Proza, góry i muzyka

czwartek, 23 stycznia 2020

Z cyklu Kasine pisanie : Idąc pod prąd 16

Rozdział 16

Ochotnica Dolna - maj 2018




Justyna znalazła brata na piętrze. Siedział na schodach i trzymał się oburącz za głowę jakby go bolała. Patrzył wprost przed siebie. Gołym okiem było widać, że jest w fatalnym nastroju, że coś go mocno trapi. Spędził w samotności dobre czterdzieści minut, gdyż potrzebował ochłonąć po ostrym spięciu z Łukaszem, który wkurzył go swoim czepianiem się i wymyślaniem bzdur. Przez chwilę miał ochotę go zamordować. Gdyby nie to, że był jego bliskim krewnym porządnie by mu przyłożył. Ostatecznie zgromił go chmurnym spojrzeniem i pobiegł na górę, gdzie dalej walczył z  trawiącym go gniewem. Był tak strapiony tym wszystkim, że nawet nie zauważył, że jego siostra z Dawidem już wrócili do domu. O tym, co zaszło podczas jej nieobecności opowiedział  Justynie wujek Heniek, wiedziała zatem, że Ewelina jest u nich w domu. Bardziej ją to zdziwiło niż przeraziło,  można powiedzieć że przyjęła to ze stoickim spokojem. Była chyba ostatnią osobą, która podejrzewała siostrę Marcina o jakieś niecne zamiary względem ich rodziny. Sto razy gorsze było to, że nadal ktoś nastawał na życie Rafała. Łukasza już nie było, bo wyszedł zanim przyszła. Pojechał do siedziby pogotowia w Rabce ponieważ miał tam coś ważnego do załatwienia, coś czego nie dało się odłożyć na potem. Takich pilnych spraw miewał ostatnio na pęczki, a  babcia Jasia jak na troskliwą matkę przystało ciągle nagabywała syna na wzięcie urlopu. Uważała, że lada moment ta praca go zajeździ na amen. 


