Proza, góry i muzyka

czwartek, 27 czerwca 2019

Bratnia Dusza z niezwykle bogatym wnętrzem

Witajcie Kochani  😃😃😃 

Tym razem nie będzie dalszego ciągu powieści, musicie troszkę poczekać na kolejny rozdział. W dzisiejszym poście chcę Wam o kimś opowiedzieć. O kimś naprawdę niezwykłym. Jakiś czas temu poznałam pewnego młodego, ciekawego i bardzo ambitnego człowieka, który do dziś jest dla mnie jak rodzony brat. Znamy się już dosyć długo i praktycznie codziennie rozmawiamy. Niestety na żywo się jeszcze nie widzieliśmy, lecz mam nadzieję że w końcu to nastąpi,  bo chce z nim wypić piwko albo dwa 😃😃😃. Nieustannie wspieramy się w naszych literackich zmaganiach, ponieważ on też pisze ( jak dla mnie robi to fenomenalnie). Otóż ta moja Bratnia Dusza nazywa się Adrian Cieśliński i nie poznałabym go gdyby nie internetowe radio Aspekt, w którym Adrian nadawał kiedyś swoje audycje pt. Mity Słowian i potyczki z historią, a miał wówczas 19 lat, nie pamiętam dokładnie. Szczerze mówiąc myślałam, że jest starszy. Radio to grało muzykę,  której radia komercyjne takie jak Zetka, RMF czy Eska nie puszczają, (wolą puszczać muzykę oklepaną dla mas bez większych ambicji), dzięki temu poznałam świetny krakowski zespół Millenium i inne równie ciekawe polskie grupy rockowe... Ale wróćmy do osoby Adriana, bo to on jest głównym bohaterem tego posta. To niesamowicie zdolny i ambitny chłopak o pięknej wrażliwej duszy, którego pomysły i twórczość mnie zadziwiają. Pisze mądrze, ciekawie i poruszająco, czasem nawet czuć w tym nutkę grozy (to też  uwielbiam)😍😍😍 Ogólnie rzecz biorąc kocham te klimaty. Teksty tego chłopaka są dla mnie po prostu mistrzostwem. Rzadko spotyka się młode osoby potrafiące pisać tak niesamowite rzeczy, a Adrian potrafił napisać np. wspaniały poemat. Kopara mi opadła do ziemi jak to przeczytałam i zapewniam, że do dziś nie mogę się nadziwić, że to napisał 22 latek.  Kto dziś pisze poematy? EWENEMNT!!!

Poniżej jest link do oficjalnej strony internetowej Adriana, gdzie znajdziecie bardzo ciekawe opowiadanie o Wampirze Adalbercie, pierwszą część mam dostać w formie papierowej, ponieważ została już opublikowana.

https://cieslinskiadrian.wixsite.com/website


Moj przyjaciel interesuje się między innymi  mitologią Słowian, ich kulturą i historią,  potrafi również na podstawie tych mitów i podań stworzyć własne ciekawe opowiadania, które pochłaniają odbiorce w całości. Można znaleźć na jego kanale trzy lub cztery części niezwykłej opowieści o bogach słowiańskich pt. Dzieje Bogów, Opowiada sam autor swoim nieziemsko klimatycznym głosem idealnie do tego pasującym 😀😀😀 Ma wyobraźnię, niesamowitą, której mu szczerze zazdroszczę i wielce bogatego słownictwa, którym się posługuje. Przyznaję, że nawet ja nie mam tak urodzajnego słownictwa o czym sami się wkrótce przekonacie. Podziwiam jego teksty, mogę nawet peany pochwalne pisać na jego cześć. Jak tylko mój Drogi Brat coś mi podrzuci zaraz się za to łapię i czytam na jednym wdechu. Jak się okazało mamy wiele wspólnych zainteresowań, co bardzo mnie cieszy. np. Tolkien, muzyka gotycka, powieści Dickensa, kultura Wschodu, dzikie ptaki łowne czy góry. Z tego co wiem, Adrian wciąż pracuje nad powieścią,  która jest oparta na historii oraz kulturze starożytnych Azteków. Mam ogromną nadzieję, że w niedalekim czasie skończy i zdecyduje się to wydać, bo to kawał niesamowitej literatury. Pozwolił mi nawet przeczytać kilka rozdziałów 😀😀😀za co jestem mu ogromnie wdzięczna.  Bardzo bym chciała to mieć na półce i nie tylko to. Audycje radiowe, które nadawał co środę ze względu na swą tematykę były chwilami nieco mroczne, ale wszyscy czekaliśmy na nie przebierając nóżkami w te i we wte. Aż wrzało od komentarzy pod postem Adriana na facebooku w czasie każdej audycji. Dziś strasznie nam tego brakuje. To były niezwykłe miesiące. Na szczęście mam podczasty i mogę sobie wracać do nich kiedy chce i na nowo przeżywać tamte chwile z naszą audycją. Za jego pozwoleniem mogę je tu udostępnić. Myślę, że Wam się spodoba nie tylko tematyka ale i klimat.

