Proza, góry i muzyka

niedziela, 9 lutego 2020

Z cyklu Kasine pisanie : Idąc pod prąd 17

Rozdział 17

Kamienica  - maj 2018



Trudno było opanować ogromny zamęt panujący jak zwykle na komisariacie w Kamienicy, szczególnie na poczekalni. Było potwornie głośno, ponieważ jedni przekrzykiwali drugich nie zważając na upomnienia policjantów. Wewnątrz aż wrzało od przekleństw i wyzwisk, którymi obrzucali się wzajemnie poirytowani mieszkańcy.  Atmosfera na parterze była tak gęsta, że śmiało można było zawiesić siekierę. Według wielu komisariat ten był istnym skupiskiem zmasowanej korupcji i nie tylko, tak, że pracujący tam policjanci nie mogli cieszyć się w okolicy dobrą sławą. Nie brakowało tu pokrzykujących gniewnych poszkodowanych oraz tych winnych, którzy uważali się za ofiary owych poszkodowanych. Butnych i zarozumiałych oprychów  po trzydziestce, pozujących na dresiarzy z obojętnością wymalowaną na facjacie też było od groma. Niektórzy z nich siedzieli na niewygodnych plastikowych krzesłach i tępo gapili się w odrapaną ścianę, inni zaś, głównie młodzi awanturnicy siedzieli na podłodze pod ścianą i dłubali w swych nowoczesnych smartfonach. Większość z tych ludzi oczekiwała na rozmowę z dyżurującym aktualnie funkcjonariuszem, surowym aspirantem Gruszewskim, znanym w całym powiecie. Na korytarzu pod drzwiami  od gabinetu komisarza Warszewskiego siedziało dwóch starszawych pijaczków,  którzy bez zahamowań zaczepiali wszystkie panie czekające wraz z nimi na korytarzu i zabawiali je swoimi pikantnymi anegdotkami z życia Ochotnicy Dolnej. Jednym wydawali się nawet zabawni a jeszcze inni mieli szczerą ochotę ich uciszyć... Jednym z takich był pewien zadziorny góral z Tylmanowej, właściciel ogromnej farmy i pasieki. Gdyby nie dyżurny spacerujący po korytarzu nie obyłoby się bez zadymy.



Wśród oczekujących była również Kynia, która nadal czekała na Doriana i wcale nie podobało jej się towarzystwo na korytarzu. Męczył ją także ten nieznośny zgiełk. Nie znosiła takich miejsc jak to. Miała wrażenie, że zaraz ją rozniesie, jeśli stamtąd nie ucieknie. Ten szesnastoletni chłopak, którego tu przywiozła od dwudziestu minut siedział w pokoju innego, nieco łagodniejszego funkcjonariusza policji i składał swoje zeznania. Miał mu powiedzieć wszystko odnośnie tych typów, którzy wtedy napadli Rafała, Janka i Calvina. Okazało się że w ostatnim czasie napadli nie tylko ich. Mężczyzna którego znalezli Janek i Rysiek został zabity dokładnie w tym samym czasie gdy wszyscy szukali Krzysia oraz Doriana. Dorian ich widział i cudem nie został zauważony Nie musiała go zbytnio cisnąć żeby się zgodził zeznawać. Zdecydował się na to bo chciał naprawić krzywdę wyrządzoną Krzysiowi. Jego działanie sprawiło, że brat Filipa znajdował się w takim a nie innym stanie.  Wiedział, że ich mama nigdy mu nie wybaczy tamtego występku. Czuł się winny z czego zdał sobie sprawę dokładnie dwa dni temu. Opowiedział o tym Kyni, dopiero gdy Rafał pojechał do rodziny. Przy nim nie chciał, bo wiedział że jest strasznie narwany. Na pewno stukłby go za to na kwaśne jabłko. Nastolatek sprawiał wrażenie skruszonego, dlatego mu uwierzyła. A teraz miała nadzieje, że młody powie policji jak najwięcej w tej sprawie i że dzięki niemu schwytają tych drani. Czas najwyższy żeby się wzięli za skuteczne poszukiwania. Koniec fuszerki. Ludzie muszą czuć się w górach bezpiecznie. Nie po to się tam idzie żeby obrywać nożem od jakichś naćpanych albo spitych kretynów. Ta sprawa musi się wyjaśnić.