  • Hej bratku, trzymasz się jakoś? - Zmartwiona Justyna usiadła obok Rafała na schodach i położyła mu rękę na ramieniu. 
  • W ogóle - odparł półgłosem. Był cholernie zdołowany.  Miał ochotę zniknąć na długo. Nie czuł się tak źle od tamtej kłótni z mamą i Justyną. - To co się ostatnio dzieje jest chore i powoli zaczyna mnie przerastać. 
  • To w końcu minie i będzie lepiej. Zobaczysz. - Justyna wpatrywała się w rozgoryczonego brata. Wreszcie ich smutne spojrzenia się spotkały. 
  • Mam wrażenie,  że ciąży na mnie jakaś pieprzona klątwa. - Rafał uderzył pięścią w ścianę obłożoną buazerią.  Aż się zatrzęsły wiszące na niej drewniane antyramy. Włożone do nich czarno białe zdjęcia przedstawiały radosnych członków rodziny Orzeckich w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. 
  • Błagam cię. - Justyna przewróciła oczami. Na jej zatroskanym obliczu zagościło na moment rozbawienie. - Co za bzdury. 
  • Za co bym się nie wziął to wszystko schrzanię. - Rafał podrapał się po przedramieniu. Grymas zdobiący jego twarz świadczył o tym, że jest zły i jednocześnie smutny. Był zły na siebie, na Łukasza i na wszystko wokoło.  - Niech to szlag jasny trafi! 
  • Kto ci tak powiedział Rafał? - zdziwiła się Justyna. Poprawiła chustkę, którą miała owinietą wokół szyi, a potem odgarnęła włosy za ucho. 
  • Ja tak mówię.  - Mówiąc to jak zwykle żywo gestykulował. 
  • Daj spokój bratek. Nic nie chrzanisz tylko czasem każdy z nas ma gorsze dni. To całkiem normalne.... A tak poza tym to wcale ci się nie dziwię, że masz dość bo ostatnio dostałeś dość mocno w kość. Ja również mam dość. 
  • Cholera mnie bierze na to wszystko... i na Łukasza też.  Cholerny wszechwiedzący się z niego zrobił. Zastanawiam się jak chłopaki z nim wytrzymują w tym pogotowiu. 
  • Przejmujesz się nim? - Pokręciła głową w geście niedowierzania. - Nie wierzę. Przecież wiesz jaki on jest. Lubi sobie pogadać, a potem mu przechodzi i przeprasza. Zawsze brałeś to co gadał z przymrużeniem oka, a teraz... nie poznaje cię braciszku.
  • Łatwo ci mówić, bo ciebie się nigdy nie czepia. 
  • Zdaje ci się. - Justyna puściła bratu oko. 
  • Oczywiście. - Pokiwał głową.  
  • Oboje macie janosikowy charakter, ale u nas to chyba rodzinne. - Uśmiechnęła się szeroko. 
  • Babcia mówi to samo. - Podkreślił te słowa unosząc palec wskazujący do góry.  
  • Skoro babcia tak mówi to znaczy, że tak jest.
  • Nie ośmielę się sprzeciwić.
  • Babciu nie chce tych klusek, wolę ryż - dobiegło ich marudzenie Dawida. 
  • Jedz mały, bo nie urośniesz - poradził mu wujek Heniek.
  • Hej, nie jestem znów taki mały! - krzyknał urażony chłopczyk.
  • Masz szczęście że ugotowałam jeszcze ryż lordzie Davidzie - rzuciła do chłopca zrezygnowana babcia Jasia. - Zaraz ci wymienię tą zupę.
  • To się nazywa siła pesfazji wujku - oświadczył Dawid.
  • Mówi się persfazji synu - poprawił go rozbawiony wujek Heniek.  
  • No ja nie mogę. Jak on to robi że mu się udaje zmiękczyć babcie? - Po tych słowach Rafał roześmiał się na głos. Ten dzieciak zawsze potrafił go rozśmieszyć. - Ja w jego wieku musiałem wsuwać kluski bez gadania. Nie było zmiłuj się. 
  • Potrafi się targować - przyznała ubawiona Justyna. 
  • Wyczuwam w tym coś więcej, ale ciiiiichoooo. - Powiedziawszy to Rafał położył palec na ustach.
  • Ej tylko mi tu teraz nie wyskakuj z teoriami o jakichś tajemnych mocach.
  • Justyna... - zaczął Rafał  i nagle spoważniał.
  • No co bratku? 
  • Przepraszam cię za Eweline... za to że ją sprowadziłem do domu. To był mój durny pomysł. Zupełnie nie wiem, co mnie podkusiło. - Pomyślał z goryczą o śpiącej w pokoju Dawida Ewelinie. Jak to możliwe że tak bardzo się dla niej narażał. W zasadzie nie tylko siebie, ale całą swoją rodzinę. Po tym co kiedyś z nim wyprawiała powinien mieć ją gdzieś. 
  • Nie musisz mnie za to przepraszać. W porządku.
  • A jednak czuje się z tym źle... - Smutek na jego twarzy jeszcze bardziej się pogłębił. 
  • Nie Raf, dobrze, że jej pomogliście - ucięła mu siostra. - Prawdopodobnie to jej uratowało życie. Gdyby dalej błąkała się po wsi w tym stanie niewiadomo jakby się to skończyło. Szkoda mi jej wiesz? 
  • Czemu jesteś taka spokojna? - spytał zdziwiony Rafał. Przyglądał się siostrze jakby wyrosła jej druga głowa. - W ogóle cię nie niepokoi to jej nagłe pojawienie się? Do tego w takich okolicznościach? 
  • A czemu miałabym być niespokojna? - Nagle poczuła ukłucie niepokoju. Rafał z jakiegoś powodu był  okropnie zdenerwowany.  Z jakiego? Co ukrywa? 
  • Ona może ściągnąć  na nas kłopoty? - Nie chciał wystraszyć siostry, ale musiał ją poinformować o realnym zagrożeniu. Trzymanie Eweliny w tym domu mogło mieć poważne konsekwencje.  - Jestem niemal pewien, że to co mi się dziś przytrafiło stało się z jej powodu. Ktoś ją ściga, jakieś zbiry. Kiedy się zorientują, że Ewelina tu jest będzie po nas Justyna... Boże, co mi odwaliło żeby się do tego mieszać? - Po tych słowach ukrył twarz w dłoniach. 
  • Uspokój się Raf, proszę cię. - Justyna była przerażona, ale nie chciała pogłębiać jego poczucia winy. 
  • Musimy ją szybko odstawić do jakiegoś ośrodka - zdecydował zdenerwowany Rafał. -  Nie może tu zostać ze względu na ciebie, Dawida i resztę rodziny. - Na twarzy Rafała malowała się nieskrywana troska. Nie wyobrażał sobie żeby Justynę i jej syna miało spotkać coś złego, bo zlitował się nad byłą dziewczyną, która kiedyś traktowała go jak frajera. Dzięki Kyni wyleczył się z niej raz na zawsze. Jeśli kiedyś szalał za Eweliną to teraz nie czuł przy niej zupełnie nic. 
  • Nie bój się. Nic nam się nie stanie. - Powiedziawszy to przytuliła się do brata. Ukrywała przed nim ogromny strach, który czuła, a przynajmniej starała się go ukryć.  Bała się jak cholera. 
  • Skąd możesz to wiedzieć? - upierał się przy swoim skonsternowany Rafał. 
  • Przeczucie - odparła nie patrząc mu w twarz. Błądziła wzrokiem tu i ówdzie. 
  • Kurwa Justyna, jakie przeczucie? - Popukał się w czoło. - Nie mów mi nawet takich rzeczy.  Cholera wie z kim ona zadarła. To już nie są żarty. Jeśli raz spróbowali... Chcą mnie zabić rozumiesz? 
  • Rafał, zrozum że poza nami nikt jej nie pomoże. Jest tu całkiem sama... - Justyna zniżyła głos i spuściła głowę. -  Nie chciałabym być na jej miejscu. 
  • Jesteś za dobra siostra...  Tak jak Cal. On też jest zawsze taki szlachetny i  wspaniałomyślny, a potem obrywa za to po łbie... za bardzo kocha ludzi.
  • Takie jest życie Raf. - Obdarzyła go pełnym smutku spojrzeniem. Doceniała jego troskę. Już dawno tak za nią nie stał. Bał się o nią i swojego siostrzeńca. Nagle poczuła silne poruszenie bo dotarło do niej, że brat naprawdę ją kocha. - Ty też jesteś kochany. 
  • Nie może być. - Uśmiechnął się do niej półgębkiem. 
  • Może i jest - zapewniła go wzruszona siostra. 
  • Podobno gadałaś dziś ze swoim ukochanym Anglikiem - powiedział i posłał jej zbójeckie spojrzenie.  
  • Tak rozmawialiśmy rano. Zrobił mi uroczą pobudkę. - Na wspomnienie o rozmowie z Calvinem jej twarz się rozpromieniła. Kochała go do szaleństwa. On ją chyba też. Całe życie marzyła o takim mężczyźnie. Gdy z nią rozmawiał czuła się ważna i kochana... Wreszcie była szczęśliwa.  Mogli być szczęśliwi we trójkę, ona Cal i Dawid.  - I nie mogliśmy przestać gadać. Zeszło nam do południa.
  • Kiedy go tu wiozłem nie sądziłem, że tak mu odbije na twoim punkcie.  Ile czasu minęło zanim się do siebie zbliżyliście? 
  • Tajemnica - zamknęła temat Justyna i trzepnęła Rafała w ramię. Takimi rzeczami dzieliła się zazwyczaj tylko z przyjaciółką.
  • Serio? - zażartował Rafał. - Coś podobnego.
  • Dajże mi już spokój. Ty mi się nie spowiadasz ze swoich grzechów. 
  • Więcej grzechów nie pamiętam - zaśpiewał Rafał. - Amen. 
  • Aleś jest dowcipny, niech mnie licho. - Justyna znów go trzepnęła.
  • Spoko głowa siostrzyczko. Znam go na tyle, że wiem, że nie zaciągnął by cię do wyra na pierwszej randce... musiałby być mną.  
  • Skończ już to trajkotanie Raf - obruszyła się Justyna.
  • Facet ma szczęście jak sto pięćdziesiąt. 
  • Nie wiem które z nas ma większe szczęście.
  • Justynko, Jasiek do was przyjechał - doszedł ich z dołu podniesiony głos babci. 
  • Idziemy! - krzyknęła Justyna i wstała ze schodów. Rafał poszedł w ślady siostry i razem zeszli na dół.  


