Pierwszego maja było ładnie i pogodnie wbrew temu, co zapowiadały prognozy. Wedle rozmaitych pogodynek miało lać w całym kraju przez cały dzień :) Oczywiście jak rano wyjeżdżałam z Krakowa było pochmurnie i troszkę siąpiło, a gdy przyjechałam do Szczawnicy od razu pokazało się słoneczko. Miałam szczęście, udał mi się tamten dzionek. Mogłam spokojnie połazić, porobić zdjęcia, czyli to co Kaśki lubią najbardziej. Znacie mnie :) Ale nie lubię robić zdjęć przy deszczu, bo wtedy muszę ciągle wycierać obiektyw, żeby nie było śladów na zdjęciach. W tym roku to już druga moja wizyta w ukochanej Szczawnicy, przy pierwszej leżał jeszcze śnieg, a miasteczko nie było tak żywe jak tym razem. Cała Szczawnica ożyła, wyciąg ruszył, sklepiki się otworzyły no i ulubiona jadłodajnia Pod Siekierkami. Tam jak zawsze zjesz tanio i smacznie, polecam jak zawsze. Wyszło dziwnie, bo w sumie... mieliśmy gdzieś jechać całą rodziną, ale mąż nie dostał wolnego, a dzieci musiały się uczyć do sprawdzianów.. więc pojechałam sama. Odrobimy zaległości w sierpniu, Gorce, może Beskid Wyspowy, zobaczy się. Córki kazały mi kupić oscypki... dużo oscypków jak zwykle. One przepadają za serkami górskimi, z resztą ja także. Coś wspaniałego, niebo w gębie. Nakupowałam tego jak dla całego pułku wojska (cztery duże, 14 małych, 5 korbaczy :), a serki zniknęły w mgnieniu oka. Jak zawsze :) Trudno się im oprzeć.
Był to niestety bardzo krótki wypad, bo już popołudniu musiałam wracać do Krakowa, żeby zdążyć do dziewczyn przed wyjściem Darka do pracy, ale mimo wszystko te 8 godzin w Szczawnicy to zawsze coś. Nie ukrywam, że czuje się tam szczęśliwa i odprężona (nawet zimą gdy wszędzie jest bieluchno). Przechadzkę zaczęłam od parku górnego. Lubię go, bo jest uroczy, jest dużo drzew, które pachną, jest echem dawnych czasów kiedy powstawała Szczawnica. Podobają mi się stare drewniane, zabytkowe już wille, które tam stoją, jedna przy drugiej, nawet te opuszczone i zniszczałe. A propos, mam taką książkę pt. Spacerkiem pod starej Szczawnicy i Rusi Szlachtowskiej, autorstwa Barbary Aliny Węglarz, bardzo ciekawa, polecam. Autorka wszystko Wam opowie o tych budynkach, ich przeznaczeniu i ludziach, którzy żyli w tym uroczym miasteczku od początku jego istnienia. Warto znać jej historię. Najpierw byli Szalayowie, założyciele Szczawnicy oraz zdrojów, potem Stadniccy, potem pojawiali się artyści, pisarze, poeci, malarze, aktorki, śpiewaczki, a poza tym także folkloryści i etnografowie. Sam Szalay zachęcał tych artystów do odwiedzania miasteczka i pisania o nim, chciał żeby wszyscy go poznali i zachwycali się jego niezwykłymi walorami. Częstymi gośćmi byli na przykład Henryk Sienkiewicz, Józef Ignacy Kraszewski, Maria Konopnicka, Aleksander Fredro, Jan Matejko, Deotyma (Jadwiga Łuszczewska), Seweryn Goszczyński, Cyprian Kamil Norwid, Bolesław Prus, Gabirela, Zapolska, Kazimierz Przerwa Tetmajer. W Dworku Gościnnym czas umilały koncerty Ady Sari, a w Willi Marta szkoliły się sopranistki pod kierunkiem światowej sławy śpiewaczki operowej prof. Teresy Żylis - Gary. Gościły tu również Ewa Bandrowska - Turska oraz popularna aktorka Lena Żelichowska. Z tej książki dowiecie się dużo więcej, więc raz jeszcze zachęcam Was do lektury, to kopalnia wiedzy. Kto nie był dotąd w Szczawnicy, niech przyjeżdża. Gdy raz tu zawitacie zakochacie się w niej raz dwa trzy. O Szczawnicy pisałam już nie jeden raz i nadal będę wspominać. Jako wielka fanka Szczawnicy i miłośniczka polskich gór ciągle namawiam do odwiedzania tych stron... nie wypada mi inaczej :) I ciągle tęsknie za tamtymi miejscami :) Dlatego każdy powrót jest niezwykły.
Nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła znów mnóstwa zdjęć ha ha. Połowa oczywiście została usunięta, bo nie wyszły... Szkoda ale cóż. Jak zawsze byłam w ulubionych miejscach a nawet tam, gdzie jeszcze nie byłam. Podczas spaceru ulicą Połoniny spotkałam młodego jelenia, który chodził między domami. To była dla mnie prawdziwa gratka, niesamowita niespodzianka. Zdziwiło mnie że tak spokojnie chodził między ludźmi i nie uciekał. Pewnie przyszedł bo przyzwyczaił się, że ludzie ciągle mu coś dają i poczuł się zaproszony. Oczywiście nie podchodziłam blisko, zrobiłam mu ładne zdjęcie z bliska dzięki zoomowi. Nigdy nie podchodzę do dzikich zwierząt, bo raz, że nie ma potrzeby, a dwa że to niebezpieczne. Nigdy nie wiemy jak zachowa się taki zwierzak. Nie powinno się go dokarmiać ani głaskać, ponieważ to jednak dzikie zwierzę, które zawsze będzie dzikie i które samo potrafi o siebie zadbać, samo szuka sobie pożywienia. Nie łammy zasad, gdyż w ten sposób szkodzimy tylko sobie. Chwilę go obserwowałam, a on co jakiś czas spoglądał na mnie... Trudno mi było oderwać wzrok od tego pięknego stworzenia. Widziałam już kiedyś sarenki (przebiegły mi drogę), gdy szłam do Bacówki pod Bereśnikiem, ale nigdy tak wspaniałego okazu jak ten jeleń. Do dziś nie mogę uwierzyć w swoje wielkie szczęście. Przez moment myślałam, że tylko mi się zdaje. Siedziałam na ławce, rozglądałam się, a kiedy znów odwróciłam głowę zobaczyłam jakieś duże czworonożne kopytne zwierzę, poroże zauważyłam później. Młody samiec wychodził akurat z krzaków. O mało go nie uderzył nadjeżdżający samochód, kierowca z trudem wyhamował. Dobrze, że nic mu się nie stało. Ponoć widziano jeszcze trzy jelenie tamtego dnia na stokach Palenicy. Jedna pani, której pokazywałam zdjęcie myślała że podeszłam do tego jelenia blisko i aż się wystraszyła. Wyjaśniłam, że to ze zbliżenia aparatu.
Poniżej : pomnik Henryka Sienkiewicza przy ul. Zdrojowej
Pierwszą przerwę zrobiłam sobie na placu Dietla. Od razu zamówiłam zimną lemoniadę, bo długi spacer po słońcu dał mi troszkę w kość. Na szczęście co jakiś czas odzywał się lekki wietrzyk, który dawał mi ulgę w wędrówce. Kiedy szłam wzdłuż Grajcarka również było przyjemnie chłodno, od wody. Tak, miło było znów posłuchać szumu rwącego potoku, sama przyjemność. Grajcarek też dodaje uroku temu miasteczku. Poza mną na placu było sporo rodziców z dziećmi, to samo przy wyciągu na Palenicę. Dużo ludzi jechało na górę, którą ja zdobywam zwykle pieszo, bo nie lubię wyciągów... serio, nie cierpię ich. Lubię wchodzić, zdobywać, nie wjeżdżać, bo dla mnie góry są po to, żeby pomęczyć się, a później mieć satysfakcję. Palenica jest wredna hadra do wchodzenia, wiem to, ale mimo wszystko wolę wchodzić, prócz tego czuje się pewniej na własnych nogach. No dobra, nagadałam się to teraz może jakieś zdjęcia. Już dawno tyle nie napisałam. Ostatnio ciągle myślę o kontynuacji mojej opowieści Idąc pod prąd. Tyle czasu minęło od ostatniego rozdziału, a Wy Kochani już pewnie tęsknicie za bohaterami :) taką mam nadzieję przynajmniej, hihihi. Ciekawe za kim najbardziej :) Za Justyną, Kynią, Dawidem, Rafałem czy babcią Jasią? A może za Calvinem, który na trochę utknął w Anglii? Jeśli wrócę do pisania na pewno jeszcze sporo się tam wydarzy. A jest o czym pisać, oj jest jest. Tyle jest jeszcze miejsc do opisania. Jak jestem w Szczawnicy to bardzo często myślę o moich bohaterach. Całą zimę nic nie mogłam napisać, dostałam jakąś dziwną blokadę i koniec. Niby w głowie pomysły były ale gdy przyszło to przelać do komputera to zaraz wszystko ulatywało. Mam nadzieje, że lada moment wena wróci. Liczę na to.