  • No super, wspaniale. Musiał paść akurat teraz. Cholera jasna!  - mówiła do siebie  wkurzona Kynia dzierżąc w dłoni wyładowaną komórkę. Nie będzie mogła poinformować Rafała gdzie jest. Gdyby wiedziała że zdechnie jej telefon pewnie by mu zostawiła kartkę na stole. Jeśli wrócił wcześniej z pewnością zastanawia się gdzie zniknęła. 
  • Co tam gadasz paniusiu? - wtrącił się jakiś otyły facet w przybrudzonym ubraniu siedzący koło niej po prawej.  Miał kwadratową twarz, a przy tym duży nos i oczy jakby wytrzeszczone. Kruczoczarne włosy przypruszone były siwizną. 
  • To nie do pana - zapewniła go Kynia i przeniosła spojrzenie na drzwi. 
  • Czyżby?  - mruknął tamten i wbił w nią swoje podejrzliwe spojrzenie.  -  A mnie się wydaje, że... to było do mnie. 
  • Może pan być pewien, że nie do pana. Mówiłam do siebie - powtórzyła lekko zirytowana Kynia. 
  • Nie może być paniusiu. - Po tych słowach głośno sobie beknął. O dziwo nie czuć było od niego alkoholu, choć sprawiał wrażenie pijanego. 
  • Właśnie że tak. - Prawie warczała. Boże jak ją wkurzały takie opryszki jak ten.  
  • Ciekaw jestem po coś tu przylazła. Pewnie masz coś na sumieniu, co laluniu?
  • Weź się pan odczep ode co? - odgryzła się zirytowana Kynia po czym wstała z krzesła i oddaliła się od tamtego typa na bezpieczną odległość. Nie zamierzała dłużej z nim dyskutować. Zaczęła spacerować, tam i z powrotem żeby rozładować napięcie. Nagle ktoś ją potrącił, a gdy się odwróciła zobaczyła znajomą twarz. A przynajmniej tak jej się wydawało, że zna smukłego przystojniaka który niespodziewanie wpadł do środka. Drzwi za nim zamknęły się z hukiem. - Hej kolego, ostrożnie. 
  • Oj przepraszam, nie chciałem pani... potrącić. Wpadłem tu jak tajfun bo jestem lekko spóźniony  i dlatego... - Uciął bo nagle zorientował się z kim ma do czynienia. Jak mógłby nie poznać Krysi Białko.  -  O  matko, Kynia, to ty? 
  • Daniel? - spytała oszołomiona. Wpatrywała się w napotkanego mężczyznę jak w zjawę. Nie mogła uwierzyć że się tu spotykają. Tak to był Daniel Partyka, jej ulubiony kolega z podstawówki. Zawsze go lubiła, a on ją. Wyprzystojniał od czasu, kiedy ostatni raz się widzieli, chociaż wiele mu jeszcze brakowało do Rafała Poznała go po wesołych ciepłych oczach i rysach twarzy. Był teraz wysoki, dobrze zbudowany i miał krótkie jasne włosy. Nosił lekki zarost. 
  • Tak to ja - odpowiedział uśmiechnięty. Otwarta duża dłoń mężczyzny spoczywała na jego piersi. -   Kurde... poznałaś mnie. Nie do wiary. - Ucieszył się, że dawna przyjaciółka go rozpoznała po tylu latach niewidzenia. Zawsze lubił Kynie. 
  • Ciebie bym nie poznała? Nooo daj spokój. - Roześmiała się i poklepała Daniela po ramieniu. 
  • Nie chciałbym być ciekawski, ale... co ty robisz w takim podłym miejscu? Czy coś się stało? - Nagle spoważniał. - Mam nadzieję że nie. 
  • To bardzo zawiła historia, więc może pogadamy o tym innym razem. W skrócie powiem ci że nie chodzi o mnie. Przywiozłam tu tylko jednego gagatka, żeby złożył zeznania, A ciebie co tu sprowadza? 
  • Niewielkie kłopoty. Mam nadzieję, że szybko się skończą. - Przełożył ciemną tekturową formatu A4 do lewej ręki.  
  • Gdzieś ty się podziewał tyle lat? Zniknęliście tak nagle po pogrzebie ojca, zupełnie bez słowa. - Mówiąc to uważnie mu się przyglądała. Była ciekawa co odpowie. 