  • No w końcu jesteście. Zaraz wam podam zupę - oznajmiła babcia Jasia, gdy jej wnuczka i wnuk pojawili się w kuchni. Właśnie nakładała ryżu do głębokich talerzy. - I bez marudzenia bo... będę gryzła. Ostrzegam. 
  • Mamusiu zobacz, wujek Janek wygląda trochę jak leśny gnom! - Dawid oderwał się od jedzenia i wskazał paluszkiem umorusanego Janka, który właśnie przekroczył próg kuchni. Całą kurtkę, spodnie i buty miał oblepione błotem. Czarne włosy były mokre, a twarz delikatnie przybrudzona. 
  • Dzięki Dawid. Niezmiernie mi miło, że mnie tak podsumowałeś - oświadczył Janek, a po chwili parsknął śmiechem.  
  • Nie ma za co. - Powiedziawszy to Dawid zaczął się śmiać. 
  • Oooo cholera Janek gdzieś ty się znów szlajał? - zawołała z miejsca oszołomiona Justyna. - Faktycznie przypominasz trochę tego... leśnego goblina z książki Dawida. - Odpowiedzią Janka na tą uwagę było głośne chrząknięcie. Zuber przez chwilę udawał obrażonego. 
  • A nie mówiłem. -  Dawid wziął łyżkę do rączki i zaczął wsuwać. 
  • Dawid wujek Janek  gonił po lesie, a tam mokro i błoto. Pewnie wyglebił i stąd ten wygląd- wtrącił się Rafał. 
  • Wiosłuj Dawid, wiosłuj bo widzę że nic nie ubywa z tego talerza - upomniał go wujek Heniek, który właśnie wrócił z łazienki. Idąc trzymał się za obolały krzyż. 
  • Ewelina dalej śpi? - spytała babcia Jasia stawiając na stole pełen talerz zupy pomidorowej. 
  • Tak babciu - odpowiedział Rafał siadając przy stole. Z ochotą zabrał się za zupę. - Mmmhm jak zwykle wspaniała. 
  • To dobrze, niech śpi. Przynajmniej jest spokojna. Później zadzwonię do doktora Wójcika, może przyśle tu jakiegoś specjalistę. Justynko siadaj do stołu. 
  • Co... co tu robi Ewelina do cholery? - spytał zszokowany Janek. Był mocno zdezorientowany przez co patrzył na przyjaciela jak na wariata. - Przecież wczoraj... odstawiliśmy ją do szpitala...  Nie no, bez jaj. 
  • Pogadamy o tym potem okej? Nie chce wtajemniczać w to Dawida - powiedział do Janka Rafał. Mówił cicho, żeby Dawid nie słyszał o czym rozmawiają. 
  • Jasne... nie ma... problemu. - Do Janka nadal nie dochodziło to co przed momentem usłyszał. Jakim cudem Ewelina znalazła się w tym domu.
  • Jasiu dziecko zdejmuj mi zaraz te mokre zapaskudzone łachy bo się rozchorujesz - poleciła babcia Jasia. - Musisz się przebrać i wysuszyć.
  • Tu się nie będę rozbierał - zaprotestował Janek. 
  • Ale nie tu synuś tylko w łazience. Leć, zaraz ci znajdę jakieś suche rzeczy do ubrania. - Odprowadziwszy Janka do łazienki pognała do pokoju gościnnego. 
  • Dziecko... takie z niego dziecko jak ze mnie kosmita - śmiał się Rafał. 
  • Co to jest cholera wujku? - zapytał nagle Dawid. Wbił w wujka Henia świdrujące spojrzenie. Figlarny uśmieszek nie znikał z uroczej buzi pięciolatka. 
  • Kochanie skończ już tą zupę, błagam - ponaglała synka Justyna. - Wszystko cię teraz interesuje tylko nie jedzenie. 
  • Cholera to taka upierdliwa zazdrosna baba, która uwielbia ustawiać faceta po swojemu - wyjaśnił Dawidowi Rafał. 
  • Eee gdzie tam. Co ty temu dzieciakowi wciskasz? Cholera to taka choroba Dawid - sprostował wujek Heniek. -  Kiedyś ludzie, którzy na nią zapadali szybko umierali, bo nie było wtedy takich skutecznych leków jak dziś. 
  • Jak ja będę lekarzem to nikt nie umrze na cholerę - oświadczył Dawid odkładając łyżkę na blat. 
  • Ty zamierzasz być lekarzem młody? - Zdziwiony Rafał przyglądał się siostrzeńcowi z niedowierzaniem. - Słyszałem co innego. 
  • Dziś to wymyślił - powiedziała Justyna. 
  • Chirurgiem - dopowiedział zadowolony Dawid. 
  • Coś ty młody. - Rafał aż się skrzywił. - Będziesz kroił ludzi? Kiepski pomysł.
  • Dziś badałem szkieleta i okazało się że on nie ma serca. Chyba pożyczę mu swoje. 
  • Odradzam stanowczo - sprzeciwił się Rafał. Mówiąc kręcił głową.
  • Dlaczego? - Dawid znów przerwał jedzenie. 
  • Innych narządów też nie ma więc nie licząc serca musiałbyś mu pożyczyć jeszcze płuca, nerki i wątrobę. Wątpię czy to dobry pomysł. 
  • Synku, czemu nie jesz? - Justyna spojrzała na Dawida błagalnie. 
  • Nie mogę już mamusiu. Napchałem się tym ryżem. 
  • Będę się zbierał do domu - oznajmił Rafał kiedy skończył jeść. - Mówiłem Kyni że nie będę  tu długo.  
  • Miałeś z Jaśkiem gadać - przypomniała mu siostra.
  • Wiem, poczekam na niego. Jak będziesz chciał wracać do domu to go podrzucę.
  • To ja pojadę z tobą. Nie widziałyśmy się z Kynią kilka dni... Oczywiście jeśli nie będę wam przeszkadzała. 
  • No weź siostra, takie rzeczy wymyślasz czasem, że... 
  • A ja idę z wujkiem Heniem grać w szachy - oznajmił Dawid wstając od stołu. - Chodź wujek. 



