Proza, góry i muzyka

poniedziałek, 13 stycznia 2020

Z cyklu Kasine pisanie : Idąc pod prąd 15


Gdyby ktoś chciał czytać od początku pod spodem daje linki

https://kasinyswiat.blogspot.com/2019/03/idac-pod-prad.html

https://kasinyswiat.blogspot.com/2019/04/z-cyklu-kasine-pisanie-2-idac-pod-prad.html



Rozdział 15

Ochotnica Dolna - maj 2018





Rafał nie zastał siostry w domu gdyż pojechała z Dawidem na zabiegi do Szczawnicy. Wyszli jakieś trzy godziny przed jego przyjściem. Poinformował go o tym sam wujek Heniek, który przyjechał wczesnym rankiem. Wrócił do domu na dobre i zarzekał się już nikt nigdy więcej nie wszadzi go do sanatorium. Zaklinał się przy nich na wszystkie świętości. Jego nagłe pojawienie się w domu wyprowadziło z równowagi babcie Jasie. Liczyła, że  krewny jeszcze  trochę posiedzi w Rabce, gdyż według niej pobyt tam zrobił dla jego zdrowia wiele dobrego. Rafał bardzo się ucieszył z powrotu wujka. Brakowało mu jego towarzystwa w tym domu. Był pogodnym, pełnym werwy człowiekiem który każdego zarażał dobrym humorem. Jemu też brakowało Rafała, Justyny i Dawida. Kochał ich jak mało kogo. Nie ma to jak w domu, tu wszystko tętni życiem - pomyślał paląc fajką. Tęsknota za domem by go wykończył. Żalował że nie poznał jeszcze tego Calvina o którym tyle wszyscy mówili. Podczas, gdy jego wygadany bratanek paplał jak najęty Jasia cały czas  milczała. Obraziła się na Henryka, gdyż uważała, że przerwał kuracje żeby zrobić jej na złość. Żadne tlumaczenie nie pomogło. Nie chciała nawet żeby pomógł jej przy robieniu obiadu. Chłodnym tonem oznajmiła mu  że poradzi sobie sama i na tym koniec. W końcu wyszła z domu bez słowa i gdzieś poszła.  Usłyszeli tylko trzaśnięcie drzwiami, ktore spowodowało że obaj podskoczyli na krzesłach, a później zobaczyli jak pędzi przed siebie przez podwórko, a wyraz jej twarzy przemawiał sam za siebie. Nieważne że lało jak niewiadomo co. Dla niej każda pogoda była idealna na spacer.