  • Byliśmy w Kanadzie. Mama i Michał dalej tam są, a ja przyleciałem do Polski na chwilę żeby sprzedać dom. Wuj z ciotką w nim mieszkali, ale niedawno umarli więc muszę uregulować pewne sprawy. 
  • Mogłeś dać znać, że wyjeżdżacie. - Wsparła dłonie na biodrach i zrobiła poważną minę. -  Martwiliśmy się. 
  • Masz racje... powinienem was o tym powiadomić. Wybaczysz?
  • Okej, wybaczone. - Mrugnęła do niego okiem. 
  • A co u Rafała? Dalej siedzi w tej Angli? - zainteresował się Daniel. Znał go dobrze bo grali kiedyś  razem w piłkę nożną w klubie w Ochotnicy Dolnej w okresie wakacyjnym. Nie byli nigdy wielkimi kumplami, ale lubili się. 
  • Powiedzmy, że jest w trakcie przeprowadzki do Polski... Ze względu na mnie. - Uśmiechała się szeroko, bo to co mówiła sprawiało jej niesamowitą radość.  Jeszcze miesiąc temu nie mogłaby o tym marzyć.
  • Coś takiego. - Był mocno zdziwiony po tym, co usłyszał. Ona i Rafał są parą.  - Nie sądziłem że ty i on... że jesteście razem
  • W zasadzie to już od liceum ze sobą jesteśmy  tylko... mieliśmy małą przerwę. 
  • Skoro wraca dla ciebie to znaczy, że to coś poważnego. - Powiedziawszy to przerzucił wzrok na tarcze swojego zegarka po czym zapytał. - Która u ciebie godzina Kyniu? Pytam bo mój zegarek się zatrzymał.
  • Siedemnasta dwanaście.
  • Trochę szkoda, że jesteś z tym Orzeckim bo... - zaczął ale uciął bo nagle stracił wątek. Chwilę zastanawiał się co powiedzieć. Nie chciał wyjść na głupka. 
  • Bo co? - spytała zaintrygowana.
  • Szczerze mówiąc liczyłem na to, że zabiorę cię ze sobą do Kanady żebyśmy tam zacieśnili stare więzi, ale skoro masz Rafała to chyba nic z tego nie będzie.  
  • Niewiarygodne. - Zdumiona pokręciła głową. 
  • Zrobiłbym to gdybyś była wolna. Naprawdę. Zabrałbym Cię ze sobą do Kanady i ożenił się z tobą. 
  • Co ci się tak nagle odmieniło? - Bardzo ją zaskoczyło to jego ożywione zainteresowanie jej osobą. -  Zawsze byliśmy tylko dobrymi kumplami bo ty wolałeś tą  długowłosą Ewkę. Oczy by mi wydrapała za to, że się na ciebie gapiłam.
  • Tak po prostu - powiedział taksując kumpele uwodzicielskim spojrzeniem. - Założę się że nawet gdybym chciał spróbować o ciebie zawalczyć to pewnie nie miałbym z nim najmniejszych szans co? 
  •  Z nim raczej żaden facet nie ma szans bo tylko jego umiem kochać... Bez urazy. 
  • No cóż... wielka szkoda. - Daniel sprawiał wrażenie potwornie zawiedzionego. 
  • Czy pan Daniel Partyka jest obecny?! - zawołała z drugiego końca korytarza jakaś  młodsza policjantka w cywilu.  Była to krępa facetka o blond włosach i srogim spojrzeniu, odziana w czarne skórzane leginsy, niebieską tunikę ze srebrnymi napisami, a na ramiona zarzuconą miała ciemną marynarkę. Niezbyt pasowały jej horrendalnie wysokie fioletowe szpilki. 
  • Tak jestem! - odpowiedział głośno mężczyzna. Jednocześnie podniósł rękę do góry żeby policjantka go widziała. 
  • Proszony pan jest do pokoju 203. 
  • Muszę lecieć Słonko. Do zobaczenia - pożegnał przyjaciółkę i pędem poleciał w kierunki drzwi przy których nadal stała  ta policjantka. 
  • Trzymaj się! - Pomachała mu na do widzenia po czym zapięła ciemną zieloną  polarową kurtkę z kapturem, gdyż zamierzała opuścić na chwilę komisariat. 