Pojechali we trójkę, bo dołączył do nich Janek, który też chciał zobaczyć się z Kynią. Nie widział jej dłużej niż Justyna. Dobrze, że już nie lało i poprawiła się widoczność, dzięki temu łatwiej się prowadziło. Nad łagodnymi zalesionymi szczytami Gorców unosiła się delikatna mgiełka. Rano, w okolicach szóstej była tak gęsta że praktycznie nic nie było widać. - Za to widoki z góry bezcenne - powiedziała zachwycona Justyna oglądając zdjęcia zrobione przez Janka. Poleciła by wysłał je Calvinovi. Wiedziała, że morze mgieł zachwyci Anglika. Za kierownicą samochodu Rafała nie pierwszy już raz siedział Zuber... Tak, dogadali się, choć Krakus niechętnie oddawał kierownice. Jego własny stał pod domem. Po drodze Rafał opowiedział im wszystko, co dotyczyło tej dziwnej sytuacji z Eweliną. Janek także miał co opowiadać. Wszystkich ich zaobsorbował trup znaleziony przez nich w okolicach Jaworzyny Kamienickiej. Janek nie miał wątpliwości, że mógł być kluczem do tamtej sprawy z młodymi uciekinierami. Niewykluczone że te dwie sprawy ściśle się ze sobą łączyły. Może wreszcie elementy tej skomplikowanej układanki zaczną do siebie pasować. Taką mieli nadzieję. Każde z nich miało już dość zagadek. Chcieli spokojnie iść w góry bez obawy że coś im się stanie. Koszmarów sennych też  mieli dość.




