Proza, góry i muzyka

sobota, 9 marca 2019

Przebudzenie i powrót do życia

Witajcie Moi Drodzy


W końcu wracam. Dawno mnie tu nie było, wiem. Musiałam sobie trochę spraw uporządkować, co zajęło mi, sporo czasu. Ogólnie rzecz biorąc to też nie miałam ani czasu ani siły na pisanie bloga, przepraszam Was... Miałam pewne problemy z najstarszą córką i ze szkołą, a co za tym idzie masę załatwień i rozmaitych komplikacji... No i kupę stresu zaliczyłam co odbiło się na moim zdrowiu. Cóż... Takie jest życie, że lubi wywracać koziołki,  mieszać nam szyki, kombinować, a człowiek wiecznie musi o coś walczyć. Ciężkie chwilę przechodziłam tej zimy. Czasem wydawało mi się, że już na prostą nie wyjdę.  Wiele łez wylałam. To wszystko z bezsilności jaką odczuwałam. Stałam na rozdrożu nie wiedząc, którą drogę wybrać żeby było lepiej... W domu bywało różnie. Raz lepiej raz gorzej. Była u mnie też okropna deprecha...  Weszła bezczelnie, bez pukania. Skończyło się oczywiście na wizycie u psychiatry i lekach, które zapisał. W dzisiejszych czasach kontakty z psychiatrą to już raczej standard. Zauważyliście? Z pomocy tego typu specjalistów korzysta co drugi Polak. Troszkę pomogło. Jestem odrobinę spokojniejsza, mniej znerwicowana chyba. Tak mi się przynajmniej wydaje. Potem poszłam do psychoterapeutki, która okazała się niezwykle ciepłą empatyczną  osobą i otwarcie się przed nią nie sprawiło szczególnego problemu. To mi było potrzebne. Wcześniej miałam momenty, że tylko płakałam, trzesłam się i błagałam Boga w myślach "Już wystarczy tych komplikacji, proszę. Więcej nie udzwignę". I wreszcie ktoś mnie wysłuchał. Poprawiło się. Mimo to jestem zwyczajnie zmęczona wszelkimi trudami i niepowodzeniami jakich doświadczyłam. Męczy mnie tłumaczenie niektórym ludziom, że w depresji nie tak łatwo jest walczyć z przeciwnościami losu,  które Cię z nagła dopadają. Jednak zrozumie to tylko ten kto ma podobne problemy i przeżył to samo. Taki ktoś nie będzie Ci bezlitośnie wciskał, że ciągle się nad sobą użalasz i że nic nie robisz... Ten miniony czas obfity był we łzy i wielkie rozczarowania.... No ale mówią, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.... 

Pewnie tak jest bo czegoś się z Dominiką nauczyłyśmy. Trochę się do siebie zbliżyłyśmy i więcej rzeczy robimy razem niż dotychczas. Zdecydowanie jest lepiej niż było. Czasami warto sumiennie nad czymś popracować. Bo bez pracy nie ma kołaczy, nie ma plonów. Tak to jest. Nieraz czegoś nie dostrzegamy. Drobnych błędów.  Wszystko przez to zabieganie w życiu,  przez ten dziki pęd, zupełnie niepotrzebny. Tyle rzeczy nam w życiu codziennym umyka. Trudno nam się zatrzymać w pogoni za niewiadomo czym. Brakuje czasu na prostą  refleksję. Brakuje czasu na wspólny odpoczynek. Tylko ciągle biegniemy... biegniemy. A czas leci nieubłaganie. Dzieci rosną... Też szybko. Dramatycznie szybko. Lada chwila i wyjdą ze szkoły, a potem z domu żeby zacząć swoje własne dorosłe życie.  Dopiero kiedy człowiek się zatrzyma i zastanowi widzi ile mu uciekło, ile stracił przez swoją bieganinę.  Ja też wiecznie zabiegana. Ciężko mi się zatrzymać w miejscu. Próbuje choć z marnym skutkiem. Łatwiej jest mi się zatrzymać gdy jestem w górach. Wówczas mam czas odpocząć, złapać długi oddech. Przestaję pędzić.  

