż, zmuszona jestem mieszkać w dużym mieście. Z drugiej strony to trochę dobrze tak się stęsknić za górami. Absolutnie nie chciałabym żeby mi spowszedniały tamte cudne widoki. Muszę przyznać że ten pobyt był bardzo owocny jeśli mowa o wycieczkach. Spływ Dunajcem też zaliczyliśmy i choć było zimno i mgliście można powiedzieć, że wycieczka się udała. Jak ostatnim razem było niemożliwie gorąco,  tak teraz mocno od wody podwiewało. Palce u rąk miałam skostniałe z zimna, jak bym z zamrażalnika wylazła. Zaraz potem rozgrzaliśmy się gorącą zupą i od razu było lepiej. Uwielbiam tą trasę. Nie ma w Polsce i w Europie drugiego tak pięknego i ciekawego przełomu jak ten pieniński. Urok ma niesamowity. Trudno to wręcz opisać. Jest to jedna z tych atrakcji turystycznych, dla których się wraca do Szczawnicy. Widoki wprost bajeczne. Ukochane moje góry  - jedno z najpiękniejszych pasm górskich w naszym kraju, choć nie tak wysokie jak Tatry potrafią zachwycić swym pięknem jak i porazić stromiznami w niektórych miejscach. Niezwykle przyjemnie się chodzi pienińskimi szlakami. Ci którzy nigdy nie byli w Pieninach i nie znają tych stron niech wiedzą, że warto również tam bywać, że nie tylko Tatry istnieją, inne zakątki też trzeba poznać, ich kulturę i wydarzenia z nimi związane. Są to miejsca ciche, czyste i nie ma takich okropnych tłumów, można znaleźć spokój i fajnych kulturalnych ludzi, z którymi ciekawie porozmawiasz o wszystkim, mają wiedzę i zachowują się odpowiednio.

Po powrocie ze Szczawnicy wyrwaliśmy się z mężem w Gorce, ale bez dzieci. Dziewczyny zostały w domu z dziadkami, ponieważ ta trasa, którą zaplanowaliśmy była dla nich zbyt długa, a my lubimy czasem trudniejsze wyprawy. Pogoda nam się udała, nie było ani za gorąco ani za zimno, w sam raz po prostu. Bardzo lubię jak tak jest i można wygodnie wędrować. Deszczu w górach żywcem nie znoszę, choć to oczywiste, że zawsze może nas zaskoczyć, tego nie da się wyeliminować. Nie mamy na to zwyczajnie wpływu. Góry to góry, tam pogoda potrafi się zmienić z chwili na chwilę.  Nawet do tych paskudnych burz da się przywyknąć. Ja już chyba przywykłam bo się specjalnie nie boję i nie panikuje gdy nas dopadnie. Wystarczy zachować pewne środki bezpieczeństwa. Przede wszystkim wyłączamy telefony - podstawa, następnie kładziemy plecak na ziemi, siadamy na nim, a żeby odizolować się od ziemi, nogi lekko unosimy w górę, nie dotykać się skał, jeśli są w pobliżu, bo w nie właśnie uderza piorun, w żadnym razie nie biegamy na burzy.  Wiadomą jest iż zdarzają się nieszczęśliwe wypadki, a jednak najczęściej powodem takich nieszczęść jest zwykła bezmyślność bo ludzie nie umieją się obyć bez komórki, a co gorsza a nawet nie są świadomi tego iż rozmowa przez telefon w czasie burzy jest bardzo niebezpieczna. Gorce są przepiękne o każdej porze roku, a to co je wyróżnia wśród innych pasm to te piękne rozległe hale, których tam jest po prostu pełno, na każdym kroku i mnóstwo owiec. To jest klimat - człowiek czuje się tam bardzo swojsko. Możesz wędrować bez końca, robić pętle i nie masz dość - tak tam pięknie. To była bardzo dobra decyzja, żeby wybrać się w Gorce, chodziło mi to po głowie jak byliśmy jeszcze w Szczawnicy. Ja to mam zawsze głowę pełną wielkich planów. Fajnie,że chociaż niektóre z nich udaje się wprowadzić w życie. Z początku chcieliśmy jechać w Tatry, ale zrezygnowaliśmy ze względu na tamtejsze wręcz UPIORNE TŁUMY.
Był jeszcze plan żeby się wybrać w rzadko uczęszczany przez nas Beskid Żywiecki, tylko znów dojazd był niedogodny i to opóźniłoby wejście na szlak więc plan z miejsca był spalony. Trochę nam było szkoda, no ale cóż...  Na szczęście świat się jeszcze nie kończy, trzeba jedynie poczekać na okazje. Co prawda na Babiej Górze już byłam dwa razy lecz na Pilsku jeszcze nie. Okropnie ciekawa jestem tej trasy wiodącej z Pilska na Babią lub z Babiej na Pilsko. Kto był łapki do góry. Warto się pomęczyć dla tych niezwykłych widoczków. Warto czytać, wędrować i poznawać swój kraj, bo jak mówi znane polskie przysłowie : "Cudze chwalicie swego nie znacie". Zobaczcie co Polska ma Wam do zaoferowania. A ja właśnie uwielbiam odkrywać nowe nieznane szlaki i wszystko co się z nimi wiąże. Z przyrodą jestem zawsze za pan brat. Kocham zwierzęta i rośliny i wszystko co czyni Naszą Ziemię piękną i bogatą. Polska jest skarbcem cudownych miejsc, jest krajem bogatym historycznie i kulturalnie. Warto uczyć o nim swoje dzieci by cokolwiek o niej wiedziały.