  • No i co myślisz odnośnie Eweliny, Jasiek? - spytał Rafał gdy wreszcie zatrzymali się przed bramą wjazdową, która była zamknięta. Ktoryś z nich musiał wysiąść z samochodu i otworzyć ją. 
  • Co myślę odnośnie tego że wziąłeś tą małpę pod wasz dach? - Janek wyłączył silnik. - No cóż Raf... nie będę ukrywał, że uważam ten pomysł za kompletnie popierdolony... Sorry. 
  • Ty to potrafisz człowieka podnieść na duchu. Nie ma co. - rzucił zrezygnowany Rafał. 
  • Spytałeś to odpowiadam. Krótka piłka, nie? 
  • Nie do końca o to mi chodziło, ale... never mind.
  • Więc o co ci chodziło? - zapytał Janek. 
  • Myślisz że ona...  trzyma z tymi zbirami co nas wtedy napadli? Że byłoby ją na to stać? - Nadal nie wierzył w to co podpowiadał mu rozsądek. Nie wierzył, że Ewelina współpracuje z tymi draniami. 
  • Biorąc uwagę to co kiedyś wyprawiała... skłaniam się ku odpowiedzi tak to możliwe. Nie pamiętasz już ile razy mieliśmy przechlapane z jej powodu? Zawsze z każdej wody wychodziła suchą nogą, a my obrywaliśmy za jej głupoty. 
  • A ja w to nie wierzę Jasiek - oznajmiła Justyna. - Myślisz żeby go ostrzegła gdyby z nimi trzymała? Wątpię by świadomie działała z tymi. 
  • Pójdę otworzyć tą cholerną bramę - powiedział poirytowany Rafał po czym odpiął pas bezpieczeństwa, otworzył drzwi i wysiadł. 
  • Co on taki wkurzony? - zdziwił się Janek.
  • Przejmuje się tym wszystkim. I to bardzo. - Opuściła szybę żeby wpuścić do środka. Janek zrobił to samo po swojej stronie. 
  • Zauważyłem. 
  • Jak na niego patrzę to myślę, że to nie ten sam Rafał, którego znaliśmy przed wypadkiem. Kompletnie się zmienił. - Twarz Justyny rozjaśnił ciepły uśmiech. Już dawno nie była taka dumna ze swojego brata. - To co się stało tak go odmieniło. Więź między nami odżyła. 
  • Rozumiem że na plus? - chciał się upewnić Zuber. 
  • Oczywiście że na plus? Jasiek... 
  • Ładny makijaż siostra. W ogóle dobrze ci z tą czerwienią na ustach. Jeszcze se kolor strzel... jakiś rudy na przykład. 
  • Ty coś brałeś dzisiaj? Jaki znowu rudy? - skrzywiła się Justyna. Pomysł przyjaciela wydawał się absurdalny. Z drugiej strony  sama nie wiedziała co ją napadło żeby pomalować usta czerwoną szminką. Zawsze używała błyszczyku. Cholera, czyżby to...? To przez to że się zakochała. Robiła teraz rzeczy, których nie robiła nigdy wcześniej. 
  • Jasiek brama otwarta. Nie śpij tylko odpalaj brykę. Żwawo chłopie - odezwał się Rafał, który stanął koło samochodu po stronie Janka. 
  • Dobra. - Powiedziawszy to to Janek przekręcił klucz w stacyjce i docisnął pedał sprzęgła. Ruszyli, a zaraz po tym Rafał zamknął bramę. Potem pobiegł w kierunku domu. 
  • Chyba będzie znowu padać. - Justyna wysiadła z samochodu, a następnie popatrzyła w niebo i wciągnęła nosem świeże powietrze nasycone zapachem deszczu i sosen. Uwielbiała ten czas po burzy i powiew wiatru na twarzy. Lubiła wiosenny deszcz, bez względu na to czy była w górach czy nie. Niebo wciąż było ciemne,  gdzieś z oddali docierał do nich odgłos burzy. Grzmiało delikatnie. 
  • Chodź młoda - odezwał się do Justyny Janek, który przed momentem wysiadł z samochodu. W prawej ręce dzierżył klucz do samochodu przyjaciela. 
  • No idę, idę - powiedziała Justyna i popędziła przed siebie. Dogonili Rafała.
  • Co jest Raf... coś się stało? - zapytał Janek widząc wyraz twarzy Rafała. Był śmiertelnie wystraszony, a przynajmniej tak mu się wydawało.
  • Ktoś nam się włamał. Zamek jest uszkodzony,  a szybka zbita... kurwa mać - zdenerwował się Rafał. Strach prawie go sparaliżował, przez chwilę nie mógł się ruszyć. Stał jak osłupiały przed drzwiami i gapił się w rozbitą szybkę jak zahipnetyzowany. Gdy nagle do niego dotarło, że w środku może być ranna Kynia  gwałtownie się wzdrygnął. Blokada natychmiast puściła, a on otworzył drzwi i jak tajfun wparował do środka. - Kynia gdzie jesteś?! Kynia! 
  • Cholera jasna, co tu się dzieję! Po co ktoś... - zaczął Janek ale uciął 
  • Coraz mniej mi się to podoba - powiedziała Justyna i zamknęła drzwi. Dla bezpieczeństwa przekręciła zamek. 
  • Pójdę  sprawdzić górę - oznajmił zdenerwowany Rafał i zostawił ich na ganku
  • Boże, żeby tylko nic jej się nie stało - powtarzała półszeptem. Zmierzała do kuchni, a z nią Jasiek. Mogła sobie teraz wyobrazić co czuje Rafał. Jak bardzo jest przerażony. Ona sama była przerażona. Bała się o Kynie i to wcale nie mniej niż jej ukochany. Były jak rodzone siostry. 
  • Może gdzieś poszła - powiedział Janek. Stał koło Justyny i rozglądał się. - Do sklepu albo.  Nie musiało jej tu być kiedy...
  • Oby Janek, oby - ucięła mu Justyna. - Nie przeżyłabym gdyby teraz jej się coś stało. - Objęła się ramionami. Mimo ciepła panującego w kuchni było jej zimno.
  • Myśl pozytywnie Justyna - uspokajał ją Janek. - Wystarczy że twój braciszek świruje. - Wskazał palcem na sufit.- Swoją drogą dziwne, że włamywacz nic nie porozwalał. Wszystko jest na swoim miejscu... Albo tylko nam się wydaje. 
  • Chyba dałaby mu znać gdyby coś było nie tak. - Justyna przebiegła wzrokiem po pomieszczeniu.  Nic nie wzbudziło jej podejrzeń. 
  • Chyba tak. 
  • Nie ma jej ani na górze ani tu i nie odbiera ode mnie telefomu... zwariuje kurwa. - Roztrzęsiony Rafał opadł na wysunięte krzesło stojące tuż koło stołu. Był blady, bielutki jak ściana. Komórkę położył na blacie stołu. 
  • Rafał... już dobrze... - Justyna  podeszła do brata i objęła go ramieniem. 
  • Nic nie jest dobrze Justyna. Nic. - Przez chwilę patrzył na siostrę a potem wbił spojrzenie w ścianę. 
  • Rafał, to świrowanie nic ci teraz nie da. Weź wyluzuj co? - Janek patrzył na przyjaciela z politowaniem. 
  • Ja pierdole Janek, skończ już to chrzanienie, bo mnie tu zaraz krew zaleje! - wzburzony Rafał podniósł się na moment z krzesła by po chwili znów na nim usiąść. Jego oblicze pełne gniewu wyrażało wszystko co czuł, może nawet więcej. Strach i złość .
  • Mnie też Rafał. Cholery można przez ciebie dostać - krzyczał wkurzony Zuber. 
  • Ale z ciebie przyjaciel, no! Nie możesz kurwa zrozumieć, że zwyczajnie się o nią boję? Jaką masz gwarancję że jej nie uprowadzili i nie zrobili krzywdy? No jaką? - Rozgniewany Orzecki walnął pieścią w blat stołu, tak mocno, że aż się przewrócił stojący na nim kubek. - Ciekawe co byś zrobił gdyby chodziło o twoją Baśkę?... Nie wiesz? To ci powiem. Sfiksowałbyś, na bank byś sfiksował! 
  • Według mnie Kynia pojechała do miasta coś załatwić, a ty dostajesz zawału na zapas.  - Janek zmierzył przyjaciela morderczym spojrzeniem. Musiał go wreszcie przywołać do porządku. 
  • Zostawiłaby mi wiadomość na kartce albo wysłała smsa. Zawsze tak robi! - Rafał czuł, że opuszczają go siły. Miał dość wszystkiego. Trzęsły mu się ręce i nie tylko. Trząsł się cały wewnętrznie. - Poza tym... nie planowała niczego. 
  • Posłuchaj Raf... jestem pewien, że ona niedługo wróci cała i zdrowa. Nie możesz... a z resztą. - Janek machnął ręką i poszedł pod okno. 
