Proza, góry i muzyka

czwartek, 2 kwietnia 2020

Trudny czas pożegnania

Witajcie Moi Kochani Blogerzy i Stali Czytelnicy

Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze, że się trzymacie i że nic złego Was nie spotkało. Mnie niestety czeka pogrzeb mojej ukochanej Mamusi. W ten poniedziałek przed 5 zadzwonił do mnie ze szpitala lekarz z tą przykrą wiadomością. Była reanimowana, ale nic to nie dało. Zatrzymanie krążenia i zgon. Nie mogę uwierzyć, że odeszła, to takie nieprawdopodobne. Wydaje się nierealne.  Dziś chciałam do niej zadzwonić i pożalić się na zły los...  i nagle przypomniałam sobie, że mama przecież nie żyje. Teraz zostają mi tylko wspomnienia... te najlepsze i najmilsze. Sere mi pęka na myśl że nie mogłyśmy się przytulić przed śmiercią, bo nie było odwiedzin. 

"Spotkamy się Mamuś po drugiej stronie za ileś tam lat. Czekajcie na mnie z babcią. Nie zdążyłyśmy się nawet porządnie pożegnać przez tego koronawirusa. Bardzo tęsknię"



Fot. Pinterest 


Przepraszam Was, jeśli odpisze na wszystkie Wasze komentarze z opóźnieniem, z góry dziękuję za wyrozumiałość.  W  niedzielę bałam się zasnąć, miałam złe przeczucie, choć lekarz zapewniał mnie, że z mamą jest lepiej, że chcą ją wypisać w poniedziałek lub we wtorek... No i wpisali... do domu Pana. Już gdy ją przywieźli do szpitala  tydzień  temu była w stanie ciężkim.  Nie było z nią kontaktu, lekarze nie wiedzą co było tego przyczyną. Przedłużyli jej życie o dziesięć dni.  Aj naprawdę nie wierzę że to się dzieje naprawdę. Czasem nie rozumiemy tego co się dzieje. Wydaje nam się to całkowitą abstrakcją i tym jest nasze życie. Teraz tęsknię za mamusią i za jej mamą, moją najdroższą babunią, która odeszła jakiś czas temu. Będzie mi brakowało rad mamusi i opieprzania też. Troszczyła się o mnie i dzieci, swoje wnuczki które dawały jej tyle radości. Uwielbiała je.  Opłakuje ją w nocy jak nikt nie słyszy, bo wolę płakać w samotności.  Jutro czeka mnie identyfikacja zwłok, przeraża mnie to, bo wiem że tego widoku już nie zapomnę do końca życia. Chyba dziś nie zasnę z nerwów. Będę domyślać. Od ostatniej soboty jestem jak Zombie. Nie wiem jak się nazywam przez to wszystko. Już nie pogadamy o górach, które tak kochałyśmy obie, nie posłuchamy Turnaua przy gotowaniu. W ogóle ten czas jest jakiś... koszmarny przez zaistniałą sytuację. Nie wiemy co będzie dalej.  Jak to się skończy i czy w ogóle.... Boję się oglądać wiadomości,  zaglądać do Internetu. Czytam książki ale to trudne, bo myśli mam rozproszone. Nie umiem się skupić. Chciałabym się czymś zająć żeby nie myśleć o tym co najgorsze. Ciężko mi pozbierać myśli żeby napisać coś  sensownego w tym poście. Czemu mama zachorowała i umarła akurat w tym ciężkim czasie gdy wszystko utrudnione? Człowiek boi się bo zmuszony jest wyjść z domu załatwiać sprawy związane z pogrzebem. Ostatnio wystałam się 2 godziny na mrozie do urzędu stanu cywilnego po akty zgonu. Cud, że jeszcze nie zachorowałam. Będę kończyć Kochani. Pomódlcie się dziś za nią, kto chce oczywiście, nikogo nie zmuszam. W poniedziałek ją pochowamy i od tamtej pory będę ją odwiedzać na cmentarzu.  W najgorszych snach tego nie śniłam.  Coś się skończyło wraz z jej odejściem.

Mamusi ukochana piosenka. Ona mnie nauczyła słuchać Turnaua






Kochała poezje śpiewane Marką Grechuty









Trzymajcie się zdrowo, pozostańcie bezpieczni, Wy i Wasi bliscy. Zdrowia!!! 

Jutro ciężki dzień  dla mnie