Na dworze dość mocno padało, lecz to zupełnie Kyni nie przeszkadzało. Wolała być jak najdalej od wrzawy i tych wszystkich awanturników. Potrzebowała w spokoju wypalić papierosa i nie wysłuchiwać przy tym głupich uwag. Gdy Dorian skończy składać zeznania tamten funkcjonariusz z pewnością ją o tym zawiadomi. Starszy aspirant Andrzej Kryszko, który przyjmował chłopca kazał poczekać Kyni na korytarzu. Chętnie by sobie pogadał z ojcem chłopaka, ale tego jak na złość nigdzie nie było. Ni stąd ni zowąd wszelki słuch po nim zaginął. Szukali go już kilka dni bez skutku. Tak na dobrą sprawę to wszyscy byli ciekawi, gdzie się podziewa ojciec Doriana. Zwłaszcza ci którym winny był pieniądze. Kyni było cholernie żal  tego nastolatka. Wyglądało na to, że był wiecznie sam, bez jakiejkolwiek opieki. Nic dziwnego, że młody ciagle wycinał jakieś numery. Miał poczucie, że jest niekochany i nikomu niepotrzebny, więc wyładowywał frustracje w ten, a nie inny sposób.

  • Może mi pani użyczyć ognia? - spytał nagle wysoki osobnik odziany w szary długi płaszcz. Na głowie miał kapelusz, a oczy zakrywały ciemne okulary przeciwsłoneczne. Nie był specjalnie wysoki jeśli by mu się przejrzeć dokładniej. To przez płaszcz wydawał się wyższy niż był w rzeczywistości. Głos miał szorstki, nieprzyjemny dla ucha. 
  • Jezuuu, ale mnie pan wystraszył - oświadczyła zmieszana. - Faktycznie była nieźle wystraszona. Podała mu zapalniczkę. 
  • Nie zauważyła mnie pani, to dlatego - skwitował i przypalił papierosa. Następnie oddał jej zapalniczkę i podziękował. 
  • Prawda. - Powiedziawszy to schowała zapalniczkę do kieszeni w kurtce. To była jej ulubiona od Rafała z wygrawerowanym napisem " Zawsze twój Rafał". 
  • Po co pani tu przywiozła tego chłopaka? - Nieznajomy patrzył na nią podejrzliwie. 
  • O czym pan mówi? - spytała Kynia i zaciągnęła się po czym wypuściła dym nosem. 
  • Mam mówić jaśniej? Chodzi mi o Doriana. Co on tu robi? - Ton głosu nieznajomego był ostry i lodowaty.
  • To nie pańska sprawa - odparła ostro. Nie znosiła, gdy ktoś się wpieprzał w nie swoje sprawy. 
  • Tak pani sądzi? - Powiedziawszy to zaśmiał się, a potem podniósł papierosa do ust. W czarnym kapeluszu z dużym rondem wyglądał jak postać ze starych powieści szpiegowskich. 
  • Uważam, że nie mamy o czym rozmawiać. Kropka. - Kolejny raz pociągnęła papierosa. 
  • Coś podobnego. 
  • Mówię poważnie. - Patrzyła na niego ciskając z oczu błyskawice. 
  • Posłuchaj laluniu, jeszcze jedna taka gadka i... - Mężczyzna był wkurzony. Jego głos brzmiał tak jakby jej groził. Niespodziewanie przysunął się do Kyni, ale nie dotykał jej w obawie, że mogłaby zacząć krzyczeć. Dzielił go od niej może centymetr. Widział że jest wystraszona.  
  • Po pierwsze nie jestem dla ciebie żadną lalunią, a po drugie nie waż się mnie straszyć. Gdybyś nie zauważył stoimy pod komendą policji, więc radzę się odsunąć, bo jeśli mnie tkniesz... 
  • Jeszcze zobaczymy suko - powiedział, a jego głos przybrał jeszcze bardziej złowrogi ton. Potem oddalił się od niej ale pozostawił po sobie nieprzyjemny chłód jakby był niewiadomo kim. 
  • Co za sukinsyn - powiedziała do siebie,  a następnie pędem ruszyła w stronę wejścia do komisariatu. Okropnie ją wystraszył ten typ. Co go obchodzi po co przywiozła Doriana na komisariat? Gdy wchodziła do środka Daniel akurat wychodził więc oboje zatrzymali się przy drzwiach. - Ooo hej, już wychodzisz? Załatwiłeś swoją sprawę? 
  • Połowicznie. A ty dalej czekasz na tego chłopaka? 
  • No właśnie szłam sprawdzić czy już skończył rozmowę z policjantem, a potem muszę go odstawić do babci. Jego tatuś ponoć gdzieś przepadł. 
  • Miło było cię spotkać. Tyle lat się nie widzieliśmy. - Mówiąc świdrował ją swoim czarującym spojrzeniem. Trudno było mu zaakceptować to, że nie będzie jego kobietą. Tak bardzo wypiękniała od czasów gdy razem chodzili do podstwawówki. Gdyby wtedy interesował się nią, a nie Ewką... Eh, jaki był głupi. Musiała być bardzo zakochana w tym cholernym Rafale. Co za pieprzony szczęściarz. 
  • Kupę czasu minęło, to fakt. A gdzie ty mieszkasz w tej Kanadzie? - Oczekując na odpowiedź skubała końcówki włosów. 
  • Vancouver. Przepiękna metropolia. Spodobałoby ci się. - Aż mu się świeciły oczy kiedy na nią patrzył. Był oczarowany dawną koleżanką. - Mógłbym ci bez końca opowiadać o tym wszystkim, co widziałem. 
  • Wiem przecież. Zawsze byłeś strasznym gadułą - powiedziała i roześmiała się. 
  • Jesteś cudowna Słoneczko, dosłownie cudowna. - Patrzył na nią z zachwytem i czuł, że jest chory z miłości. 