  • Co ta twoja babcia taka obrażona? - Mówiąc to Henryk pogładził wąsa. Wydawał się być mocno zaskoczony reakcją babci Janiny. - Przecież nie mogłem tam kisnąć w nieskończoność. Już wolę jeździć na zabiegi do Szczawnicy niż siedzieć uwięziony pomiędzy tymi drętwymi staruszkami w  jakimś ponurym ośrodku.  Jak mnie dorwały te babuszki z kółka hafciarskiego i zaczęły nudzić o weselach to myślałem, że zwariuje. 
  • Znasz ją przecież. Stara się dbać o wszystkich w rodzinie tylko nie o siebie. - Rafał odsunął się od okna i usiadł z powrotem koło wujka przy stole. - W tej kwesti lepiej z nią nie dyskutować. 
  • A właśnie, Jasia mówiła mi co wam się ostatnio przytrafiło na Lubaniu. Aż się wierzyć nie chce, że policja jeszcze nie dopadła tych gnoi. Mogli was pozabijać przecież. 
  • Starszne nie? - Rafał uśmiechnął się półgebkiem. - Do teraz mam koszmary. Te oszołomy mają nieźle w czubie. Janek mówi, że jeden celował w Calvina i gdyby mu nie odebrał broni tamten czubek zastrzeliłby Anglika na jego oczach, a potem jego też. 
  • Kurwa mać co za dranie - rzucił oburzony Henryk. Aż mu włosy na głowie stawały dęba na wieść o tym, co się działo. 
  • Kogo teraz niesie w te góry? Same świry. Współczuję Jaśkowi i spółce.  - Rafał zakasał rękawy do łokci. 
  • Oj chyba będę musiał się przejść do komendanta i porządnie go zrugać za brak postępów w śledztwie. 
  • No jak ty tam pójdziesz wujek to ich znajdą błyskawicznie. Gwarantuję. - Ożywiony Rafał uderzył otwartą dłonią w stół.  
  • Słyszałem też, że ty i Krysia... - zaczął wujek i mrugnął do bratanka. W jego łagodnych ciepłych oczach bawiło rozbawienie. Przypominał trochę zmarłego brata, który był osiem lat młodszy. 
  • Tak, to prawda. Znowu ze sobą jesteśmy i jest jak w bajce - przyznał Rafał. Był bardzo poważny gdy o tym mówił. - Wszystko się zmieniło w mgniemiu oka. Jak tylko ją zobaczyłem po operacji siedzacą na brzegu mojego łóżka doszło do mnie że ona jest tam dla mnie i że jeszcze będziemy razem... Kurwa wujek, jaki ja się zrobiłem sentymentalny. Dosłownie nie poznaje samego siebie.  
  • Aj tam, zawsze się kochaliście jak dwa wariaty. - Henryk podrapał się po gęstej brodzie która była tak siwa jak przerzedzone włosy na głowie.
  • Bez niej byłem cieniem siebie. Pustym rozgoryczonym osłem - skwitował młody Orzecki ze skwaszoną miną. 
  • Szczerze mówiąc synku byłem pewien tego, że się w końcu zejdziecie z tą Kynią. Nikt inny tak do ciebie nie pasuje jak ona. Świetna dziewczyna i taka konkretna.
  • A o Justynie słyszałeś? - Rafał uśmiechnął się zbójecko i pstryknął palcami. - Zabujana jak nigdy. 
  • A jakże. - Henryk roześmiał się. Dowiedział się o Justynie od babci Jasi bo sama Justyna niewiele na ten temat mówiła. Przyjął tą wiadomość z wielkim entuzjazmem. - Bardzo mnie cieszy, że twoja siostra wreszcie kogoś ma. 
  • Miałem nosa żeby tu przywieźć tego Anglika, co? - Rafał był z siebie bardzo zadowolony. - Z resztą nie mogłem go tam zostawić samego. Nie miałem sumienia. Bałem się, że wpadnie w jakąś depreche i pozamiatane
  • Dobrze zrobiłeś synu, bo to podobno kawał porządnego faceta.  Tak mówi babcia no i wasza matka... obie się rozpływają w zachwycie. 
  • Owszem wujku. Bez niego pewnie by mnie już nie  było.  Twardo trzymał mnie przy życiu. - Powiedziawszy to przejechał palcami po włosach . 
  • Coś ci powiem... To przeznaczenie, że on był tam wtedy z wami. - Henryk uniósł  do góry palec wskazujący prawej dłoni.  
  • Żebyś wiedział - zgodził się ze stryjem Rafał. - Chcesz jeszcze kawy wujek? 
  • Piwka bym się napił synek. Skoczysz do sklepu? 
  • Nie musisz mówić szeptem. Babcia wyszła - powiedział wstając od stołu. -  A co do mamy to... Cholera, nie zazdroszczę jej ponieważ Cal poza Justyną świata nie widzi. - Młody Orzecki zakasał rękawy. 
  • Ooo zdaje się, że Łukasz przyjechał - oznajmił nagle wujek Heniek. Widział zajeżdżający pod dom służbowy samochód Łukasza. 
  • Hej wujek, miałem ci mówić... siostra Gryki była wczoraj w Ochotnicy Górnej. Znaleźliśmy ją z Jankiem w dość nieciekawym stanie... Wyglądała na zdrowo naćpaną. 
  • Co ty pieprzysz Rafał.  Justyna wie? - Henryka prawie wcięło. 
  • No właśnie po to tu przyszedłem żeby jej to powiedzieć. Przekażesz jej jak wróci?  Wolę żeby wiedziała zanim dojdzie do spotkania z Eweliną. 
  • Racja. Ciekawe czy ma kontakt z rodzinką. Niezła z niej była sztuka. 
  • Jeśli ma kontakt z Marcinem to trzeba na nią uważać. Bardzo. - Założył ręce na piersi. 
  • Czego konkretnie się obawiasz? 
  • Do końca nie jestem pewien, ale czuje że jej powrót zwiastuje kłopoty.  - Młody Orzecki podszedł do parapetu i uchylił środkowe okno, to największe. 
  • Na kogo trzeba uważać? - odezwał się Łukasz stojący w sieni. Zdejmował właśnie płaszcz. Chwilę potem podszedł do stołu przy którym siedział wujek Heniek.
  • Na Eweline Gryke. Nie wiem skąd ona się wzięła w Ochotnicy ale... była tu. 
  • Ja pieprze, aleś mnie teraz...  zagrzał. - Teraz Łukasz zdębiał na wieść o Ewelinie. Dla niego jej powrót nie zwiastował niczego dobrego. Kiedy była w Ochotnicy były z nią wieczne problemy. Dla Rafała też.  Znał ją od dziecka i z tego względu aż za dobrze wiedział na co ją stać.  
  • Cześć panie naczelniku - przywitał się z nim Henryk.
  • Cześć Heniu, co tam. Zerwałeś się z sanatorium? - Łukasz podał mu rękę, ktorą Henryk uścisnął podnosząc się z krzesła. - Na dworze wstrętnie, ciągle leje, do tego szaro buro i ponuro. No i ta mgła.  Dziś już dwanaście wypadków zanotowali w całym powiecie nowotarskim. Strach było rano wyjechać.  
  • Nie wiem czemu, ale mam bardze złe przeczucia - oświadczył Rafał. Na jego twarzy zagościł niepokój.
  • Naprawdę? - spytał Łukasz podając dłoń siostrzeńcowi. 
  • Janek dzwoni - powiedział Rafał sięgając do kieszeni ciemnych jeansów po komórkę. W końcu odebrał. - No hej staruszku, jak ci leci?... Gdzie jestem? U rodzinki w Dolnej, a co? ... Aha, no to dawaj, dawaj... Co znaleźliście z Ryśkiem? Zwłoki? Weź nie chrzań... Czyje te zwłoki...  do cholery? 
  • Co do licha? - Chciał wiedzieć zaniepokojony Łukasz. Od razu mu się kontrolna lampka zapaliła.  - Gdzie oni są? 
  • W terenie. Bawią się w detektywów - odparł Rafał po czym kontynuował rozmowę z Jankiem. - Bez jaj stary, gdzie te zwłoki były?...  No żartujesz? ... Dobra, to zadzwoń potem. Nara. 
  • Co się stało? O jakich zwłokach on gada? - dopytywał się Łukasz. 
  • Trup w okolicach Jaworzyny Kamienickiej. Mówi ci to coś? - odparł Rafał chowając komórkę do kieszeni. 
  • Czy mi coś mówi? A co ma mi mówić? - Łukasz skrzywił się teatralnie. 
  • Ten trup to poszlaka Łukasz.  Myślę że ma to coś wspólnego z naszą akcją pod Kotelnicą. Ten  kto zginął mógł być ofiarą tych zbirów. 
  • Brawo Sherlocku, brawo - Łukasz poklepał Rafała po ramieniu. 
  • Coraz ciekawiej się tu zaczyna dziać  - powiedział zirytowany Henryk. - Nasze piękne Gorce usłane trupami kruca fuks. Rewelacja
  • A poza tym wydaje mi się, że znaleźliśmy w końcu tego Doriana - powiedział Rafał. - Czuję że on wie więcej niż przypuszczamy. 
  • Wydaje ci się czy jesteś pewien? - zapytał Rafała.
  • Prawie pewien. - Strzelił uśmiech karpia. 
  • Wiesz co Rafał? - rzucił do siostrzeńca Łukasz po czym przewrócił oczami. - Daj se siana z tymi domysłami.
  • A ty się tak mnie nie czepiaj co? - rozłoscił się Rafał. 
  • Synu, zrozum że potrzebujemy konkretów, a nie domysłów. 
  • Jasne panie naczelniku. Ty tu rządzisz. 
  • I znowu się unosisz honorem. 
  • Ja bym to nazwał inaczej ale okej. Idę po to piwko dla wujka - oznajmił Rafał i skierował kroki w stronę sieni. Na lekką koszulę w szkocką kratę narzucił kurtkę, ale nie zapinał jej, od razu wyszedł z domu. 