Za dużo wzięłam na siebie odkąd się Julka urodziła. Chciałam wszystkiemu sama podołać i przegiełam z deczka. Przeforsowałam się i przerosło to wszystko moje możliwości. Nie da się tak żyć,  że człowiek wiecznie sam walczy w tej codzienności ... Trzeba nieraz przystanąć, głęboko odetchnąć pełną piersią i pomyśleć... Nie ma ludzi idealnych, rodziców też,  ani dzieci. Ważne jednak by dostrzec w porę że coś nie gra i poprawić swoje błędy... Wspólnie. Nie zawsze jest to łatwe, lecz warto podjąć jakiekolwiek starania żeby iść ku lepszemu. Warto mieć nadzieję, choć niektórzy mówią Ci że "nadzieją matką głupich". Może tak może nie. Nieraz zdaje nam się że to co robimy idzie na marne. Niekoniecznie. Zawsze coś idzie do przodu.  Czasem brakowało mi wiary w siebie i tej  nadziei. Nie wierzyłam w to, że to robię ma sens. Co gorsza wmawiałam sobie, że moje starania nic nie dają. A jednak dały. Trochę mi teraz głupio przed samą sobą ale depresja zrobiła swoje. Nie mogłam wyjść z dołka w który wpędziła mnie sytuacja. Gdyby nie silne wsparcie kilku bardzo kochanych wyrozumialych i cierpliwych osób,  które mają podobne doświadczenia byłoby ze mna całkiem źle. Po drugie kiepsko z moją odpornością. W trudnych chwilach szybko się załamuje, gdy coś znienacka spada mi na łeb panikuje i nie umiem trzeźwo myśleć.  Wtedy chciałabym żeby wszystko prędko się poukładało, ale to nie takie łatwe.  Życie w takich sytuacjach jest jak rozsypane puzzle. Długo trzeba je składać zanim znów zespolą się w całość. Mówią że z każdą sytuacją trzeba się w życiu zmierzyć. Podróż ziemska jak wiadomo nie jest usłana różami. Każda niedogodność jest jak kamień w znoszonym bucie. Jesteśmy wiecznymi podróżnikami w naszym życiu, a droga bywa kręta, mozolna, kamienista. Idziemy ocierajac pot z czoła, raz jest gorąco, czasem powieje zimny wiatr, czasem sypnie piaskiem w oczy.  Dążymy do jakiegoś celu, każdy do innego. Pilnujemy znaków,  drogowskazów,  nieraz błądzimy. Ci pędzący gubią w pewnym momencie szlak i muszą zawracać, szukać właściwej drogi. Po co więc pędzić? Zwolnij człowieku, popatrz, rozejrzyj się  czy o czymś czy o kimś nie zapomniałeś.


*****

A nasza mała Julka sporo urosła. Zaraz będzie miała roczek. Raczkuje od ponad miesiąca i nawet zrobiła już kilka kroczków sama. Czekamy na więcej. Siostry są z niej niesamowicie dumne. Bardzo pocieszne z niej dziecko. Zamiata po poďłodze na czworakach jak mała torpeda. Trudno uwierzyć, że już taka duża dziewuszka. Dopiero takie maleństwo było. Ani się obejrzymy i będzie szła do przedszkola aparatka jedna. Poza tym dużo się śmieje i tańczy w łóżeczku przy barierę, jak tylko usłyszy znaną sobie muzykę. Ostatnio spodobała jej się grupa Queen. Faaaajnie reaguje na muzykę.  Coraz więcej rzeczy ją interesuje, wszędzie chce być, zagląda w każdy kąt niczym odkurzacz. Trzeba ją uważnie pilnować. Dziś już od 7 rano gaworzy.  Możliwe że wieczorem wcześniej pójdzie spać. Mam szczęście że przesypia cała noc. Za dnia różnie to bywa.  Przeważnie popołudniami pada i śpi jakieś trzy godzinki. Potem wstaje i do 22 dokazuje. Dużo radości z nią mamy, nie da się ukryć. Nawet Domi i Lena przyznają.  Urocza mała istotka potrafi w mig poprawić humor człowiekowi.