Poniżej podcast do odsłuchania audycji  Adriana 


Zawdzięczam Adrianowi bardzo wiele, między innymi to, że często mnie mobilizuje do pisania, zwlaszcza w trudnych chwilach zwątpienia, kiedy chce się poddać. Jak się zapewne domyślacie on mi na to nie pozwala. Opieprza mnie kiedy jest to konieczne. Zawsze mogę liczyć na jego konstruktywną krytykę i opinię, w miarę obiektywną, bo jemu też się zdarza idealizować to co piszę. Mimo wszystko jest szczery i doceniam to. Przyjaźń nie polega  tylko na wzajemnym głaskaniu się po główkach. Ale to że możemy pogadać ze sobą o wszystkim, także o bzdurach i że czuję zainteresowanie z jego strony też jest niezwykle budujące. Bez sensu jest znajomość, w której zainteresowanie jest tylko po jednej stronie, (znam niestety taką osobę, która praktykuje takie coś. Według niej przyjaźń polega na tym, że jedna strona chce żeby jej słuchać, a sama nie daje od siebie nic, do tego sprawia, że czujesz się największym nudziarzem na świecie) zgadzacie się ze mną? Toksyczne osoby już dawno przestały mnie obchodzić. Jeśli mamy z Adrianem chwilę przerwy w relacjach, co się oczywiście w każdej przyjaźni zdarza to jak potem się znów spikniemy gadamy jak najęci o wszystkim. Ale przy nim nigdy nie czuję, że rozmowa jest prowadzona na siłę. Nie daję mi odczuć tego, że przynudzam, chociaż czasem pewnie też go nudzę... 😃😃😃

Ktoś kiedyś powiedział takie mądre słowa, że można się nie widzieć zbyt często, nie rozmawiać ze sobą wieki, ale jak jest więź wyjątkowo silna to nawet bez słów i spotkań jest się wciąż blisko z przyjacielem. Myślę, że z nami tak właśnie jest. Coś w tym jest - Magia!!! Jeszcze tak nie było, żebyśmy byli sobą wzajemnie znudzeni. Wzruszyłam się jak mi kiedyś Adrian powiedział, że chciałby mieć taką siostrę jak ja. A ja mu na to  "Wiesz, też Ci chciałam powiedzieć, że mogłabym mieć takiego brata jak Ty. Od tamtej pory mówimy do siebie brat i siostra 🙂🙂🙂 Możemy na siebie liczyć w niemal każdej sprawie. Uważam, że to piękne. Kiedyś się posprzeczaliśmy  jak niejedno dobre rodzeństwo z długim stażem, a poszło o to, że mu powiedziałam, że nie będę dalej pisać, bo nie umiem i nie lubię. Faktycznie, czułam się wtedy trochę wypalona twórczo i wydawało mi się że wszystko co napisałam jest złe i nie takie jak trzeba. Oj ale mnie wtedy Adrian ochrzanił za to... Poskutkowało rzecz jasna... Dwa dni później wzięłam się na nowo do roboty.  Potem dałam mu do czytania to co zaczęłam i mój Drogi Brat był zachwycony. Wyłapał kilka błędów, ale przyznał, że i tak jest super. Mowa o powieści, która leży i czeka aż będę miała nowy komputer i normalną wersję worda. Motyw do niej zaczerpnęłam z "Elektry" Sofoklesa i osadzilam akcje we współczesności, a Elekta nosi imię Julia. Nie będzie to łatwa i przyjemna lektura, bardziej refleksyjna ponieważ Julia cierpi  na schizofrenię.