  • Idę się rozglądnąć na zewnątrz. Sprawdzę stodołę - oświadczył Rafał wstał z krzesła. Po chwili już go nie było. Usłyszeli tylko trzaśnięcie drzwiami. Opuszczając ich miał posępną minę.  
  • Po co on tam idzie? - spytał Janek odwracając się od okna. 
  • Nie musiałeś tak na niego naskakiwać - skarciła go Justyna. Było jej żal Rafała. Usiadła na krześle na którym przed momentem siedział jej brat i pochyliła głowę. Chciało jej się ryczeć. Gdyby był tu Calvin przytuliłby ją i dodał otuchy. - Cal by się tak nie zachował.
  • Akurat. Założę się z tobą o skrzynkę piwa, że Calvin też by go opierdolił za to świrowanie. On ma na twojego brata większy wpływ  niż ja. - Janek przeczesał  ciemne włosy palcami, a potem podciagnął rekawy. Kurtka którą pożyczyła mu babcia Jasia była na niego za duża.  
  • Jasiek daj już spokój do cholery! - Justynie załamał się głos. - On ma dość tak samo jak my wszyscy. Przestań choć na chwilę zgrywać cholernego twardziela. -  Boże... - Była bliska płaczu i rozgoryczona. Z trudem wytrzymywała napięcie. 
  • Masz rację Justyna... przepraszam. - Janek podszedł do Justyny i mocno ją objął. Nie chciał żeby płakała. Zamierzał ją uspokoić. - Już dobrze, uspokój się. 
  • Niech ten horror się skończy bo nie mam już siły. Naprawdę. - Przyłożyła dłoń do twarzy. Oczy miała zamknięte. 
  • Skończy się - zapewnił ją Janek. - Ale musimy jeszcze wytrzymać. 
  • Bardzo chce żeby Cal już wrócił. Potrzebuje go. 
  • Mam nadzieję że niedługo wróci. 
  • Dawid ciągle o nim mówi. Dziś zapytał czy kocham Calvina bardziej niż jego... głuptas jeden. 
  • Czyżby był zazdrosny? - Zuber założył ręce na piersi 
  • Sama nie wiem. Trudno wyczuć. 
  • Kiedy zrozumie że jesteście ze sobą na poważnie wiele się zmieni. Może się zdarzyć że będzie zaborczy, czasem wręcz nieznośny. Ja byłem zazdrosny o mojego młodszego kuzyna.  Nie znosiłem, gdy  moja mama go chwaliła. 
  • Janek ale tu chodzi o to, że Dawid chce żebyśmy byli razem. Chce żeby Cal był dla niego ojcem którego nigdy nie miał. Byłam w szoku gdy mi o tym powiedział bo przecież nic mu nie wspominałam, że Cal chce go adoptować. Nie wiem skąd... 
  • Żartujesz? - Janek był w szoku. Nie mógł w to uwierzyć.  
  • Nie, nie żartuje - zaprzeczyła Justyna. 
  • O kurna... toś mnie zastrzeliła teraz. - Był kompletnie zaskoczony.  Czyżby miłość Anglika do Justyny była aż tak wielka? 
  • A Calvin mnie. Nie spodziewałam się, że będzie się chciał nami zaopiekować. 
  • To dobry człowiek Justyna. Znam go nie od dziś i mogę to potwierdzić... Ty też to wiesz. 
  • Janek czekaj... słyszysz te hałasy dochodząde z podwórza? 
  • Jakie hałasy? Może ci się zdawało. 
  • Nie, nie zdaje mi się. Na zewnątrz coś się dzieje... Rafał! - poderwała się z krzesła jak oparzona i wyleciała z kuchni jak torpeda. Szybko znalazła się na zewnątrz. 
  • Mówił, że idzie do stodoły. Chodźmy tam - odezwał się Janek, który wyleciał za Justyną z domu. Drzwi wejściowe zostawili otwarte. Zanim dobiegli Rafał i jakiś drugi gość wylegli ze stodoły szamocząc się jak wściekli. Walczyli ze sobą zacięcie, okładali pieściami jeden drugiego, obijali o ściany stodoły tak że się zdawało że lada chwila się rozlecą. Ani Rafał ani ten drugi nie zamierzali odpuszczać. Byli jak dwa wilki z różnych watah. Janek od razu poznał tego chłystka, który wtedy strzelał do Rafała pod Kotelnicą. - To jeden z tych sukinsynów co na nas napadli. 
  • Cooo? - Justyna była przerażona. Nie chciała panikować, ale na myśl o tym że jej brat znowu może oberwać nożem obudziła się w niej groza. Obserwowała całe zajście modląc się jednocześnie żeby Rafał wyszedł z tego cało. Zamarła gdy oprych w zabrudzonym dresie i bejsbolówce włożonej na bakier rzucił się na Rafała, złapał go za gardło i zaczął dusić. Nie miał jednak prostego zadania gdyż jego przeciwnik był wyjątkowo  silny i wierzgał jak koń.  - Janek, on go udusi. 
  • Idź na schody i nie ruszaj się stamtąd - polecił Justynie Jasiek po czym ruszył w stronę leżącego na ziemi Rafała. 
  • Uważaj na niego, może mieć nóż - krzyknęła do Janka, a potem wbiegła po schodach na ganek. 
  • Puszczaj go, draniu, już!  - Janek podbiegł do napastnika od tyłu i odciagnął go od przyjaciela,  żeby ten mógł wstać z ziemi, a potem ostro przywalił. Gdy tamten  odzyskał jako taką kontrolę spróbował powalić Jaśka na ziemię, ale Rafał  ubiegł go. Przewrócił gnojka na glebę i przygniotł ciężarem swojego ciała.  
  • Dwóch na jednego? Chyba sobie kpicie - burknął uwięziony napastnik. Miał rozbity nos, z którego leciała krew.
  • Zatłukę cię skurwysynu! - groził mu rozłoszczony Rafał. Gotów był oddać kolejny mocny cios w szczękę. W biciu się zawsze był dobry. Teraz miał poobijaną twarz i ślady palców tego zbira na szyi. - Gdzie twoi kumple, gadaj albo rozpruje ci flaki widłami. No gadaj gnoju! ... Nie? Dobraaaa. Janek poszukaj tam jakichś wideł w stodole. - Rafał miał nadzieję, że uda mu się nastraszyć drania i skłonić do mówienia.  
  • Tylko go nie zabij Raf. Nie mam ochoty odwiedzać cię za kratkami. 
  • Ale ty jesteś popierdolony! Twój kumpel też - rzucił do Rafała opryszek, a potem roześmiał się na głos. Miał gdzieś jego pogróżki, wcale się go nie bał. Gdyby miał nóż ten cwaniaczek już by nie żył.  Jakim cudem mu się udało przeżyć tamto? 
  • Stul ryja ćpunie pieprzony - powiedział Rafał i dał tamtemu po pysku. - Macie na sumieniu gościa, którego zostawiliście martwego w lesie pod Jaworzyną Kamienicką. Znaleźli go dzisiaj i zapewne domyślili się, że to wasza robota. Twoich kumpli też znajdą, możesz być kurwa pewien. Jak nie będziesz współpracował z glinami zostaniesz w pudle na reszte życia, kapujesz? 
  • O czym ty mi tu pierdolisz gościu? Jaki znów trup w lesie? - Napastnik oczywiście udawał głupiego.  Doskonale wiedział o kogo chodziło. Zabili faceta dla dużej kasy. Nie wiedzieli jedynie, że ktoś ich widział wtedy. 
  • Wszystko wyśpiewasz dziadu. Jak nie nam to policji - zapewnił go Janek i otarł ręką mokre czoło. 
  • Po co się włamałeś do domu mojej dziewczyny?! Mów gnido, bo ci połamie te kulasy! 
  • Rafał zostaw go bo jeszcze cię zaaresztują za napaść - odezwała się Justyna, która niespodziewanie stanęła koło Rafała. - Zaraz tu będzie policja. Wezwałam ich. 
  • Miałaś zostać na schodach... prosiłem cię Justyna - przypomniał jej Janek. 
  • Nie puszczę go dopóki nie przyjadą Justyna. Jeszcze by nam skurwiel zwiał. - Rafał z pogardą patrzył na zbira, którego ani myślał uwolnić. Miał mnóstwo siły i zamierzał to wykorzystać w razie gdyby ten bandyta coś kombinował.  
  • Złożę na was skargę, zobaczycie - oświadczył oprych, a lisi uśmieszek nie znikał z jego paskudnego oblicza.  
  • Zamknij tą mordę kurwa mać! - uciszył go Janek. - Za to co mu wtedy zrobiliście już dawno powinniście gnić w więzieniu. Parszywe zwyrodnialce. 
  • No w końcu gadasz sensownie Zuber  - pochwalił go nadal poważny Rafał. 
  • Co ty kurna powiesz? - odgryzł się Góral. 



