Ostatnio nie czuje żadnych pozytywnych emocji. Przepełnia mnie złość. Dlaczego???? Bo czuje jak czas nieubłaganie przecieka mi przez palce - ciągle mi go brakuje na wszystko, bo jestem ciągle niewyspana i nic nie układa mi się tak jak bym chciała. Jedyne co mi teraz dobrze wychodzi to pisanie, ponieważ mogę przez nie wyładować swoją frustrację i gniew, które we mnie są. Ostatnio znowu któś pojechał do Paryża a ja nie mogłam... Takie atrakcje ominają mnie szerokim łukiem. Mogę się tylko oblizać, oglądać czyjeś zdjęcia i pomarzyć sobie że tam jestem. Siedzę w tym śmierdzącym Krakowie i szczerze mówiąc mam go dość. Mam ochotę gryźć i kopać. Czuje się teraz tak jakbym była uwięziona w złotej klatce. Najgorsze są weekendy, wtedy jestem najbardziej wykończona. Dzięci wydzierają mi się za uchem, stale coś jest nie tak. Biją się na okrągło, skarżą jedno na drugie, a ja mam tylko jedną głowę i dwie ręce, żeby to ogarnać. Głowę mam od tego wielką jak dynia, seria. Poza tym jest tyle rzeczy które powinnam zrobić, ale wciąż brak mi na nie czasu. Chciałabym się zaczął realizować w tym co lubię.
Kiedyś marzyłam o tym, żeby prowadzić w radiu audycje muzyczne, puszczać ludziom muzykę, którą uważam za wartościową, która ma coś do przekazania innym, a nie Ona tańczy dla mnie czy Jesteś szalona.... Jest tyle porządnej muzyki, takiej, która nadaje się do kontemplacji, ale i do zabawy. Kiedyś ludzie szaleli na prywatkach przy przebojach Beatlesów, Pink Floyd, The Doors, Springsteena. Kiedyś taki syf jak Disco - polo nie istniał i nikt by tego nie uznał za muzykę, a co dopiero za super muzykę... Było więcej ludzi, którzy znali się na rzeczy. Teraz niemal każde radio jest komercyjne i puszcza to co się lepiej sprzedaje. Dziękować Bogu za Radio Kraków, Antyradio, Radio Zet - Gold czy Radio Trójka, no ewentualnie jeszcze Radio Złote Przeboje. Ja przeważnie słucham Radia Kraków i Trójki albo Antyradio, bo można trafić na super przeboje i audycje. Oczywiście uwielbiam słuchać legend, ale poza nimi darze sympatią także współczesne zespoły jak Nickleback, Maroon 5, The Offspirng, The Rasmus, Stiltskin, Archive, Porcupine Tree, Riverside, Dream Theater, One republic, Fun, a wśród artystów jak zawsze Garou, bez którego muzyki i głosu nie potrafię żyć, Robbie Williams, Hugh Laurie, Ray Wilson z Genesis, ostatnio nawet zaczęłam lubić Gary ego Barlowa z Take That, Steve Wilson, Joe Bonamassa - genialny współczesny biały bluesman występujący czasem z Beth Hart, Olly Murs znany z ang X- factora a którego Robbie Williams zaprosił do duetu na swojej nowej płycie Swing Both Ways w kawałku I wanna be like You. Bardzo spodobała mi się niesamita barwa tego chłopaka. Wsród wokalistek cenię bardzo Adele, Pink, Norah Jones, Katie Melua, Beth Hart, Macy Gray, Robin Mc Kell, Amy Mac Donald, Amy Winehouse, Anastacie, Geri Halliwell oczywiście mowa o jej solowej karierze, Ruda Spice ma całkiem zajebisty głos i naprawdę robi wrażenie śpiewając, Gaby Moreno z The Cooper Bottom Band, niezawykle utalentowana dziewczyna z Argentyny o niesamowitym głosie... Mogłabym jeszcze wiele wymieniać. Ogólnie rzecz biorąc bardziej skupiam się na śpiewających i grających mężczyznach. Faceci i ich wrażliwość artystyczna zawsze najmocniej do mnie trafiała.
Ostatnio zagłębiłam się w twórczość solową Davida Gilmoura. David jest moim mistrzem gitary, a głos ma po prostu cudowny. Czuje że jak go zobaczę na żywo to padnę. Okąd kupiłam jego płytę About face i posłuchałam jej w ogóle się z nim nie rozstaje, z Pink Floyd też. Ale o Davidzie to już będzie specjalny post na blogu więc się teraz nie rozpisuje. Ciężko będzie komukolwiek dorównać tym Legendom. Tym bardziej ciężko jest zadowolić kogoś kto na tych Legendach wyróśł, kto przez tyle lat smakował same rarytasy. Ja wyrosłam na Genesis, Queen, Beatles'ach, The Wings i Pink Floyd, a tych ostatnich doceniłam dopiero jako dorosła osoba. W Lennonie zakochałam się mając 16 lat, a to sprawiło że piosenki Beatlesów a także solowe dokonania już nigdy nie były mi obce. Moja kochana mamusia rozmiłowała mnie w Jazzie i to też zostało mi do dziś. To prawda, że dobra muzyka łagodzi obyczaje, a nawet poprawia humor. Kolekcjonuje książki o Beatlesach, Lennonie, teraz poluje na książkę Nicka Masona pt. Pink Floyd : Moje wspomnienia. Ta książka to zespół widziany oczami perkusisty Pink Floyd. Jestem ciekawa jak on to opisał, a ta ciekawość, aż mnie zżera.
Dziś wieczorem będę dalej pisać. Korzystam z tej weny ile się da, bo znając życie, później mnie opuści i to pewnie na długo. Najważniejsze jednak, że czuje to co pisze. Dosłownie każdą emocję bohatera. Nie sprawia mi to już problemów. Myślę że przez ten wieloletni trenning wprawiłam się trochę. Kocham moich bohaterów... A najbardziej trzech fantastycznych facetów : Kanadyjczyka, Anglika i Irlandczyka. Każdy ma w sobie cząstkę mnie, więc mogę śmiało powiedzieć, że są mi bardzo bliscy. Każdy z nich ma swoją niezwykłą historię. Bardzo nęci mnie jak będzie się całość prezentować.... Ale do mety jeszcze daleko... Nie ma co wybiegać za bardzo w przyszłość. Trzeba się skupić na tym co jest teraz...