Poniżej link do czytanego przez niego poematu Martwe życie, rzecz jasna jego autorstwa.

https://m.youtube.com/watch?v=FWcyWrXAujk


Poniżej link do mitu o Swarogu z cyklu Dzieje Bogów

https://m.youtube.com/watch?v=WW2120Xru30

Kolejna część to mit o Wellesie

https://m.youtube.com/watch?v=zp3R5dHJukY


Kolejna część do posłuchania

https://m.youtube.com/watch?v=SyJ8tU-7lkE

Poniżej zamieszczam fragment powieści Adriana, która jest w toku i opowiada o pewnym młodym ambitnym Angliku Thomasie Harveyu, który ogromnue pragnął zaistnieć w wielkimświecie .

"Anglia tętniła życiem, otwierały się nowe huty, manufaktury i wszelkiego rodzaju faktorie. Słońce odbijało się od olbrzymich budynków, a na ulicach słychać było wrzawę pędzących w swoich kierunkach ludzi, goniących za przeznaczeniem, tych, którzy chcięli zostać zapisani na pietrwszych stronach gazet za swe osiągnięcia i tych, którzy wolęli nie myśleć o niczym i zatopić się w rozpustnych obięciach ladacznic z pobliskich domów publicznych... Anglia się rozwijała... W jednym z Londyńskich domów w dobrobycie i miłości dorastał chłopiec, ale był on inny niż wszystkie dzieci, gdyż zamiast zajmować beztroski czas na bawienie się zabawkami, swe myśli zawieszał na pytaniach o życiu, na które dorośli często nie znają odpowiedzi, lub na próbach pisarskich. Wiedział, że chciałby w przyszłości zostać dostrzeżony, wiedział, że tak się stanie, że będzie za wszelką cenę dążył do celu..."


                                                           Rozdział I


 18 lat później,
Londyn, 1880 rok.

"Nie mamo! Nie mam czasu! Jeśli chcesz, żeby twój syn coś osiągnął, pozwól mu pracować! - Tommy, ja jestem pewna, że jesteś stworzony do wielkich rzeczy, ale nawet geniusze muszą coś jeść. - A nie mogę zostać niedożywionym geniuszem? - Thomas odrywając wzrok od sterty dokumentów, spojrzał z lekko ukrywanym uśmiechem na matkę. Widział w jej oczach wiarę w syna, i to go ucieszyło. - Oj... No dorze! Daj już to jedzenie... - Długowłosy młodzienieć ubrany w koszulę i wierzchnią kamizelkę, szybko wstał od biurka, podszedł do matki, po czym chywtając za talerz, pocałował ją w polik. - No! A teraz pozwól, że wrócę do pracy. - Dobrze, dobrze... Ale wszytko masz zjeść! Nie po to stoję przy garach całe dnie, żeby później jedzenie wyrzucać bezpańskim psom. - Wycedziła skromnie ubrana kobieta. Thomas wrócił do pracy. Wertując dokumentację zmarłego przed dwoma laty ojca natrafił na pewną ważną dla niego wzmiankę, która widocznie została pominięta przez starego Harvey'a w testamencie, o której zdaje się nie wiedziała nawet matka Thomasa. Warto wspomnieć, że stary James Harvey był niezwykle wpływowym biznesmenem posiadającym około dziesięciu faktorii, dzięki czemu rodzina Jamesa nie mogła narzekać na zgryźliwość losu, jaka dotyka dużą część społeczeństwa. Thomas nie mogąc uwierzyć w to, iż po śmierci Jamesa miałby odziedziczyć po nim interes, ale dopiero po ukończeniu dwudziestego piątego roku życia, wybiegł ze swojej pracowni. Czytając dokument wszedł do pokoju, gdzie siedziała matka. - Zjadłeś już Thomasie? Mężczyzna milczał czytając dokument. -Thomasie Harvey! - Kobieta podniosła głos. Thomas lekko podskoczył. - Co? Nie. Jeszcze nie... - odpowiedział zamyślony. - To na co czekasz? W ogóle mnie nie cenisz Panie Harvey... - Są ważniejsze rzeczy od jedzenia... - Thomas wyciągnął do kobiety rękę, ukazując dokument. - Wiedziałaś o tym? Kobieta siedząc na drewnianym fotelu obitym żakardem, uniosła wzrok, a następnie szybko chwyciła papier. Czytając treść na jej twarzy malował się grymas zdziwienia i przerażenia. - Nie Thomasie... Nie zajmuj się tym... - Dlaczego? Przecież to moja szansa! Nie będę musiał już być popychadłem w pracach, które są poniżej mojej godności! Nie będę musiał pracować w cuchnącym od ryb porcie, gdzie i tak mi miało płacą. - Powiedziałam nie! Nie nadajesz się na zarządcę tylu fabryk! A pracować będziesz. No chyba, że chcesz spać na ulicy... - Nie wierzysz we mnie? - Zdziwionym wzrokiem Thomas spojrzał na matkę – Zawsze wiedziałem, że trktujesz mnie z góry, że masz mnie za nieudacznika! - Rozczarowany postawą matki Thomas machnął bezradnie ręką, po czym w milczeniu ruszył do drzwi. - Nie gadaj bzdur młody człowieku! Jestem twoją matką, i jako matka proszę cię tylko byś nie zjamował się tymi faktoriami. Twój ojciec umarł, a wraz z nim całe przedsięwzięcie podpisane naszym nazwiskiem i niech tak zostanie. Poza tym słyszałam, że zakłady przejął jakiś inny przedsiębiorca, niejaki Pan Gulton. Thomas miał już wychodzić z domu, jednak słowa matki nie pozwoliły na to. Odwróciwszy się powoli na pięcie nagle gwałtownie doskoczył do siedządzej na fotelu matki i wycedził: - Co jeszcze masz zamiar przede mną ukrywać?! Czy nigdy nie przestaniesz traktować mnie jak gówniarza?! Czego Ty się tak boisz? Co sprawia, że odwodzisz własnego syna od chęci stania się w końcu kimś? Na prawdę nic dla Ciebie nie znaczę?! - Thomas... Kocham cię dlatego nie chcę byś się tym zajmował. Jestem pewna, że będziesz kimś wielkim... dla mnie już jesteś. Po prostu chcę byś wiódł spokojne życie, bez żadnych poważniejszych problemów. Złość w Thomasie wzbierała. Zmarszczył czoło po czym krzyknął: - Największym problemem jesteś dla mnie ty, i ta twoja nadgorliwość, żeby cię szlag trafił! - Thomasie! Jak śmiesz?! Jestem twoją matką, należy mi się sza... - Nie tylko tobie należy się szacunek! - Wtrącił Thomas. - Z nas dwojga, to ty nie masz dla mnie szacunku, ruinując moje marzenia, ruinując chęć osiągnięcia sukcesu. Czy tego chcesz czy nie, przejmę interes po ojcu! Postanowiłem i zdania nie zmienię! Harvey nerwowo odwróciwszy się w stronę drzwi, w złości ruszył ku nim. Chwycił zawieszony na wieszaku czarny surdut oraz cylinder – chwycił za klamkę. - Tommy... Proszę cię... Nie rób tego... - Zamknij się!..."

