Proza, góry i muzyka

środa, 12 listopada 2014

Kolejne dziecko PINK FLOYD czyli album The Endless River!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

I jak tu się nie cieszyć kiedy ukazuje się tak wspaniały album!!!!!!!!!!!!

Zdążyłam już przesłuchać i powiem Wam : Rozpierdzieliło mnie na drobne kawałeczki z wrażenia. Jestem niesamowicie zachwycona. Jestem szczęśliwa że po tylu latach znów możemy cieszyć się tak doskonałym albumem. The Endless River ujęła mnie już pod pierwszych sekund. Pink Floyd znów zaskakuje nas swoją innowacyjnością. Tym razem na płycie całkowicie przeważyły utwory instrumentalne. Jedynym utworem ze słowami jest Louder than words w wykonaniu Davida Gilmoura i Richarda Wrighta, który zmarł w 2008. Tekst do utworu napisała żona Gilmoura Polly Samson. Partie Ricka i Davida zostały w tym utworze zgrane ze sobą tak jakby śpiewali. Przypomnę że materiał który znalazł się na The Endless River powstał w czasie nagrywania Division Bell, ale nie zostały zarejestrowane na tamtym krążku. Posłuchajcie :
 
 
 
Wszystkie kawałki od razu mnie zahipnotyzowały. Byłam przygotowana na to, że płyta może być spokojniejsza i nie razi mnie to wcale jak co poniektórych szanownych krytyków, którzy ostro pojechali po tej płycie.. Grrrrrrrrrrrrrrr, mam ochotę zamordować za coś takiego. Zniosę wszystko ale  jak się jedzie po Floydach zaczynam gryźć. Najmocniejszym kawałkiem na tej płycie jest Nevana, utwór instrumentalny z genialną solówką gitarową Davida na pierwszym planie. Bardzo pozytywnie mnie nakręcił Dał mi takiego kopa, że cały czas jestem w euforii. Nie wiem czy każdy wie, że na punkcie muzyki Gilmoura jestem totalnie ześwirowana. Facet tak gra, że po prostu.... Kocham jego legendarne solówki w PINK FLOYD i w jego prywatnych kawałkach. No gościu jest po prostu moim mistrzem gitary, a zaraz po nim Mark KnopflerDire Straits. Dobra, ktoś mi za to głowę urwie, ale trudno.... Dla mnie David Gilmour jest najlepszym gitarzystą na świecie... Powiedziałam to, powiedziałam z pełną świadomością. Chyba walnę mu osobnego posta na blogu bo w pełni na to zasługuje... Jak tylko  znajdę czas.
 
 
A tu wspomniany prze ze mnie utwór Nevana :
 
Przez  cały album przewijają się znane motywy pochodzącego z poprzednich utworów zespołu. Usłyszycie to jak się uważnie wsłuchacie. Dołączam The Endless River do moich ukochanych płyt. Jak dla mnie zasługuje na uznanie i nie wiem co tu kogo ma nudzić. Idę słuchać dalej, na pewno jeszcze o niej wspomnę nieraz. Pierwsza piosenka na płycie o tytule Things left unsaid zaraz kojarzy mi się z utworami z Division Bell, a najbardziej chyba z Cluster one, która wprowadza nas w klimat tego albumu. Jest przepięknie skomponowana. Słuchając jej czuje się swobodnie jakbym się unosiła nad ziemią.... Tak może być że to lewitacja :) Jak ktoś nie pamięta utworu to tu taka mała przypominajka...
 
 
 
A tu ta Things left unsaid : https://www.youtube.com/watch?v=fkjj_m3YsC8
 
Taaaaaaaaaaaak! Właśnie za to kocham PINK FLOYD... za tą ekspresję, za cudowne prawdziwe teksty, za emocje w każdym utworze i za.... to że utwory są cudowne kojące. Już tak jest, że każda ich płyta musi być inna... I każdy utwór. Słuchanie Floydów jest świetną terapią dla ducha. Przy niej zapomina się o wszystkim bo tak silnie oddziałuje na umysł słuchacza. Tej nowej płyty słucham już chyba dziesiąty raz z małymi przerwami. Aż przykro się od niej odrywać. Jak sprzątać czy gotować to tylko Pink Floyd i wszystko leci jak z bicza strzelił. Nie ma co się długo zastanawiać. Zamawiam i zaraz płyta do mnie leci.... Chyba się od niej uzależniłam tak jak od poprzednich...
 
I love it... Zabiorę ją w góry... Wszędzie.
 
Tytuł nowego albumu znajdziemy w przed ostatnim wersie utworu High Hopes...
 