  • O rety... aleś mi... teraz przywalił.  - Prawie ją zatkało, gdy usłyszała co przed momentem powiedział. Co go naszło? Zakochał się czy co? 
  • Może to zabrzmi banalnie, ale bardzo bym chciał żebyś była moja... 
  • A ty znowu swoje. - Kynia spuściła wzrok. Czuła się zakłopotana. Mocno zakłopotana. - Mówiłam ci już,  że... 
  • Odbije cię kiedyś. Zobaczysz. - Mówiąc to gładził ją czule po twarzy. Oczyma wyobraźni już się z nią kochał. 
  • Daniel, czy ty nie rozumiesz, że...? 
  • Nie i nie chce rozumieć - odparł, a potem schylił głowę i pocałował ją w usta. Mógłby to przedłużać w nieskończoność gdyby się w końcu nie wyrwała. 
  • Daniel przestań no! - Patrzyła na niego zszokowana, a on się uśmiechał, usatysfakcjonowany że zrobił to na co miał ochotę. Tego się nie spodziewała. - Jesteś...
  • Bezczelny wiem, ale nie zamierzam cię za to przepraszać. Chciałem tego i to zrobiłem. Nie żałuję niczego.
  • Muszę lecieć - powiedziała po czym zostawiła go sam na sam ze swoimi myślami. Pewnie czuł się fatalnie , lecz to już ją nie obchodziło. Zaczęła szukać łazienki żeby się w niej ukryć chociaż na chwilę. To co czuła było tak dziwne, że nawet nie umiała tego scharakteryzować. W sumie co z tego że ją pocałował? To on zrobił, nie ona. Nie sprowokowała go. Czemu zatem bije się z myślami? -  Niech to cholera! - warknęła patrząc w lustro. Ten pocałunek nic nie znaczy, bo kocha Rafała. To że kiedyś mocno podkochiwała się w Danielu nic nie znaczy bo liczy się Rafał. To nie jej wina że stary kumpel dopiero teraz się obudził, że stara przyjaciółka coś dla niego znaczy. Trudno. Zanim zdecydowała się wyjść z toalety minęło jeszcze dobrych kilka minut. 
  • Kynia jesteś! - zawołała na jej widok Justyna. Za nią stali Jasiek i Rafał. - Co ty tu robisz i czemu jesteś taka blada? 
  • Jaka ja tam blada Justyś. Przywiozłam Doriana ponieważ zdecydował się zeznawać w sprawie tych zbirów. A wy co tu robicie? Skąd wiedzieliście gdzie mnie szukać? 
  • No właśnie nie wiedzieliśmy - zaprzeczyła przyjaciółka.
  • Mogłaś przynajmniej dać znać temu swojemu, że żyjesz. O mało kota nie dostał, bo cię nie zastał w domu,  a ja ledwo się powstrzymałem żeby mu nie wpierdzielić - wyjaśnił spokojnie Janek. Mówiąc to wskazywał palcem Rafała. - Ten twój facet to jednak niezły świr wiesz? Na te jego szajby to tylko Calvin  jest odporny.
  • Sam jesteś świr - odgryzł się zirytowany Rafał. 
  • Ale co się takiego stało? - spytała zdenerwowana Kynia. - Przecież mogłam wyjść z domu po zakupy czy coś... To nie powód żeby zaraz kota dostawać. 
  • Tak uważasz? To słuchaj co ci powiem. Ten sukinsyn co mnie dzgnął włamał się do naszego domu. Gdy przyjechaliśmy szyba w drzwiach była rozbita, a zamek rozwalony. Myślałem że cię uprowadzili albo... kurwa myślałem, że zwariuje.
  • Jezu i co dalej? - Krysia przecisnęła się do Rafała i złapała go za ręce. Była  tak wystraszona, że szybko zapomniała o tamtym incydencie z Danielem. 
  • Mają go. To znaczy policja schwytała tego skurwiela, ale... - Rafał z nerwów się zaciął. 
  • Co ale Rafał? Mów mi natychmiast o co biega?! 
  • Poszarpaliśmy się po tym jak go znalazłem w szopie. Gnój chce oskarżyć mnie i Jaśka o dzisiejszą napaść.
  • On chce zaskarżyć was? Przecież ten świr o mało cię nie zabił ostatnim razem. Wszystkich was mógł pozabijać... No nie, to są kurna  jakieś kpiny. - Po ostatnich słowach mocno wtulila się w klate Rafała, a on mocno ja objął. Od razu poczuła się lepiej. Przy nim czuła się bezpiecznie. 
  • Już dobrze kochanie. Nie martw się. Jakoś to załatwimy - uspakajał ukochaną Krakus. 
  • Ciekawe, co nasz młody bohater miał do powiedzenia na temat tych typów - odezwał się znowu Janek. - Wielce mnie to intryguje.
  • Oby jak najwięcej. - Justyna patrzyła na przyjaciela. 
  • Przepraszam cię Rafał. - Dziewczyna Orzeckiego podniosła ku niemu pełne nostalgii  spojrzenie. - Mogłam, chociaż kartkę zostawić, ale nie sądziłam że tak szybko mi padnie telefon. 
  • Nie przejmuj się tym. Najważniejsze, że nic ci nie jest. - Powiedziawszy to cmoknął ją czule w usta. 
  • Tak naprawdę wszyscy się przestraszyliśmy - oświadczyła zasmucona Justyna. - Gdybyś była wtedy w domu drań mógłby cię skrzywdzić. 
  • Wiem Justyna, wiem... Boże kiedy to się skończy? Już mam dość tych hec. 
  • Nie ty jedna - wtrącił się Janek. 
  • Czekam aż oddadzą Doriana bo zamierzam go odstawić do babci. Nie może się sam szwendać nocą po okolicy. 
  • A co ty się tak o niego martwisz? Da se radę gówniarz...  jest aż nazbyt cwany.