"Pełen złości Thomas przemierzał moknące ulice Londynu. Ludzie rozpieszchli się we wszyskie strony, by uchronić się przed deszczem. W ten dzień wolęli pozostać w ciepłych kątach swoich domów, jednak znaleźli się także ci, którzy wykorzystali nieprzychylną pogodę i pozostali na ulicach, by całym swoim przemokniętym jestestwem wzbudzić litość u ludzi, tylko po to by móc wyżebrać jak najwięcej pieniędzy. - Przepraszam... - Cichy, trzęsący się głos wyrwał Thomasa z rozmyślań. - Przepraszam, że przeszkadzam dobry człowieku, ale poratowałbyś pan choć szylingiem? Przepełniony złością, ubrany w czerń Thomas, skierował wzrok na wyjątkowo zaniedbanego żebraka – Poszarpane płócienne łachmany, poważne braki w uzębieniu oraz błoto, którym był pokryty sprawiły, że Thomasa przeszły dreszcze. - Nierobom nie daję pieniędzy... - Rzekł Thomas, bez chwili wahania. - Żebractwo, to też praca! – Biedak lekko się uśmiechnął, ukazując przyczernione dziąsła i zepsute zęby – Proszę, daj pan choć głupiego szylinga, nie zbiedniejesz pan od tego... Stary, brudny z pozlepianymi od błota włosami i długą brodą mężczyzna nalegał. - Owszem... nie zbiednieję od tego, a pan nie staniesz się bogaty, więc nie widzę sensu dawania jakichkolwiek pieniędzy nierobom. Zamiast pieniędzy przyjmij pan ode mnie dobrą radę... Weź się pan za siebie i sam zarób, tego, jak to żeś pan powiedział "głupiego szylinga". Żegnam! - Thomas ruszył pewnie przed siebie. - Bądź pan człowiekiem – głos starca przybrał błagalny ton. - Nie jestem w stanie pracować, jestem poważnie chory. Błagania sprawiły, że Thomas się zatrzymał. Spoglądając przez ramię na biedaka powiedział obojętnie: Każdy nieporadny dziad tak się tłumaczy. A jeśli rzeczywiście jesteś pan tak chory jak mówisz, to zgnij pan na ulicy, naprawdę mi wszystko jedno co się z pasożytami dzieje."