Na zewnątrz już nie padało więc wziął z garażu stary rower Łukasza i pognał  na nim przez wieś. Do sklepu u Lipiaków był niecały kilometr. Mieścił się w niewielkim murowanym jednopiętrowym domku na parterze. Budynek stał lekko na uboczu. Gdy Rafał dotarł na miejsce oparł swój pojazd o stojące w pobliżu drzewo i wszedł do środka. Przed nim w kolejce były dwie osoby, z których jedna, jakaś staruszka w wieku babci Jasi strasznie marudziła. Aż go licho brało. Cudem się powstrzymywał żeby jej czegoś coś powiedzieć, tak go dziś język świerzbił. W końcu po ośmiu minutach wyszedł z dusznego lokalu na świeże powietrze dzierżąc w ręce siatkę z trzema butelkami Tyskiego, którą następnie schował do koszyka umieszczonego przy kierownicy. Wtedy mu się przypomniało, że jeszcze nie palił więc sięgnął do prawej kieszeni w kurtce po papierosy.  Zapalniczka była w lewej, o dziwo jej nie zapomniał. Podpalił sobie jednego, podsunął do ust i pociągnął. Paląc romyślał o tej całej sprawie z trupem znalezionym przez Janka i Ryśka w górach. Ciekawe, że nikt wcześniej nie wpadł na te zwłoki. Mogli je przecież znaleźć kręcący się po okolicy leśnicy. To się wszystko w pale nie mieściło.



Nagle z zamyślenia wyrwały go czyjeś stłumione krzyki i zawodzenie. Znowu to samo, powtórka z rozrywki. - Skąd dochodzi ten odgłos? - zastanawiał się na głos. Zaczął się rozglądać, gdyż poza nim nie było żywego ducha Zawodzenie nie milkło, co znaczyło, że w żadnym razie nie mogło mu się to zdawać. To, co słyszał było na sto procent realne. Ruszył na obchód pieszo zapominając całkiem o rowerze i piwie dla wujka. Musiał znaleźć źródło by przekonać samego siebie, że nie świruje. Przeszedł się kawałek, jakieś trzydzieści metrów na południe, ale nic nie znalazł dlatego prędko zawrócił. Nie zamierzał się poddawać, ponieważ był pewien, że gdzieś w pobliżu znajduje się potencjalna ofiara. Poszedł za sklep i piął się dalej pod górę bitą  wyłożoną betonem drogą. Im był wyżej tym wyraźniej słyszał ten pełen niepokoju zawodzący głos dochodzący zza gęstych krzaków które przylegały do opuszczonego drewnianego baraku - swego czasu pełnił funkcję schowka. W gąszczu zieleni kryła się drobna przerażona kobieta w mocno zabrudzonym ubraniu. Siedziała skulona i mamrotała niezrozumiale. Kiedy ją rozpoznał opadły mu ręce. 
  • O kurna Ewelina, co ty tu robisz?  - spytał oniemiały z wrażenia Rafał. Patrzył na nią z niedowierzaniem. Był pewny, że jest w szpitalu. Jak to możliwe, że teraz znów jest tu w równie beznadziejnym stanie co poprzedniego wieczoru. Jeszcze raz ten sam scenariusz. - Wyjdź stamtąd... No jazda. 
  •  Kim jesteś i czego chcesz? Nie znam cię. - Zakryła głowę rękami jakby obawiała się ciosu. Na podrapanej twarzy miała ślady krwi. 
  • To ja Rafał, ten od Orzeckich, pamiętasz mnie? Nic złego ci nie zrobię, tylko wyjdź, bo musimy pogadać. No chodź. - Wyciągnął do niej rękę, ale zignorowała go. 
  • Zabiją cię Rafał uważaj. Już raz chcieli to zrobić...  tam w górach. Uważaj na nich. 
  • Skąd... skąd ty o tym... wiesz? - wydukał przerażony Rafał i złapał się za głowę. - O co tu do kurwy nędzy chodzi?! 
  • Schowaj się, oni tu są, niedaleko. Schowaj się. - Była wystraszona nie na żarty. Przed kimś się ukrywała. Jego też chciała ochronić.  
  • Jacy oni? O czym ty do mnie gadasz? Opamiętaj się kobieto, bo mnie tu zaraz rozerwie. 
  • Zabiją cię, są niedaleko. Zabiją cię - powtarzała to jak mantrę, co zaczęło doprowadzać Rafała do nerwicy. 
  • Wyjdź z tych krzaków, natychmiast! - rozkazał wkurzony Rafał. - Musimy pogadać. 
  • Nie... nie wyjdę, nie mogę. Odejdź. - Ewelina machała gwałtownie rękami. Chciała go przepędzić. 
  • Ja pierdole to jest jakaś paranoja! - Mówiąc to krzywił się i jednocześnie kręcił głową. Miał ochotę wrzeszczeć na całego. Nie mógł uwierzyć w to co się wokół niego dzieje. - Czy ja już całkiem oszalałem?  
  • Idź stąd,  nie jesteś tu bezpieczny. Uciekaj słyszysz? - Ewelina nie przestawała machać. 
  • Dobra, idę do domu po pomoc  - zdecydował Rafał i podniósł się z ziemi. - A ty siedź tu i nie ruszaj się dopóki nie wrócę, jasne? ... Ewelina mówię do ciebie... Jezu litości- te ostatnie słowa wypowiedział patrząc w niebo. Było ciemne i zwiastowało kolejną ulewę. 