  • Tak ci się tylko wydaje. Mimo wszystko to jest jeszcze dzieciak do tego pozbawiony normalnej cieplej rodziny. Nie byłby taki gdyby ją miał. 
  • Kynia do cholery... czy ty zawsze musisz wszystkich zbawiać? - spytał wkurzony Orzecki. 
  • Wiesz co Rafał? Czasem w ogóle cię nie rozumiem. - Powiedziawszy to Kynia wyrwała się z objęć lubego i pognała na drugą stronę korytarza nie bacząc na to że ludzie ich obserwują. Była piekielnie zła na Rafała, za brak empatii.
  • No nie przesadzaj! Hej -  Już był gotów lecieć za nią, ale siostra go zatrzymała, na co jej brat rozłożył ręce w geście bezradności. - Co jest siostra, czemu mnie zatrzymujesz? 
  • Daj jej chwile okej? Potrzebuje tego
  • Dobra - powiedział i opuścił ręce w dół. Na jego twarzy malowało się zrezygnowanie. 
  • Ona nie przesadza. Mógłbyś okazać, choć trochę empati. - Justyna założyła ręce na piersi. Nie przestawała patrzeć na Rafała. W jej spojrzeniu były naraz ciepło i troska. Wiedziała, że jej brat bardzo się stara zmienić, ale kiepsko mu to wychodzi.
  • O idzie nasz łobuz - zawołał Zuber na widok idącego w ich stronę Doriana. Za zaraz za nastolatkiem podążał policjant, który przyjmował zeznanie. Był to postawny barczysty mężczyzna o łagodnych rysach twarzy i siwych włosach. 
  • Siema - przywitał się z Jankiem Dorian. Na tylko zerknął i zaraz uciekł wzrokiem. Wyglądał na okropnie zmęczonego. Oparł się plecami o ścianę i zamknął oczy. Miał na sobie czyste ubranie które dała mu Kynia. Było po jej kuzynie i akurat pasowało. Włosy również miał czyste. 
  • Młody dobrze się spisał - pochwalił chłopaka funkcjonariusz komisarz Jakub Walczyk. W obu Ochotnicach wszyscy go znali i on znał wszystkich. - Dzięki niemu będziemy wreszcie w stanie ująć tych bandytów. Mają na swoim koncie wiele poważnych wykroczeń, a nawet zabójstw, których wcześniej nie mogliśmy z nimi powiązać. Teraz już dokładnie wiemy, co zrobili bo nie potrafili nawet porządnie zatuszować śladów swoich zbrodni. Do tamtych dwóch gagatkow też dotrzemy i to szybko. Wiemy że pojechali w stronę Poznania. Rozesłaliśmy rysopis podany przez Doriana więc jeśli nie my to dorwie ich inna jednostka.  
  • W końcu - skwitował Rafał i posłał policjantowi szyderczy uśmieszek. - Już myślałem, że się tego nie doczekam. 
  • Żeby tylko nie przedostali się za granicę bo wtedy będzie dupa zbita - powiedział Janek. - Ale macie jednego z nich więc może sypnie kumpli. 
  • Gdyby nie wasza opieszałość panie komisarzu już dawno byście ich mieli... wszystkich trzech, a tak...? - Rafał miał ochotę powiedzieć dużo więcej,  ale Janek kopnął go w kostkę. 
  • Ty Orzecki się tak nie pruj, bo też dziś pokazałeś swoje. Słyszałem, że lubisz rozrabiać...  - Komisarz palcem wskazał na Rafała. Miał groźną minę. Kiedy Rafał był nastolatkiem nieraz przed nim uciekał. 
  • Broniłem się proszę pana. Ostatnim razem nie miałem na to żadnych szans. Leżałem tam i powoli się kurwa wykrwawiałem podczas gdy on... - Rafał prawie się gotował w środku. Ten paskudny glina podniósł mu ciśnienie do maksimum. - Ten zbir włamał się do domu, w którym mieszka moja dziewczyna, a potem zaczaił się w szopie. Pomyślał pan co by było gdyby ją zastał w domu? No co do cholery?  
  • Pomiędzy obroną konieczną, a przemocą jest bardzo cienka granica Orzecki, więc radzę o tym pomyśleć na drugi raz! 
  • Sugeruje pan, że nie jestem ofiarą tylko napastnikiem? Pewnie kurna, weźcie mnie od razu zamknijcie zamiast niego. Nic takiego mu nie zrobiłem. To on pierwszy na mnie wyskoczył, Jasiek potwierdzi.
  • Co ty na to Janku? - spytał komisarz.
  • Widziałem tylko jak tamten dusił Rafała, więc go odciagnąłem - odparł Janek. 
  • Słyszy pan? Przyszedł do tego domu po mnie. Śledził mnie dziś czarnym mercedesem i zepchnął do rowu, a ja byłem na rowerze. 
  • Rafał, uspokój się - odezwała się Justyna widząc że Rafał się rozkręca. 
  • Odwiezcie tego chłopaka do babci. Niech się już nie szwenda po okolicy. Ja muszę wracać do siebie, bo mam jeszcze masę innych obowiązków.
  • Oczywiście panie komisarzu - oświadczyła Justyna. 
  • A z wami Janek pogadam sobie pojutrze. Dam znać jak będę wolny - powiedział na odchodnym komisarz Walczyk. 
  • Liczę, że nie wypuścicie tego gnoja na wolność tylko wyślecie go tam, gdzie jego miejsce - rzucił do niego Rafał nieco spokojniej.
  • Spokojna głowa Rafałku, wiemy, co trzeba robić z takimi elementami, a tobie radzę trzymać nerwy na wodzy. 
  • Jasne... panie komisarzu. Do widzenia.
  • Chodź Dorian, zwijamy się stąd - rzucił do chłopaka Janek.
  • Dobra - odparł  półgłosem Dorian i ruszył za nimi do wyjścia. 