Autor : Adrian Cieśliński, prawa autorskie zastrzeżone.

To by było na tyle. Ciekawa jestem jak Wam się spodobała sylwetka mojego kochanego Braciszka Adriana 😀😀😀 Wierzę że go polubicie, bo jest tego wart.

Dziękuję za wizytę na blogu i za każdy komentarz. Serdeczności.

Do następnego.


16 komentarzy:

  1. Podziwiam Adriana za rozmaitość zainteresowań, nawet głos ma radiowy:-)
    Podziwiam Ciebie za promowanie Jego talentu, to dziś cecha niezbyt częsta, by dbać o innych jak o siebie samą i służyć własną przestrzenią wspieraniu talentu młodej osoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Jotko, Adrian jest mi naprawdę bliski. Czułam potrzebę opowiedzenia o nim. Miło mi bardzo że Ci się spodobało. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Adriany mają coś w sobie. ;) Mój najlepszy przyjaciel też jest Adrian. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też znam jednego utalentowanego Adriana. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Człowiek intelektualny, z pasją..ciekawy świata i chcący się rozwijać, poznawać świat i życie... robić coś dla siebie... nie siedzi bezczynnie a rozwija się. Fajnie, że promujesz takich lyudzi i takie talenty... oni mogą inspirowac i inspirują ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tacy ludzie to skarb. Podzielam Wasze stwierdzenie, że można się nie widzieć długo, nie pisać, ale gdy jest prawdziwa więź przyjaźni, to bez słów i spotkań ona będzie trwać. I ja mam takiego przyjaciela, choć nie pisze, różni nas wiele, a jednak przyjaźń trwa. Choć wielu mówiło, że nie powinna. Co do Adriana, fantastycznie pisze i naprawdę ma wielki talent ;) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ostatnio byłam na wyjeździe i gdy wróciłam, zastanawiałam się, czy będzie coś do czytania - a tu taka niespodzianka! SUPER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do czytania i słuchania 😃😃😃 Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. To cudowne uczucie mieć kogoś takiego w życiu, jesteś szczęściarą!
    W ogóle to bardzo miło z Twojej strony, że promujesz jego talent na swoim blogu :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda 😀 bardzo się cieszę że go mam. Dzięki serdeczne za odwiedziny. Niedługo zagladne też do Ciebie. Pozdrawiam

      Usuń
  8. Witaj już w lipcu
    Zawsze warto i trzeba mieć taką bratnią duszę. A ja dziękuję, że mnie chociaż nazwałaś Dobrą Duszą.
    A odpowiadając na Twoje pytanie, tak to był film z Julian Moore
    Jak co roku nie chce mi się wierzyć, że pierwsza połowa roku minęła tak szybko. Niestety zegary i kalendarze nie zważają na to, że niektórzy choć na chwilę chcieliby się zatrzymać.
    Pewnie i Tobie czasem czas przemyka między palcami.
    Dlatego proszę zatrzymaj się, rozejrzyj się dookoła i zaprzyjaźnij z płowowłosą królewną Lato, która chyba już przestała kaprysić. Dzięki niej jest teraz tak pięknie dookoła.
    Usiądź na ławce
    pokrytej powojem
    w pełni lata
    i poczekaj
    przyniosę ci kwiaty z ogrodu
    Sołtysiak Aleksandra
    Pozdrawiam letnim powiewem wiatru i uciekającą chwilą już w drugim półroczu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ismeno Droga za ten powiew w lata w przepięknym komentarzu. Wiaterek zawsze mile widziany. Ściskam mocno.

      Usuń
  9. Cudnie mieć taką bratnią duszę....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda Pat 😃😃😃 do tego takiego Artystę z powołania.

      Usuń
  10. Bratnia dusza, przyjaciel- piękne słowa, za którymi stoi zwy człowiek!
    Móc mieć prawdziwego przyjaciela, to w dzisiejszych czasach niełatwa spraw. Wiem coś o tym.
    Serdeczności przesyłam i już oddaję się lekturze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adrian to bardzo dobry kochany młody czlowieczek. Zawsze mogę na niego liczyć. No i to co piszę zostaje głęboko w moim sercu. Dziękuję Morgano za odwiedziny. Ściskam Cię mocno.

      Usuń