A teraz trochę fotek :)
Poniżej : Nad Grajcarkiem
Rzeczywiście to budownictwo bardzo osobliwe. Rajskie klimaty. Śnieg o tej porze w sam raz na upały. ;)
OdpowiedzUsuńHej milo ze zagladasz :) Snieg na ochlodzenie w sam raz. Upal w Krakowie nie do wytrzymania. Rano i wieczor da sie wytrzymac. Budynki bardzo ladne, szkoda ze niektore stoja puste i niszczeja
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziekuje za wizyte.
Byłam w Szczawnicy raz, ale tylko przejazdem do Sromowiec Niżnych. Piękne zdjęcia zrobiłaś, te wille są bardzo klimatyczne, nie spodziewałam się, że może ich być aż tyle, podziwiam, że je wszystkie odkryłaś:) Widok na Trzy Korony zupełnie inny, niż ja widziałam z Sromowiec, nie poznałam tej góry;) Super spotkać na wolności jakieś dzikie zwierzę, ale to bardzo nie dobrze, że zapuszczają się tak blisko ulic i zabudowań. Serdecznie pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńPiękny post. Mnie też marzą się góry. Byłem dwa razy , w Tatrach - 1998 rok i 2001 . Wspominam z sentymentem. A zdjęcia cudne. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńKasiu, tymi fotkami zrobiłaś mi wielka przyjemność!
OdpowiedzUsuńWiele znajomych miejsc!
Musze kiedyś wrócić do Szczawnicy, bo nie tylko u Ciebie przypominam sobie znane zakątki.
Jeleń to chyba Ci pozował, aż trudno uwierzyć!
Pisz, dbaj o siebie i pozdrów dziewczynki:-)
Piękne widoki. I sama natura, super!
OdpowiedzUsuńPospacerowałam z przyjemnością:) Uwielbiam Szczawnicę, planowałam ferie wiosną 2020, nie wypaliło, teraz tez nie, wiadomo, covid:( A marzy mi sie nie latem, tylko najchętniej w końcówce zimy, kiedy jeszcze biało, ale już cieplej.
OdpowiedzUsuńWspaniale było sobie przypomnieć Szczawnicę. Spędziłam tam trzy tygodnie trzy lata temu, w sanatorium. Teraz też jestem w sanatorium, w Rabce. Bylam na Maciejowej, a dziś zdobyłam Luboń Wielki. Myślałam o Twoich bohaterach chodząc. :) fajnie, że chcesz dalej pisać. :)
OdpowiedzUsuńOooo jak super ze bylas w moich ukochanych gorach. Zdrowiej szybko Kochana bo czekam na twoje relacje. Maciejowa uwielbiam!!!
UsuńEch, zatęskniłam. A na razie nie zanosi się bym mogła pojechać w tamte strony.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Oh very nice place darling
OdpowiedzUsuńKasieńko - przepiękna jest ta stara drewniana Szczawnica.
OdpowiedzUsuńZnam ją dobrze, bo kilka razy w niej byłam i przeszłam także okolice i przepiękne zakątki.
Cieszę się że i Ty jesteś nią zachwycona :-)
Pozdrowienia dla Ciebie i Twoich wspaniałych Córeczek :-))
Kasiu kochana! Co za frajda pochodzić z Tobą po ukochanym miasteczku. W parku Górnym jestem przynajmniej dwa razy dziennie, na porannym i wieczornym spacerze z psiepsiołami, więc wyobrażasz sobie z jaką przyjemnością towarzyszyłam Tobie odwiedzając tak dobrze znane miejsca. Tęsknię i myślę, kiedy uda się pojechać znowu. Jeleń jest "tutejszy", prawie osiedlowy, nakręciłam z nim rok temu filmik mając go na wyciągnięcie ręki. Nie potrafię wstawić na blog filmu, ale może mi dziecko pokaże, jeśli nie zapomnę kiedy u mnie będzie ;) Zresztą może to inny, jego krewniak :) Ale łania po Parku Górnym z dzieckiem też swobodnie chodziła i widzieliśmy tam śpiącą całą jelenią rodzinkę: tatę, mamę i dziecko. Coś wspaniałego! http://annapisze.art/?p=3461 tu widać jelenia, http://annapisze.art/?p=3902 - a tu łanię z dzieckiem przy schodkach i młodego jelonka w osiedlu.