  • Kynia wychodzimy! - zawołała na przyjaciółkę Justyna, która właśnie otwierała drzwi. Kynia od razu zareagowała, odsunęła się od okna i zaczęła iść w kierunku przyjaciół.
  • Wiedziałem, że to ty - odezwał się do Doriana Rafał. Chłopak szedł przed nim i głupkowato się uśmiechał. - Mógłbym dać się za to pokroić. 
  • Rzeczywiście. - Nastolatek pokręcił głową. 
  • To może nam teraz powiesz gówniarzu dlaczego zostawiłeś Krzysia w tej jamie samego? Wiesz, co by było gdybyśmy nie znaleźli Filipa na czas? Wiesz?! - odezwał się do chłopaka gdy już byli na zewnątrz. 
  • Rafał zostaw go już!  Wytłumaczył się policji, wystarczy. Nie musisz go dodatkowo sztorcować - wstawił się za chłopakiem Janek. 
  • A ty co jego adwokat? - Rafał patrzył na przyjaciela gniewnie. 
  • Nie mam obowiązku tłumaczyć się tobie - odgryzł się Dorian i posłał Rafałowi kpiący uśmieszek. 
  • Coś mi się wydaje, że przydałby ci się dobry psycholog. 
  • A tobie psychiatra, bo masz nerwice. Takim furiatom potrzebni są specjaliści. 
  • Rafał czemu tak się na niego uwziąłeś? - spytała Justyna. - Narzekasz na Łukasza, a robisz dokładnie to samo temu chłopakowi. 
  • Jeszcze jedno słowo i będziecie smarować do Ochotnicy na nogach. Przysiegam - pogroził im wkurzony Rafał. Nie oglądając się na swoje towarzystwo gnał do samochodu, a potem wsiadł do niego i zajął miejsce za kierownicą, a potem zatrzasnął za sobą drzwi. 
  • Chłopak jedzie ze mną - odezwał się nagle mężczyzna w kapeluszu, który przedtem zaczepił Kynie. Pojawił się tak niezauważenie jak duch. Pewnie nikt się go nie spodziewał. 
  • No nie, jeszcze tylko jego tu brakowało. - Chłopak przewrócił oczami. 
  • Z jakiej racji jeśli można wiedzieć? - spytał Janek po czym obrzucił typa podejrzliwym spojrzeniem. 
  • A z takiej że mam na to zgodę jego ojca. Zaraz wam pokażę. - Powiedziawszy to to sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Po chwili wręczył Jankowi niewielki świstek papieru. - Proszę bardzo. Niech pan czyta. 
  • Okej - powiedział Janek i wziął od niego kartkę. Zaczął uważnie ją lustrować. Faktycznie,  wszystko się zgadzało. Miał zgodę jego ojca, więc śmiało mógł zabrać chłopca ze sobą. Oddając kartkę nieznajomemu Zuber zmierzył go podejrzliwym spojrzeniem. 
  • Znasz tego pana Dorian? - zapytała Kynia.  Ten typ mocno ją niepokoił i nie umiała tego ukryć. Gdy jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem tamtego faceta poczuła nagle dreszcze i przenikliwe zimno na całym ciele. Teraz był bez okularów, więc mogła dostrzec jego dziwnie pusty, przenikliwy wzrok. Już dawno nikt jej tak nie wystraszył. A co jeśli zgoda jest podrobiona, a on jest groźnym bandytą. 
  • Tak, to brat mojego taty. - Nastolatek krzywo patrzył na stryja. Nie lubił go i nie chciał z nim jechać. Każe mu się odwieźć do babci. Ciekawe gdzie się podziewa staruszek. 
  • To co jedziesz z tym panem, młody?  - spytał Janek. Czujnie przyglądał się chłopakowi i jego stryjowi. Wuj nie wzbudzał zaufania. 
  • Chyba tak - odparł niezadowolony Dorian. Miał nadzieję że Kynia będzie mogła go zabrać na noc do siebie, gdyby babci nie było, a tak będzie musiał ten czas spędzić z wujem i jego sztywną żoną. Gdyby chociaż mieli x-boxa albo psa. Bardzo polubił Kynie. Janek i Justyna też byli w porzo, tylko ten Rafał, żywcem go nie cierpi. 
  • No to idziemy synu - ponaglił chłopaka wuj. Objął go za ramię i pociągnął do przodu, ale wtedy Dorian odwrócił się do Janka, Kyni i Justyny. 
  • Dzięki wam! Narazie - rzucił do nich na odchodnym. 
  • Cześć chłopaku. Trzymaj się - odparła Kynia. Była niespokojna. 
  • Polubił cię - powiedział Janek, gdy zobaczył, że Dorian już jest w samochodzie.
  • Ja też go  polubiłam, ale ani słowa Rafałowi, jasne Jasiek? 
  • Możesz mi zaufać - zapewnił ją przyjaciel. On i Kynia zawsze trzymali sztamę. Trochę martwiło go jak Kynia wytrzyma z tym nerwusem. Co będzie, gdy zdecydują się na dziecko? Już dawno nie widział żeby Rafał tak szalał. Jak podpadnie komisarzowi będzie miał pozamiatane.
  • To nie jest zły chłopak tylko potrzebuje wsparcia. Żałuję, że nie ma Calvina, bo by się zajął jego problemami. 
  • Zajmie się nim jak wróci. Powiem mu o tym - oświadczyła Justyna. - Wiesz jaki jest Cal. Nie zostawi nikogo bez pomocy. 
  • Anka mówi, że Calvin to cudotwórca... Mama Krzysia. - Mówiąc to Kynia szeroko się uśmiechała. 
  • Mnie też mówiła. 
  • Idziecie w końcu? - przypomniał się Rafał, któremu już znudziło się czekanie. 
Dziękuję za odwiedziny i opinie w postaci komentarzy. No i za to że Jesteście 😃 