I jak Wam się podobał ten rozdział? 

Dziękuję za odwiedziny i komentarze 

62 komentarze:

  1. Emocje rosną. Obgryzłam wszystkie paznokcie, kobieto!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany to żem doprawiła ten rozdział 😂 Serdeczności posyłam.

      Usuń
  2. Rozdział trzyma w napięciu jest taki mega życiowy, nic dodać, nic ująć! Ale żeby zagłębić się w temat, muszę nadrobić wczesniejsze ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, dziękuję za odwiedziny i opinie. Cieszy mnie to niezmiernie. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Bardzo dobrze się czyta Kasiu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ervisho Kochana. Bardzo mi miło to czytać.

      Usuń
  4. Sytuacja zdecydowanie przyspieszyła :) ale po dziwnych słowach tego zbira zaczynam podejrzewać, że do jej wyjaśnienia jeszcze daleka droga... ;)

    Miłego weekendu, Kasiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne za przeczytanie. Cieszę się że się podoba. Tobie też życzę miłego weekendu Deep. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Sytuacja się rozwija ;). Babcia jak to babcia, wszystkich dookoła nakarmić musi ;D. Nikt nie będzie głodny przy babcinym stole. ;) Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja była bardzo podobna do babci Jasi. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. No obywatelskie zatrzymanie jak nic, ale ryzyko wielkie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak się podobał kolejny rozdział? Świetny. Bardzo mi się podoba.
    Kasiu, czy jest to zaczątek przyszłej książki? A zdjęcia przecudne.
    Serdecznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusiu Kochana miło Cię widzieć 😃 Tak planuje kiedyś wydać ale czy się uda? Nie wiem. Jakieś tam nadzieje mam. Dziękuję za czas na lekturę. Cieszę się że Wszyscy zadowoleni. Ściskam Cię mocno

      Usuń
  8. ..świetnie się czyta Twoje opowiadanie Kasiu ;) ..rodział jest ciekawy, wydarzenia trzymają
    w napięciu i rosną emocje :)
    ..zdjęcia są bajecznie piękne i oczywiście świetna muzyka (fantastyczna Ella Fitzgerald
    i niesamowita Adele) ❣️

    - pozdrawiam ciepło i serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę że lektura podoba i zdjęcia i muzyka. Miło mi bardzo. Dziękuję serdecznie. Serdeczności

      Usuń
  9. Musiałam nadrobić zaległości w opowiadanku. Niezła akcjana koniec :D z Eweliną też zrobiło się ciekawie, a Dawidka uwielbiam w każdym rozdziale <3 Kiedy kochana wydasz to w pięknej książce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Sady. A jeszcze nie wiem kiedy. Myślę że jak skończę tu to będę musiała przerzucić całość do worda i męczyć się z nim. Poprawek będzie sporo, czuję to. Ściskam mocno. Jestem wdzięczna że ciągle tu wracasz. Dziękuję.

      Usuń
    2. Poprawki się zawsze znajdą ;p ja sprawdzałam kilka razy książkę, korektor sprawdzał, dziewczyny z Book Tour, książka już gotowa do wydania a tu bach literówkę widzę :D. Jeszcze pewnie czytelnicy nie jednego błędu się uczepią znając życie ;p. Nikt nie jest doskonały :)
      A wracać tu będę bo warto, nie masz za co dziękować :)

      Usuń
    3. Naprawdę mi miło że uważasz że warto. Ściskam Cię mocno Sady. Trzymam kciuki, żeby poszło szybko z nową książka. Chętnie ją kupię i przeczytam.

      Usuń
  10. Też mi się podoba Twój sposób pisania, Kasiu. I oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Karolciu. Cieszę się że wracasz i dalej czytasz? Pozdrawiam Cię

      Usuń
  11. Potrafisz budować emocje :) Nie mogłam się oderwać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zawsze cudnie! Ja się jednak teraz pozachwycam tymi kwiatami! Ależ piękne zdjęcie! Kochana niesiesz mi wiosnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, a kwiatki to we Wrocławiu w Parku Staromiejskim. Ściskam mocno

      Usuń
  13. Super! Najpierw musiałam nacieszyć oczy zdjęciami a dopiero pozniej zaczełam czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo Agatko. Miło że zdjęcia też się podobają. To znaczy że nie jestem takim kiepskim fotografem. Ściskam mocno mocno.