Miałyśmy dzisiaj iść nad zalew popatrzeć na ptaki, ale zbyt wietrznie jest... Szkoda. Liczymy, że jutro pogoda się poprawi I będzie można wybrać się gdzieś dalej. Jakoś nie lubię łazić po osiedlu. Wolę zabierać dziewczyny tam gdzie jest trochę więcej zieleni. Jeszcze trochę i zacznie się prawdziwa wiosna. Tęsknię za wypadami w góry.  Jako, że  tegoroczne ferie spędziliśmy z konieczności w mieście to tym bardziej ciągnie nas w góry. Ostatni tydzień ferii umiliła nam wizyta Kasi Chodorowskiej i chłopaków. Kasia jak zawsze podniosła mnie na duchu. Chociaż przez chwilę mogłam oderwać się od problemów i smutku. Dziewczyny też się cieszyły z wizyty cioci i chłopaków. Po przyjeździe zabraliśmy ich nad Zalew Nowohucki i w okolice. Tu trzeba dodać, że zima w tym roku dopisała. Było bardzo mroźno i sypało. To uczyniło otoczenie iście bajkowym. Sami zobaczcie... 









Prawda, że klimatycznie? Takiej zimy już dawno w Hucie nie było.  

Szkoda że czas spędzony w tak wspaniałym Towarzystwie ucieka tak szybko. 



13 komentarzy:

  1. Jaki słodziak! Ja mam dwóch chłopaków, choć zawsze marzyłam o córeczce :)

    Jeśli lubisz blogi fotograficzne, to zapraszam do mnie:
    http://listymalowane.wordpress.com
    Prowadzę też blog kulinarny: http://kuchniawkolorachlata.wordpress.com

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również pozdrawiam. Może jeszcze Ci się trafi dziewczynka. Dziękuję za odwiedziny. Wszystkiego dobrego.

      Usuń
    2. Miałam problem z wejściem na te blogi. Coś mi nie wchodzi jak wklepie adres. Dziwne.

      Usuń
  2. Witaj. Trudne chwile przynosi nam życie. Jednak są i radości, chociażby popatrzeć na tego szkraba. Życzę Ci oby następne dni były już tylko dobre. A zima rzeczywiście urokliwa. U mnie tylko w górach dopisał śnieg.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekna zima na zdjęciach. :)
    Tak, chciałoby sie wszystko rozwiązać "już" a to się tak nie da. Ale wszystrkie problemy sa "po coś", czegos nas uczą.
    Dzięki za odwiedziny na moim blogu, zapraszam. Jak patrzę na zdjęcie główne u Ciebie to już widzę, że mamy coś wspólnego. :D Uwielbiam Floydów. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo to super. Trafiłam na swego z tymi Floydami. Dziękuję że zaglądnęlas. To prawda, każda potyczka czegoś nas uczy.

      Usuń
  4. W Gdyni takiej ładnej zimy już dawno nie było :/ Rodzice niestety nie mają lekko, oby tych trudniejszych momentów, było coraz mniej :) Grunt, że wsparcie pomogło, jak trzeba, to trzeba i nie trzeba się tego wstydzić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za odwiedziny i życzę wszystkiego najlepszego!!! U nas teraz ponuro i wietrznie z kolei. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Życie płata nam figle, podrzuca kłody i daje nadzieję na lepsze jutro. Oby jak najmniej trudnych momentów było na Twojej drodze.

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda większość z nas zmaga się z jakimiś problemami i dobrze jest mieć komu się wyżalić. Depresja dopada podstępnie i rozwala cały organizm nie można jej lekceważyć. Słodki ten maluszek 💖

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem, o czym piszesz.
    Co prawda z dziećmi nie miałam problemów, tylko ze sobą.
    Gubi mnie osamotnienie w "tłumie".
    Mam rodzinę, bliskich, ale każdy zajęty swoimi sprawami.
    Choroba, niestety nie pozwala od dłuższego czasu na pracę zawodową.
    Zwolnienie lekarskie zaś nie pozwala na swobodne przemieszczanie się, po za mieszkanie i cztery ściany.
    Ja osoba bardzo czynna, lubiąca wiecznie coś robić, nagle nie mam siły fizycznej i psychicznej na jakiekolwiek działania!
    Boli ciało, serce, dusza...
    Starość i tyle!
    Dobrze, że poruszasz na blogu ważne, ale i trudne tematy psychiki ludzkiej.
    Serdeczności zostawiam dla Ciebie i bliskich:)




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, trzymaj się tam jakoś. Faktycznie nieciekawie. Przykro mi strasznie. Dużo spokoju i uśmiechu mimo wszystko dla Ciebie. Pozdrawiam

      Usuń