 

9 komentarzy:

  1. Z muzyki Pink Floyd znam tylko "Another Brick In The Wall". Wstyd się przyznać przed taką wielką fanką tego zespołu ;) Ja chyba nie gustuje w takiej muzyce, ale wiem,że są jedną z najbardziej legendarnych grup muzycznych obok Rolling Stonesów czy Beatlesów. Ja właśnie Beatlesów lubię najbardziej. Ale widać po Twoim wpisie jak bardzo kochasz muzyke. Bije to od Ciebie w każdym Twoim słowie. Czuję podobnie do moich ulubionych artystów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu : Też się musiałam długo przekonywać, ale jak już pokochałam PF to na zawsze. Jak ich jpoznasz lepiej to w końcu nie potrafisz się od nich uwolnić, nie potrafisz nie kochać ich muzyki. Ciężko się czasem bez nich obejść, bo mają przepiękne kawałki takie właśnie jak Another brick in the wall, Shine on You crazy diamond, Brain Damage, High Hopes, Sorrow. Ja Ci nic nie nakazuje ani nie masz się czego wstydzić. Nie jesteś jedyna, która słabo ich zna. Myślę jednak że warto uważniej ich posłuchać i wtedy na pewno poczujesz to co ja tylko nie trzeba się zamykać na inną muzykę. Jak się już ktoś zaweźmie że nie chce tak jak kiedyś to można wiele stracić. Mają masę wspaniałych utworów pięknych i zarazem mądrych, ambitnych. Poczytaj teksty, a zrozumiesz o czym śpiewają. Wiele ludzi nie chce ich słuchać a szkoda bo to piękna muzyka, zniewalająca, jeśli jej się przyjrzeć z bliska.
    Beatlesów też kocham oczywiście, ale Pink Floyd mocno przodują u mnie ponieważ są dużo bardziej wymagający. Zawsze jest mi trochę przykro jak ktoś stroni od Pink Floyd, a zna zaledwie parę kawałków. Mi samej przykro i wstyd że ich nie doceniałam. tak długo wszak to muzyka mojego dzieciństwa, Na tym się wychowałam : Pink Floyd, Beatlesi, Queen, Dire Straites czy The Doors. Do pewnych rzeczy trzeba dojść.

    Ja nauczyłam się jednej rzeczy do tej pory : nigdy się nie uprzedzać do nowych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Staram sie Kasiu otwierać na nowe piosenki i kolejne zespoły. To nie jest tak,że nie słucham kogoś celowo i omijam ich. Po prostu tak dużo jest muzyki...pięknej muzyki,że nie sposób wszystkiego ogarnąć. Przygotowując się do JTM bardzo duzo czasu poświęciłam na słuchanie i poznawanie piosenek i zespołów a mam jeszcze dużo do nadrobienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu Kochana: W stu procentach się z Tobą zgadzam. Sama ostatnio nie wiem w co palce włożyć. Tyle jest rzeczy które mnie pasjonują ale nie sposób wszystkiego oGARnać. Wiesz nie miałam stricte na myśli Ciebie. Mówię o ogóle. Ludzie nie chcą nic nowego poznać. Może boją się że mam rację i celowo zaprzeczają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz racje Kasiu i to nawet swieta. D. Gilmour jest najlepszy w gitarze. Mam wszystko Pink Floyd i tez oddzielne Gilmoura i Watersa. Na tym ostatnim bylem na Wembley 14/10/2013. Cos genialnego. Ale duzo tez zalezy od akustyki obiekrtu. A stadion Wembley jest jak opera. Zgadzam sie tez z tym, ze nie mozna jechac po Pink Floyd. Za takie cos nalezy sie kara. Teraz slucham The Endless River, ktora przyslali mi w poniedzialek, czyli dopiero szosty dzien. Pozdrawiam. Yo

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz racje Kasiu i to nawet swieta. D. Gilmour jest najlepszy w gitarze. Mam wszystko Pink Floyd i tez oddzielne Gilmoura i Watersa. Na tym ostatnim bylem na Wembley 14/10/2013. Cos genialnego. Ale duzo tez zalezy od akustyki obiekrtu. A stadion Wembley jest, jak opera. Zgadzam sie tez z tym, ze nie mozna jechac po Pink Floyd. Za takie cos nalezy sie kara. Teraz slucham The Endless River, ktora przyslali mi w poniedzialek, czyli dopiero szosty dzien. Pozdrawiam. Yo

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło mi bardzo : Dziękuje za komentarz. Tak dokładnie, jak obiekt jest jak należy to wszystko jest super. I tak powinno być. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisałem komentarz, ale mi go zżarło :(

    OdpowiedzUsuń
  9. No to jeszcze raz piszę
    Kasiu dziękuję za zainteresowanie moim blogiem, w Twoim też jest wiele pasji, ale muzyka dla mnie to... degustacja, a dla Ciebie coś więcej. Życzę Ci spotkania z Twoim muzycznym idolem i możliwości przeprowadzenia rozmowy.
    Pozdrawiam :) Może kiedyś coś dla Ciebie ugotuję, Świat jest mały!

    OdpowiedzUsuń