A na koniec powiem wam, że będziemy mieli trzecią pociechę. Urodzi się 16 kwietnia, przyszłego roku. Dowiedziałam się o tym gdzieś w połowie sierpnia po powrocie z Gorców i nie powiem, było to dla nas straaaaaaaaasznie wielkie zaskoczenie. W prawdzie podejrzewałam już wcześniej że coś jest na rzeczy, ale jeszcze się łudziłam że może jednak nie... A jednak tak. Okazało się że jestem w ciąży. No tak, nie da się ukryć, że trochę nam to utrudni sytuację mieszkaniową. Jestem pewna, że lekko nie będzie, no ale i tak się cieszymy, bo przecież każde nowe życie to zawsze wielka radość. Trudno się nie cieszyć że się będzie miało kolejną kochana istotkę chociaż z dziećmi różnie bywa w życiu, bo bywają dożarte że tak powiem. Cieszymy się wszyscy razem. Dziewczyny już nawet imiona wymyśliły dla malucha. Jak będzie chłopczyk to Dawid a jak dziewczynka to Julia. Ładne prawda? Bardzo lubię te imiona. Dawid oczywiście na cześć mojego ukochanego angielskiego gitarzysty Gilmoura, Julia zaś na cześć mojej fantastycznej koleżanki, mamy kolegi Dominiki z klasy, którą bardzo lubię. To bardzo fajna pozytywna osóbka, wiele mi pomogła odkąd się poznałyśmy, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Cieszę się że ją znam!!! Poza tym to imię zawsze mi się podobało.... A wracając do wątku dzidzi : Niecierpliwie czekamy na naszego kwietniowego malucha. Lena prawie codziennie pyta mnie kiedy będzie z nami dzidziuś, a ja na to, że jeszcze tyle i tyle... Lena na to : ale mamusiu to strasznieeee długo trzeba czekać. A przecie dzieci czekać nie lubią o czym wszyscy wiemy. Co do mojego samopoczucia to najgorsze już za mną, zaczyna się drugi trymestr. Mam nadzieje że teraz wszystko pójdzie z górki. Okropny śpioch ze mnie, teraz bym tylko spała i spała. Mam to po mamie i po dziadku chyba... Czasem zazdroszczę niedźwiedziom. Super by było przespać zimę i obudzić się dopiero na wiosnę kiedy jest ciepło a wszystko w koło pięknie rozkwita. Niektórzy mówią że szkoda marnować życie na sen... No cóż, poniekąd mają racje, nie kłócę się z nimi. Ja w każdym razie spać lubię i jesienią zawsze duuuuuużo śpię. I czytam dużo. Zawsze mam zapas dobrych książek pod ręką z biblioteki. I uwielbiam kukurydzę gotowaną - wprost idealna na tę porę. Jesień jest cudowna pod warunkiem że jest ciepła złota i nie leje. Kasztanki, żołędzie listki- ich zbieranie sama radość. Spacery po Lasku Wolskim albo w lasku koło Kopca Kościuszki na Salwatorze. No dobrze, ja już będę kończyć. Mam nadzieje, że niedługo spotkamy się w następnym poście :) Postaram się pospieszyć. Tego posta piszę już od dwóch tygodni. Wreszcie skończyłam, Voila! Do zobaczenia, pozdrawiam Was serdecznie Kochani Czytelnicy.

A teraz trochę moich fotograficznych wspomnień ze Szczawnicy :)
z pozdrowieniami dla Moich Czytelników
 
Poniżej : Panorama pienińska z żółtego szlaku na Bereśnik


Poniżej : widok ze szlaku niebieskiego na Wysoką




Poniżej : Trzy Korony widoczne ze Sromowców Wyżnych


Poniżej :widok na Jarmutę z drogi do Jaworek spod Durbaszki
 
Poniżej :okazały motyl na jednej z polan na zielonym szlaku do Sromowców Wyżnych, droga z Trzech Koron
 


Poniżej : Sokolica widoczna z Leśnicy na Słowacji.


Poniżej : Trzy Korony widziane z kładki w Sromowcach Wyżnych


Poniżej : W dole widoczna dawna cerkiew w Jaworkach oraz wioska Jaworki
.

Poniżej : U samej góry widoczny grzbiet Holicy po słowackiej stronie. Zdjęcie było robione po deszczu dlatego widok jest trochę zamglony

 
Poniżej : Panorama pienińska po ulewie
 
 
Poniżej : w dole widoczna Szlachtowa z dawną cerkwią łemkowską. Szlak żółty ze Szlachtowej doprowadza do szlaku niebieskiego wiodącego z Palenicy ( Małe Pieniny)  
 
 
Poniżej : Widok na Małe Pieniny oraz górujący nad nimi Beskid Sądecki
 
Poniżej : jedna z polan w Małych Pieninach, w drodze spod  Durbaszki do Jaworek
Ach jak ja owce kocham!!!!
 
 
 
Poniżej :  Widok z Trzech Koron. Oszałamiający jak zwykle.
 
 
 
Poniżej : widok na Małe Pieniny z niebieskiego szlaku prowadzącego z Palenicy wzdłuż granicy polsko - słowackiej
 
 
Poniżej : Wieś Biała Woda, nieopodal Rezerwatu Biała Woda
 
 
I to tyle na dziś. Więcej wspominek następnym razem :)
 
Mam nadzieje że się spodobały