      Usuń
  14. I znowu jest co czytać przy kubku kawy :) Jestem ciekawa co będzie dalej. A zdjęcia bardzo miłe dla oka. pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Puszku. Cieszę się że opowieść budzi ciekawość. Ściskam mocno

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. A jak się opowiadanie podoba? W sumie to... być może przyszła powieść w rozdziałach. Dziękuję za odwiedziny Evi. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  16. Wspaniały rozdział kochana! Jak zawsze pełen emocji, pełen serca :) człowiek czyta i czyta z zaciekawieniem, wciąga się, już sobie wszystko wyobraził a tu rozdział się kończy... i trzeba czekać na kolejny :) Jestem ciekawa co będzie dalej! Już nie mogę doczekać się kolejnego wpisu!
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówią że ciekawość pierwszy stopień do piekła 😂😂😂

      Dziękuję bardzo Ayunko Moja. Cieszę się że tu Jesteś i że Ci się podoba. Pozdrawiam serdecznie z Krakowa

      Usuń
  17. Podoba mi sie ten rozdział...
    Ale przyznam się że czytałam go w częściach.
    Serdeczności :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana dziękuję za czas i przepraszam że znów przydługawy 😃😃😃 Ściskam mocno

      Usuń
  18. I cóż tu dużo mówić... super :))) Jak zawsze przeczytałam z ogromną przyjemnością.
    Ściskam, Agness<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Moja Kochana Agness. Cieszę się niezmiernie. Uściski z Krakowa

      Usuń
  19. Bardzo ładny, klimatyczny blog i tyle kojącej zieleni...
    Chętnie sobie poczytam, najlepiej od początku, co by być w temacie.

    Ślę pozdrowienia z Bydgoszczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo Lutano. Miło Cię widzieć 😃 i fajnie że Ci się podoba. Z niecierpliwością czekam na Twoją opinię. Pozdrawiam serdecznie. Bydgoszcz piękna.

      Usuń
  20. Kawał dobrego,życiowego tekstu. Z każdą, kolejną chwilą wciąga coraz bardziej. Ciekawe postacie i dużo regionalnych odnośników. Masz jak to się powiada: "lekkie pióro". Z zaciekawieniem będę czytać dalej... Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuje, niezmiernie mi miło, że i Tobie się podoba moje pisanie. Ściskam mocno i życzę miłej lektury.

      Usuń
  21. masz bardzo lekkie pióro i super się to czyta:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi niezmiernie 😃😃😃 dziękuję Ci Kathy. Jestem wdzięczna za twój czas na lekturę i opinię. Dzięki takim komentarzom chce się pisać.

      Usuń
  22. Ale w zeszłym roku czytało mi się lepiej książki. Nie wiem o co chodzi teraz, że mi nie idą.

    To jeszcze na pewno nadrobisz ,,Narcos". O tym serialu ,,Młody papież" coś słyszałem.

    Babcia moja od sierpnia po złamaniu nogi już nie chodzi, więc ten problem z jakimiś ucieczkami czy podobnymi rzeczami odpada. Ale są wszystkie inne sprawy związane z demencją. Starość została nie do końca przemyślana moim zdaniem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Aha. Pytasz też o Staruszka, sytuacja nie jest zła, jednak nie jest jeszcze idealnie. Więcej pewnie na blogu napiszę.

    Pozdrawiam raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kochana
    Przyszłam do Ciebie na chwilkę, po operacji nadal słabiutka jeszcze jestem.
    Chciałam podziękować za pamięć, życzenia i pozdrowienia 🧡💚💜💚💛
    Moc serdeczności zostawiam 🤗🌷☕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana. Musisz się teraz oszczędzać. To pewnie jeszcze potrwa zanim dojdzieszdo siebie. Śpij dużo bo sen pomaga. Trzymaj się cieplutko.

      Usuń
  25. Aż tu kipi od emocji, a "łacina" je dodatkowo podkręca. Lecę sobie zaparzyć ziół-ka 😉 Co będzie dalej? Co będzie? ... Przepiękne zdjęcia z gór,jakbym tam była. P rzytulasy ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty już tu Jesteś? Wow, ale z Ciebie Błyskawica 😃😃😃 Dziękuję serdecznie ❤❤❤ Zdjęcia z ostatnich wypraw, dziękuję. Pozdrawiam

      Usuń
  26. Ciekawe opowiadanie :) muszę przeczytać pozostałe części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo 😃 Myślę że będzie książka z tego. Planuje przepisać do worda i wydać. Miło że wpadłaś

      Usuń
  27. Te zdjęcia... Wiosna tuż, tuż...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby oby bo mam dość tej pluchy. Miłego wieczoru Agnieszko. Dziękuję za odwiedziny

      Usuń
  28. Opowiadanie trzyma w napięciu, ja chce jeszcze! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo ciekawie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za wizytę i komentarz. Cieszę się że się spodobało :) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  30. Nadrabiam zaległości :) Odcinek intrygujący - spodziewam się jakiejś tajemniczej "układanki", gdzie poszczególne zdarzenia zaczynają się ze sobą mniej lub bardziej łączyć - ale o tym pewnie przekonam się, kiedy zabiorę się za czytanie kolejnych.

    OdpowiedzUsuń
  31. Chyba gdzieś zgubiłam jeden rozdział. Bo nie czytałam o kłótni Rafała z Łukaszem i o ratunku Eweliny...
    A może to celowy Twój celowy zabieg?
    Mam nadzieję, że z Kynią wszystko będzie w porządku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba była ta burzliwa rozmowa Łukasza z Rafałem tylko kurczę nie pamiętam, w którym rozdziale.

      Dziękuję bardzo za zainteresowanie opowiadaniem 😃

      Kasia

      Usuń