Nie otrzymawszy odpowiedzi zostawił Ewelinę i poszedł po swój rower stojący przed sklepem. O dziwo nikt go nie zwinął, piwa też nie. Ogarnięty złością odjechał w stronę domu. Z całych sił starał się skupić na jeździe i nie stracić panowania nad kierownicą,  a to nie było łatwe. Gadanie siostry Marcina totalnie wyprowadziło go z równowagi. Jej zachowanie było wysoce nieracjonalne co można było wytłumaczyć jedynie tym, że znów coś wzięła. Była pod wpływem silnych dragów. Musiała wpaść w sidła jakichś dilerów, a teraz ma przesrane. Nic dziwnego, w końcu Ewelina zawsze ściągała na siebie i innych kłopoty. Miała do tego niesamowity dryg. Gdy był w połowie drogi zorientował się, że ktoś za nim jedzie czarnym lśniącym mercedesem. Nie, nie zdawało mu się. Ewidentnie był przez kogoś śledzony. Czyli jednak mówiła prawdę, ktoś go chciał dorwać. Kiedy przyspieszył, jadący za nim samochód także przyspieszył, aż w końcu dogonił go i spróbował zepchnąć z drogi do rowu. Prawie mu się to udało, a potem wyminął go pędząc na pełnym gazie. Rafał odetchnął z ulgą, kiedy wreszcie mercedes zniknął z pola widzenia.  - Sukinsyn! - zaklął zsiadając z rowera. Wtedy znowu zaczęło lać. Do domu wrócił przemoczony, wściekły i  wystraszony. - Chcą mnie kurwa zlikwidować - oznajmił, gdy wujek Heniek znalazł go w garażu. Siedział na ziemi i tępym wzrokiem patrzył w ścianę.







Rozdział 15.1

Szczawnica - maj 2018

Po skończonych badaniach Dawida cała trójka siedziała w pięknym przestronnym gabinecie Norwega, który wynajmował w nowo wyremontowanym budynku w Parku Górnym. Mieli się spotykać raz w tygodniu w ramach konsultacji lekarskich. Tym razem Olsen zamierzał zlecić chłopcu dodatkowe zabiegi, ponieważ zauważył że dzięki nim stan odporności zaczął się poprawiać. Podczas, gdy Norweg rozmawiał z Justyną o kuracji, Dawid znalazł sobie pasjonujace zajęcie. Wziął doktorkowi stetoskop i bawił się w osłuchiwanie modelu szkieleta stojacego nieruchomo koło biurka. W końcu przymusił Justynę i Olsena by odgrywali rodzinę chorego szkieletora. Bardzo starali się nie roześmiać, ale nie wyszło, gdyż teorie pięciolatka były szalenie zabawne. Prawie się popłakali ze śmiechu. - Przynajmniej moglibyście udawać że was interesuje to co mówię - wyrzucił im oburzony chłopczyk. Młodemu pacjentowi ogromnie spodobała się zabawa w doktora. Najbardziej polubił wypisywanie fikcyjnych recept i przybijanie pieczątek, których jego lekarz miał od cholery i trochę.  Brakowało mu tylko prawdziwego fartucha i okularów. Dostał od Olsena specjalny zeszyt ćwiczeń z obrazkami i schematami i tabelkami, w których mógł sobie kreślić do woli. To była nagroda za to, że był grzeczny w czasie badań. Były to ćwiczenia dla studentów drugiego roku, oczywiście po norwesku. Dawid oczywiście był zachwycony. W podzięce przybił lekarzowi porzadną piątkę.

  • Od tej pory będę dzielny i nie będę uciekał z inhalacji. Słowo zucha doktorku. - Mówiąc to Dawid przytulał do piersi prezent od lekarza.
  • Trzymam Cię za słowo Dawid. - Olsen patrzył na młodego pacjentaz podziwem. Jaki młody inteligent, nie do wiary. I jaki wygadany. Można z nim gadać jak z dorosłym. 
  • Jak urośnę też będę takim lekarzem specjalistą. Najlepiej chirurgiem. 
  • Coś ty, naprawdę? - zdziwiła się Justyna. - Słyszałam, że miałeś być ratownikiem górskim. 
  • Tym też - powiedział wdrapując się na ruchomy fotel. Potem okręcił się kilka razy dookoła. Sprawiało mu to wielką frajdę. 
  • Nie wszystko naraz. Tak się nie da Kochanie. - Justynie chciało się śmiać. 
  • Da się da - wykłócał się z nią Dawid. - Yupiiii
  • Nadaje się na lekarza - przyznał Olsen patrząc na Dawida. - To znaczy, myślę że będzie się nadawał, bo to bardzo pojętny chłopak. 
  • Widzisz? - Dawid nie zdążył wyhamować i uderzył w regał, który lekko się zatrząsł. - Uuuups, przepraszam. 
  • Dawid nie szalej bo zrobisz tu demolke - upomniała go Justyna. Z trudem ukrywała rozbawienie. Dopiero gdy lekarz  jej syna wybuchnął śmiechem ona zrobiła to samo. 
  • Spokojnie mamusiu, nie będzie demolki. 
  • Ja bym nie mogła być chirurgiem - oznajmiła patrząc na Olsena. - Nie lubię takich widoków. Zapachy na sali operacyjnej też chyba nie są zachwycające. 
  • Czemu mamusiu? - chłopiec na chwile się zatrzymał, przekrzywił głowę na bok i spojrzał na mamę. Ależ był podekscytowany.  -  Krojenie ludzi i odkrywanie ich wnętrza na pewno jest fascynujace. Chciałbym zobaczyć z bliska ludzkie serce.
  • Zależy dla kogo synku. - Justyna znów się skrzywiła. 
  • Ale lubisz te wszystkie seriale medyczne. Tam też są chirurdzy i kroją ludzi. 
  • Dobrze, dobrze mądralo. 
  • Olsen pokażesz mi kiedyś sekcje żaby? Chciałbym zobaczyć co ma w środku. - Pięciolatek był bardzo podekscytowany. 
  • O nie Dawid, nie. - Justyna ukryła twarz w dłoniach, na co Dawid zareagował histerycznym śmiechem. - Mama się boi. Obawiam się że żaba ma w środku to samo co my tylko że mniejsze.  Żadnych sensacji synu. 