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru 

34 komentarze:

  1. Coś mi się wydaje, że Dorianek po wizycie u stryjcia zmieni zeznania...
    Świetna historia, taka wciągająca!
    Juz czekam na cd. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Miłośniczko Karkonoszy 😃 Fajnie że wciąga i ciekawi. Bardzo się cieszę. Ściskam mocno

      Usuń
  2. Fakt, historia szalenie wciągająca. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Krysiu. Miło mi że wpadłaś. Pozdrawiam równie serdecznie. Buziaki

      Usuń
  3. I znowu wszystko zakończyło się w najmniej oczekiwanym momencie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka chyba moja domena Karolinko. Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  4. Fajnie opisałaś ten komisariat, ciekawe, czy ktoś tam w ogóle ogarnia, co się dzieje ;)
    No, ale sytuacja znów się nieźle gmatwa. Nagle zjawia się ten arogancki, nieprzyjemny typ w płaszczu, ale jakby tego było mało, to jeszcze zjawia się Daniel - coś czuję, że chyba łatwo nie odpuści...

    Dobrego dnia, Kasiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Deep. Oni ogarniają to co chcą, jak to policja 😃 A z resztą towarzystwa to może być jeszcze różnie.

      Usuń
  5. "Na komisariacie policji w Kamienicy"...przeczytałam to i kilka zdań na końcu w których kolejno powtarzała Pani imię. Na tej podstawie , czasem to wystarcza ale Pani nie będę zrzędziła bo zrobione zdjęcia Krakowa sprawiły mi wiele przyjemności.. a obok smoka to ja w namiocie spałam i mandatu nie dostałam i sensacją się stałam z psem i znajomymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem co się Pani w tym tekście nie podoba, ale zostawmy to. Nie wymagam żeby wszystkim się podobało jak pisze 😃 Mam swój styl i mi pasuje i innym chyba też.

      Ciekawa historia z tym smokiem. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny

      Usuń
  6. To się znowu narobiło. Kolejny zwrot akcji i komplikacje. Nic nie jest do końca oczywiste i o to chodzi. Podtrzymanie napięcia w opowieści to podstawa dobrego pisarstwa. Twoich bohaterów Kasiu nie da się nie lubić. Są tacy wyraziści i sympatyczni na swój jedyny, niepowtarzalny sposób. Poza tym świetnie się nawzajem uzupełniają. Ten "agent w kapeluszu" to prawdziwy typ spod ciemnej gwiazdy. Czuję, że będzie niezła afera.

    Moc pozdrowień. Przyjemności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Lutano. Widzę że Ty też czujesz to co piszę. Ogromnie staram się żeby bohaterzy mieli swoiste charaktery. Najwięcej czasu zabiera mi właśnie tworzenie dialogów żeby uchwycić ich charaktery. Dziękuję za szczerą ocenę i do zobaczenia.

      Serdeczności

      Usuń
  7. .. świetnie się czyta Kasiu Twoje opowiadanie .. sprawy się komplikują, akcja się rozwija jest coraz ciekawsza i trzyma w napięciu .. bohaterowie są charakterystyczni i fajni ;)

    -pozdrawiam najcieplej i najserdeczniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Anso, niezwykle mi przyjemnie. Dzięki takim pozytywnym komentarzom mam siłę i motywację do dalszej pracy. Cieszę się że bohaterowie dają się lubić. Serdeczności

      Usuń
  8. Witaj
    Dzisiejszy wiatr przywiał mnie do Ciebie. Jednak szybko mnie stąd nie wywieje. Wiesz, że potrzebuję czasu na przeczytanie kolejnego wpisu.
    Pozdrawiam szumem wiatru za oknem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Kochana i czekam cierpliwie na opinię. Dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  9. Piękne zdjęcia :-) Przeczytałam urywki tekstu,ciekawa historia :-)
    Niestety należę do mentalnych dinozaurów, nie lubię czytać długich tekstów na komputerze, audiobooków też nie słucham, muszę czuć papier pod ręką ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam identycznie 😃 zapach farby drukarskiej i szelest papieru. Ciężko się czyta na komputerze to prawda. Rozprasza bardzo. Dziękuję za przeczytanie tych urywków jestem wdzięczna. Mam nadzieję że kiedyś ta książka wyjdzie na papierze i będziesz mogła przeczytać w całości. Ściskam mocno

      Usuń
  10. Na razie wpadłam pozdrowienia zostawić :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię do Ciebie zaglądać. Zawsze znajdę coś, co mi humor poprawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wzajemnie Kochana. Ja bardzo lubię twoje recenzje

      Usuń
  12. Ze dwa razy byłam w takim miejscu, miło nie było, ale najbardziej zdziwiły mnie warunki pracy i pisanie policjantów na maszynie jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kiedyś byłam Jotko i faktycznie mało sympatyczne miejsce. Sle że na maszynie piszą? W sumie to lubię jak stukają te klawisze.

      Usuń
    2. Stukanie klawiszy jest fajne, ale długo trwa, a poza tym, w tych czasach?

      Usuń
  13. No no... Zobaczymy jak sprawy się potoczą, zaczyna się robić bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trochę się podzieje, na pewno. Dziękuje za wizytę 😃 Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  14. Ładnie rozwijasz całą historię i budjesz napięcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Tak na dobrą sprawę to wszyscy byli ciekawi, gdzie się podziewa ojciec Doriana" - a ja jestem ciekawa kolejnych Twoich opowieści ;) Jest co czytać, ale to dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dzieję się dzieje. Dziękuje za odwiedziny Puszku

      Usuń
  16. Na razie jest ok. Poza tym jednak teraz nie ma niszczenia żył w ręku, to jednak jest lepsze rozwiązanie do chemioterapii taki port.

    Mi czasem dni wloką się, a czasem pędzą jak szalone. Zależy od tygodnia wiele.

    Jakoś wszystko powoli ustawia się w jakąś tam stronę. Nie wiem jeszcze do końca w jaką, jednak nie jest źle.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzień dobry kochana :)
    Ulżyło mi, że Kyni nic się nie stało. Ten Daniel to strasznie nachalny typ! To co zrobił podchodzi pod napastowanie seksualne.
    A wujek Doriana to też szemrany typ...
    Jestem ciekawa co będzie dalej
    Miłej niedzieli! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kochana, dziekuje i życzę milego poniedziałku. Widzę że historie bohaterów z Ochotnicy Cię wciągnęły na całego. Życie jak to życie bywa skomplikowane. Człowiek całe życie zmuszony jest podejmować trudne decyzje, które mogą zaważyć na jego przyszłości. Pozdrawiam serdecznie
      Kasinyswiat

      Usuń