  • Mamusiu muszę siku - oznajmił nagle Dawid. - Ale pójdę sam. 
  • Jasne, jesteś już duży. Leć. 
  • Niesamowity chłopak. Możesz być z niego dumna - powiedział gdy chłopczyk zamknął za sobą drzwi . 
  • Dzięki Olsen. Jestem dumna. 
  • Ty też jesteś niesamowita. Piękna mądra... i dzielna. - Nie mógł oderwać od niej wzroku. Od początku mu się podobała. Te rysy, kształt oczu, figura. Subtelna i czarujaca młoda dama o cudnych zielonych tęczówkach. W najgorszych łachmanach wyglądałaby jak ósmy cud świata.  Niewiele brakowało by się w niej zakochał. 
  • Dziękuje za miłe słowa. - Była lekko speszona. Nie spodziewała się tylu komplementów ze strony tego faceta. 
  • Karol mi mówił ile przeszłaś. Nie wiem czy sam bym tyle wytrzymał. Masz moc kobieto. 
  • To dzięki Dawidowi i rodzinie. Dzięki nim nigdy nie byłam sama. Miałam silne oparcie. Przyjaciołom również wiele zawdzięczam. 
  • Syn cię uwielbia Justyna - oświadczył Olsen. - Będziesz w nim miała wielkiego obrońcę jak dorośnie. 
  • A ja jego. To moje największe szczęście.  Jest mądry i wrażliwy. 
  • Jak na niego patrzę to żałuję, że nie mam dzieci.  Kiedyś nie chciałem ich mieć bo kariera była ważniejsza. Wiem, że to dziwna trochę, bo przecież  jestem pediatra i na co dzień mam kontakt z dzieciami,  ale... Trudno to wyjaśnić.  
  • Ja też starsznie bałam się macierzyństwa. Myślałam, że nie podołam temu. 
  • To sztuka żeby być dobrą rodzicom... Eh przepraszam cię. Wciąż mam okropny problem z  tym moim polskim. 
  • Rodzicielstwo to wielka sztuka, zgadzam się z tobą - przyznała mu rację i poprawiła włosy. - I tak nieźle ci idzie mówienie. Lepiej niż się spodziewałam.
  • Jesteś bardzo miła,  naprawdę - ucieszył się Olsen i zdjął na moment okulary. 
  • Po prostu szczera. 
  • Ładna ta sukienka co masz na sobie. Pasuje do ciebie.
  • To tunika - poprawiła go. Do ciemnozielonej tuniki z wykładanym kołnierzem założyła szare wąskie spodnie. Wyglądała w nich bardzo zgrabnie.  - Naprawdę pasuje? 
  • Chciałbym... - zaczął Olsen, ale nie dokończył bo wrócił syn Justyny. Miał ochotę zaprosić ją na kolację. Spędzenie z nią całego wieczoru byłoby spełnieniem marzenia. Nie znali się długo ale to w niczym nie przeszkadzało. 
  • Jestem już mamusiu. Pomożesz mi zapiąć guziczek w spodniach? Nadal mam z tym duży problem  - zwrócił się do matki Dawid. 
  • Pewnie synku. Pokaż - powiedziała i natychmiast rozwiązała problem ze spodenkami. - Gotowe. 
  • Olsen, a wiesz, że chłopak mamy jest psychologiem dziecięcym i pochodzi z Angli - oznajmił nagle Dawid. Wypalił z tym zanim Justyna zdążyła o tym pomyśleć. - Ma na imię Calvin i chyba niedługo się ożenią. Jest w niej śmiertelnie zakochany. A tak poza tym to fajowy gość z niego. 
  • Czyli masz faceta? Straszna szkoda moja piękna - pomyślał Olsen wpatrując się w Justynę. Był cholernie zawiedziony. Mogła być jego kobietą,  a tymczasem... Teoretycznie mógłby spróbować powalczyć o nią z tym Angolem. Nie może być gorszy od tamtego faceta. Ciekawa co taka wspaniała kobieta jak ona zobaczyła w Angliku?  Nigdy nie przepadał za Brytyjczykami. Według niego byli bezczelni i zarozumiali. 
  • Naprawdę?  - wyjąkał zaskoczony Olsen, a potem przerzucił spojrzenie na mamę Dawida. Justyna pochwyciła je i skinęła głową na potwierdzenie słów syna. 
  • Na pewno się polubicie, bo obaj jesteście fajowscy. 
  • Przynajmniej będziemy się starać polubić. Dzięki chłopaku  - Trudno było ukryć przed Dawidem ogromne rozczarowanie które poczuł gdy usłyszał że jego mama chodzi z Anglikiem, ale jakoś mu się udało, bo mały akurat patrzył na matkę. 
  • Dawid, co ja ci... mówiłam o... dyskrecji? - upomniała syna. Była odrobinę zakłopotana. Zupelnie się nie spodziewała że Dawid wyskoczy przy Olsenie z czymś takim. Z drugiej strony była w związku z Calvinem i  nie musiała tego ukrywać przed nikim, ale nie podejrzewała, że jej dziecko o tym wie. Może ktoś mu coś powiedział na ten temat. Chyba powinni wreszcie o tym pogadać. 
  • No wiem, mam troszkę za długi język, ale może da się go skrócić operacyjnie - zażartował chłopiec. - Zapytaj Olsena. 
  • Dawid... nie wymyślaj głupot. - Prawie opadły jej ręce. Ale ten maly ma pomysły. 
  • No co? - spytał i rozłożył rączki w geście bezradności. Nauczył się tego od Łukasza. -  Czarny angielski humor czy jakoś tak... Wujek Rafał mówi, że mam cięty język jak Anglicy. Mógłbym występować z Monty Pythonem. 
  • Uduszę cię dziecko - postraszyła chłopca Justyna.  W końcu złapała go i zaczęła ściskać. 
  • Dobrze, już nic nie będę mówił. Przysiegam mamusiu - obiecał Dawid i zakrył buzie rękami. Było mu głupio, że zdradził sekret mamy. To od cioci Krysi wiedział że jego mama buja się w Calvinie, a on w niej.  Cieszył się że będą razem. Może to właśnie on zastąpi mu nieobecnego tate. Już kilka razy nosił się z zamiarem, żeby zapytać o to mamę ale bał się odpowiedzi. 
  • Pójdziemy już Olsen. - Powiedziawszy to wzięła synka za rękę. - Dziękujemy ci za twój czas i do zobaczenia pojutrze. 
  • Czekajcie - zatrzymał ich Olsen. - Może ja was odwiozę do domu. Nie będziecie się tłuc tymi busami aż do Ochotnicy. - Norweg miał nadzieje, że Justyna się zgodzi. 
  • Tak, tak, chcemy jechać z tobą - zdecydował za nią Dawid. Po chwili zerknał na mamę i powiedział. - Sorry mamo.  Ty decydujesz. 
  • To jak Justyna? Jedziecie ze mną?  - zapytał Norweg patrząc na Justynę. 
  • Miło że pytasz Olsen... - Uśmiechnęła się szeroko. Lubiła gościa. 
  • Trudno żebym nie pytał - odparł mężczyzna. 
  • Dobrze, z przyjemnością się z tobą przejedziemy. 
  • Yes, yes, yes! - ucieszył się chłopiec. Jego radość była wielka. Gdyby mógł skakałby pod sufit.
  • Miło że mnie wreszcie polubiłeś Dawid. - Olsen uścisnął Dawidowi rękę.  
  • Jednak nie jesteś taki straszny jak mi się z początku wydawało. Bo wiesz ja się potwornie boje lekarzy, a najbardziej tych pań od wyciskania soku z żył. To okropnie boli. 
  • Boi się pobierania krwi - wyjaśniła rozbawiona Justyna. - Panicznie. 
  • Eeee nie przesadzaj. Nie wierzę, że taki dzielny facet boi się pobierania krwi. 
  • Kiedyś tak się kręciłem, że ta pani z laboratorium miała cały fartuch zapaprany, a ja się darłem w niebogłosy. Zademonstrować? 
  • Nie synku, lepiej nie - odradziła Justyna. - Jesteśmy w takim miejscu gdzie nie wolno krzyczeć. 
  • Jesteś niesamowicie inteligentnym chłopcem. Będziesz dobrym lekarzem jeśli ostro przyłożysz się do nauki. 
  • Lubię się uczyć. Chce poznawać świat. Jest wielki i nieogarniony. 
  • Bardzo słusznie proszę pana. Piątka z plusem.
  • Wolę szóstki - zdecydował Dawid. 
  • To my idziemy do szatni się ubrać. Czekaj na nas przy wyjściu okej? 
  • Oczywiście Justynko. Ja też jeszcze muszę wykonać jeden telefon przed wyjściem.  To do potem. 
  • Chodź Dawid idziemy się ubrać. Zeszytu nie zapomnij. 
  • Mamo, jesteś na mnie zła, że powiedziałem Olsenovi o tobie i Calvinie? - spytał Dawid kiedy schodzili po schodach na dół. - Sam nie wiem czemu tak palnąłem o Calvinie. Chyba faktycznie mam za długi język.  
  • Nie, nie jestem kochanie. Jakbym mogła się na ciebie złościć? Jesteś jeszcze mały i lubisz powtarzać po nas różne rzeczy chociaż nie zawsze wiesz o co chodzi. Ale to nie twoja wina. To my dorośli musimy na to uważać co mówimy. 
  • Ciocia Krysia powiedziała, że Cal jest dla ciebie idealny i że będziecie szczęśliwi. 
  • Ciocia powiedziała to tobie czy wujkowi Rafałowi, a ty podsluchales? 
  • Powiedziała babci Judycie, a ja przy tym byłem. Zapomniała, że siedzę obok i słucham. - Dawid puścił Justynie oko. Bardzo go to bawiło. - Szkoda, że nie widziałaś jej miny wtedy. 
  • Jesteś niesamowity synku. - Rozbawiona do łez Justyna pogłaskała Dawida po głowie. Jej syn był najbardziej rozbrajajacym facetem jakiego znała. 
  • Wiesz mamusiu? Ja bym chciał żeby Calvin... został moim nowym tatą i żeby już nikt się ze mnie nie śmiał. że mój prawdziwy uciekł bo mnie nie chciał. To  bardzo przykre, że jedne dzieci mają oboje rodziców, a ja nie. - Nagle głos Dawida się załamał, a twarz spochmurniała. 
  • Calvinovi na tobie zależy Słonko. Bardzo mu zależy. Teraz jest tam w Angli bo musi coś załatwić ważnego, ale wróci do nas. Zobaczysz. - Zatrzymali się na półpiętrze, a wtedy syn mocno do niej przylgnął. 
  • Kochasz go, prawda? - Dawid wbił w matkę uważne spojrzenie. Było mądre i zarazem przenikliwe. Chciał mieć pewność że będą razem.  
  • Tak Dawid, bardzo go kocham. Zasłużył sobie na to. - Powiedziawszy to przytuliła go mocno. 
  • Bardziej ode mnie? - spytał znów ściszonym głosem przytulony do jej piersi. 
  • Hej synku... co ty mówisz? - zapytała zniżając głos do szeptu. - Nigdy przenigdy żadnego faceta nie będę tak kochać jak ciebie? A wiesz czemu? Bo cię urodziłam i jesteś mój. Jesteś moim jedynym dzieckiem. 
  • Ja też nigdy żadnej innej kobiety nie będę kochał tak jak ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza. A po tobie babcia i ciocia. 
  • Synu... - zaczęła mówić, ale nie skończyła bo nie dała rady. Zaczęła płakać. I po makijażu. Teraz Olsen pomyśli, że coś się stało.  - Myślę że swoją żonę będziesz kochał jeszcze bardziej. Powinieneś, bo pewnie będzie mamą twoich dzieci.  
  • Chyba za sto lat mamusiu. Narazie chce korzystać z młodości i uczyć się.
  • No pewnie dziecko. Masz racje. Chodź już do tej szatni. 

Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Miłej lektury Kochani. 

76 komentarzy:

  1. To ci dopiero, pierwszy chyba przypadek, gdy starszy pan ucieka z sanatorium:-)
    Same barwne postaci u Ciebie, Kasiu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanudzili go tam 🤣🤣🤣 Też się z tym nie spotkałam Jotko. Całuje mocno

      Usuń
  2. Z ochotą przeczytałam, piękne zdjęcia. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo Gorzka 😀😀😀 Też lubię twoje teksty i zdjęcia. Uwielbiam .

      Usuń
  3. Akcja robi się coraz bardziej kryminalna. I jeszcze leje - jak w Anglii. Przypadek?��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ciekawe co na to powiedzą mieszkańcy pięknej Ochotnicy? A w zasadzie dwóch Ochotnic. Pewnie nie przypadek, ale z doświadczenia wiem że jak się w Gorcach rozpada to potrafi lać i lać. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny

      Usuń
  4. Kolejny fantastyczny rozdział pełen akcji! Twoi bohaterowie są niemożliwi, w jak najbardziej pozytywnym sensie tego słowa bardzo ich polubiłam :D Akcja robi się coraz bardziej zwarta, napięta, po prostu z emocji można by eksplodować! <3 Ja jestem zachwycona :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana Ayunko. Twoje komentarze i uwagi zawsze cenne dla mnie. Miło mi bardzo że tak Ci się to podoba. Uściski

      Usuń
  5. Bardzo fajny odcinek.
    Choinka, czyli to jakaś zemsta, tak wygląda.
    Czekam na ciąg dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za czas na lekturę. Obaczysz co będzie dalej 😀😀😀

      Usuń
  6. masz coś w swoim stylu pisania, że aż chce się to czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo Kochana. Bardzo mi miło że Ci się tak podoba ta historia i mój styl.

      Usuń
  7. Kasiu od dawna wiesz że podziwiam Twój talent pisarski, właśnie przeczytałem wszystko z zapartym tchem.. przypominasz mi nieco Petera Hammilla, lidera Van der Graaf Generator, ale od strony pisarskiej.. on budował napięcie poprzez śpiewanie, a ty przez pisanie. Fabuła i akcja trzymająca w napięciu przez cały czas.. Super że powróciłaś do pisania i to jeszcze okraszonego przyjemnymi muzycznymi perełkami i obrazkami. Nie będę opisywał fabuły i się do niej odnosił bo zajęło by mi chyba z całą noc pisania:-) Dodam tylko że jestem pod wrażeniem.. a ten Dawid jest nieco podobnie do mnie z młodości. Też lubiłem się uczyć i tak jak on poznawać świat za młodu:-) Pozdrawiam serdecznie i ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Adaśku. Dawida ciężko ujarzmic. Chyba ma coś z Gilmoura 🤣

      Usuń
  8. Bardzo ciekawie:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo. Cieszę się że się podoba. Uściski

      Usuń
  9. ..świetnie się czyta Twoją opowieść Kasiu, wspaniale tworzysz ciekawe akcje..
    ..śliczne zdjęcia i kapitalna muzyka .. po prostu super!

    - pozdrawiam Cię najserdeczniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kochana. Jestem Ci wdzięczna za czas lekturę. Pozdrawiam cieplutko bo mróz

      Usuń
  10. Sytuacja "dzięki" Ewelinie mocno się w Twojej powieści zagęszcza...;)
    Ale tworzy się też nowy wątek - ciekawe jak z kolei rozwinie się sprawa z Justyną, Olsenem i Calvinem, bo pewnie nie bez powodu o tym napisałaś :)

    Dobrego dnia, Kasiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, panowie muszą dać sobie po mordach a potem wypic kielicha i przy okazji wyjasnic co i jak. Jak wilki 🤣 Dzięki za lekturę Deep

      Dobra rywalizacja nie jest zła.

      Usuń
  11. Ojej było co czytać! ;) Dużo tekstu dużo dobrego tekstu. Opowieść filmowa... Pisz kochana bo dobrze Ci idzie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo Słonko. Powoli zaczynam wierzyć że to ma sens. Ściskam mocno

      Usuń
  12. Kurcze, chyba muszę zacząć od początku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie mi niezmiernie miło. Dziękuję za odwiedziny 😀 Pozdrawiam

      Usuń
  13. Kochana
    Ja tylko audiobooków słucham ostatnio.
    Serdeczności zostawiam moc na kolejne miłe dni:):);)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Słonko nie przejmuj się. Miło, że zagladasz do mnie i doceniam to. Najważniejsze dla mnie żebyś była zdrowa. Trzymaj się cieplutko

      Usuń
  14. Po tych wszystkich częściach coraz bardziej lubię tego Dawidka. Zuch chłopak!
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawa historia, zaraz przeczytam od początku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo 😀 czekam na opinie. Miłej lektury

      Usuń
    2. Jestem zachwycona! Świetnie piszesz, wciągnęłam się :)

      Usuń
    3. Tak szybko wszystko przeczytałaś? Błyskawica 😃😃😃 A kto jest twoim ulubionym bohaterem? Dziękuję bardzo za czas na lekturę.

      Usuń
  16. Bardzo miło mi się to czytało. A piękne zdjęcia jeszcze dodatkowo dodały uroku całej opowieści:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne. Miło mi że się podoba. Dziękuje za przeczytanie i komentarz.

      Usuń
  17. Dobra historia! ;)
    A zdjęcia super, takie magiczne. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za czas na lekturę i ciepły komentarz. Uściski z Krakowa od zwariowanej Krakowianki

      Usuń
  18. Witaj przedwiośniem za oknem
    Tak.... Pogoda za oknem niezwykła, jak na tę porę roku. A w moim ogrodzie kwitną kwiaty
    Potrzebuję trochę czasu na przeczytanie całości. Niestety podobnie jak Morgana chyba z konieczności przerzucę się z bolącym sercem na audiobooki.
    Pozdrawiam jednak nadzieją na odrobinę zimy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ismenko 😀 Dziękuję za odwiedziny. Ja niestety nie mam ogrodu. Moja koleżanka Asia wydrukowała sobie to i z lupą czyta bo inaczej nie może. Ściskam mocno

      Usuń
    2. Witaj coraz dłuższym dniem
      Cieszę się, że się odezwałaś i ciepłe słowo przesłałaś.
      A ja niestety jeszcze tutaj. Mam nadzieję, że szybko to nadrobię
      Pozdrawiam końcówką stycznia

      Usuń
    3. Nie pali się Ismenko. Czytaj sobie spokojnie swoim tempem jak Ci pasuje. Dziękuję za odwiedziny 😃 Ściskam mocno

      Usuń
    4. Witaj już w lutym
      Nie chce mi się wierzyć, że już kolejny miesiąc nowego roku
      Dziękuję za ciepłe słowo jak zawsze. Koń do Ciebie pasuje? Wg chińskiego horoskopu urodziłaś się w roku jego panowania?
      Pozdrawiam uśmiechem kwitnących u mnie bratków i goździków

      Usuń
  19. W Twoim pisaniu jest swojskość, czuje się klimat, nasz, polski i dodajesz te piękne foty i muzyka... świetnie to razem "brzmi".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo Kochana. Cieszę się że Ci się podoba.

      Usuń
  20. Hi, I follow you on gfc # 33 , follow back?

    https://lovefashionyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Thanks for dropping by my blog. As far as I can tell there is no translator on your blog so, unfortunately, I am unable to understand it. Perhaps you can add a translator and I can check back.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank You for a visit Sir. I will try to instal translator. Greetings from Poland. I will back on blog.

      Usuń
  22. Już się nie mogłam doczekać ciągu dalszego, a tu akcja coraz bardziej interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne za wizytę i czas na lekturę. Serdeczności.

      Usuń
  23. Opowieść niezwykle wciągająca, zabieram się za czytanie od początku! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Photos of nature are stunning. Thank you for sharing.

    New Post - http://www.exclusivebeautydiary.com/2020/01/biobaza-exclusive-eye-gel_19.html

    OdpowiedzUsuń
  25. Masz lekkość pióra. Dialogów się słucha z zainteresowaniem. Z narkotykową odskocznią też wpadłaś w porę. Dużo się dzieje. To ja czekam na kolejne rozdziały
    Ten lekarz to chyba leci na ową Justynę ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne Kochana Zołzo. Też masz super pióro i poczucie humoru. Uwielbiam twoje posty.

      Tak, pan doktor się chyba zadurzył.

      Usuń
  26. ''o jejku, fajnie napisane. Będę czekała na kolejne rozdziały <3
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i cieszę się jak dziecko. Miło mi. Dziękuję za odwiedziny.

      Serdeczności.

      Usuń
  27. Te zdjęcia są takie magiczne :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo ciekawie piszesz, chętnie poczytam wcześniejsze części opowieści.
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Aniu. Życzę zatem miłej lektury. Cieszę się że tu Jesteś.

      Usuń
  30. Ach! Poczytam, poczytam po kolei...
    Pozdrawiam!

    Czy tylko mnie dialogi wyświetlają się jak lista, z kropką na początku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Agajo miło widzieć nową twarz 😀 Dziękuję za odwiedziny. Nie tylko Tobie tak się wyświetla. Jestem przyzwyczajona do worda a tu jest trochę inaczej. Pozdrawiam serdecznie. Będzie super jeśli zagościsz na dłużej.

      Usuń
  31. Kolejny, fantastyczny rozdział. Wspaniale piszesz.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ooo dzieje się znowu! Jak ja nie lubię policji! Uchh. Nie będę rozwijać dalej swojej niechęci. Zdjęcia jak zawsze zachwycające. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ojj, chyba nie tu weszłam ... Przepraszam, link mi się nie otworzył do Twojego nowego wpisu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi, domyśliłam się. Dziękuję bardzo za odwiedziny 😃 i opinie. Miło że Ci się podoba. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  34. No, wreszcie znalazłam dłuższą chwilę żeby na spokojnie usiąść z herbatką i przeczytać kolejną porcję Twojej historii. Pasuje na chłodne jesienne wieczory. :) co za ironia, że starszy pan z sanatorium ucieka a ja tam bym chętnie się do takiego miejsca wybrała, zażyć trochę spokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj witaj, dziękuję za wizytę i przepraszam że tak późno odpisuje. Też się trochę dziwię wujkowi Heniowi, że nie lubi takich miejsc. Jak widać starszego Pana nosi. Chętniej by się wybrał na grzyby, połaził po górach - taka natura.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  35. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło że się podobało :) dzięki za odwiedziny. Mam nadzieję, że jeszcze wpadniesz, zapraszam :) i pozdrawiam. Do zobaczenia.

      Usuń
  36. Przecieram oczy ze zdumienia. Najpierw znalezione zwłoki, później próba zabójstwa Rafała...
    Na koniec coś lżejszego. Dawid jest przeuroczym małym brzdącem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No działo się wtedy działo :)

      Dziękuję i ściskam mocno.

      Kasia

      Usuń