OdpowiedzUsuńKasiu, nawet nie masz pojęcia ile radości mi sprawiłaś w ten poniedziałkowy poranek. Dziękuję Ci baaardzo i przytulam :)
Dziekuje serdecznie i przytulam Cie Aniu do serducha. Bardzo mi milo ze sprawilam Ci radoche :) Po dluzszej wakacyjnej przerwie wracam do blogowania
UsuńSzczawnica jest przepiękna. Spędziłam tam swego czasu romantyczny długi weekend czerwcowy. Wracając z Czerwonego Klasztoru dostałam nad Dunajcem pierścionek zaręczynowy od Miśka 😍!!!
OdpowiedzUsuńJa też się zaręczyłam w Szczawnicy :)
UsuńKasieńko Kochana, zachwycający post, ale miałam frajdę z Toba wędrować - fantastyczna wycieczka, dziekuję po stokroć ❤️
OdpowiedzUsuń..Twoje zdjęcia mega obłędne, niesamowite i cudowne są te drewniane domki w starej Szczawnicy❣️ ❤️
- ściskam najcieplej Kasieńko :* - życzę zdrówka Tobie i Twojej Rodzince 💕
ja Szczawnicę darzę miłością sentymentalną:) to miejsce naszej podróży poślubnej:D
OdpowiedzUsuńMy też zaraz po ślubie pojechaliśmy do Szczawnicy :)
UsuńPrzepiękne widoki, Kasiu. Takie krótkie wypady zapadają w pamięć na długo, bo przeżycia są wtedy bardziej intensywne. Cudownie musi być w tej Szczawnicy. Aż żałuję, że mam tak daleko do gór. Ten śnieżny krajobraz jest bajeczny i taki orzeźwiający i nawet biały kot się znalazł... A wiersz Marii Konopnickiej to doskonała puenta. Dziękuję Ci za te wspaniałe widoki, aż się chce tam być!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie 😘
Kasiu!
OdpowiedzUsuńMoje ukochane klimaty! Dziękuję Ci za tę sentymentalną podróż, opowieść i Szczawnicę widzianą Twoimi oczami i w Twoim obiektywie! I oczywiście życzę weny, byś kontynuowała dla nas na kartach swojego bloga powieść "Idąc pod prąd."
Przesyłam uściski i najcieplejsze pozdrowienia!
Zakochana w Szczawnicy - Anita ;-))
Niezła zachęta do wyjazdu, do pobytu, do zwiedzania i uczenia się tego pięknego miejsca.
OdpowiedzUsuńJelenie są cudowne ❤❤❤ ale fakt, to dzikie zwierzęta i trzeba uważać.
OdpowiedzUsuń❤❤❤❤❤
UsuńDziękuję Kasiu za fajną foto-wycieczkę, byłem tak dawno w Szczawnicy, że wielu z miejsc które sfotografowałaś już nie pamiętam np. tych ciekawych i pięknych willi.
OdpowiedzUsuńMyślę też, że "bohater dnia" dał Ci jasny sygnał, abyś koniecznie wróciła do pisania swojej powieści - może i on się na jej stronach pojawi? ;)
Dobrego dnia! :)
Kochana
OdpowiedzUsuńPiękna foto-relacja😊
Ja w Szczawnicy byłam parę lat temu latem i zimą, to były miłe wyjazdy😀
Dużo spacerowaliśmy zimą-powietrze świeżuteńkie, a letnią porą był spływ Dunajcem, cudna pogoda🌞😀
Cieplutko pozdrawiam na kolejne udane czerwcowe dni Ciebie i bliskich🌺😘
Wspaniałe zdjęcia zrobiłaś! Szczawnica to piękne miasto, lubię tam jeździć. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka, dobrze że pogoda dopisała :) Ten maj to taki trochę niepewny był. Ja też kocham oscypki! Ten smak górskich serów, z żurawiną. Coś pysznego :) Ja w ogóle kocham sery, różnego rodzaju. Nigdy nie byłam w Szczawnicy. Może kiedyś uda mi się zobaczyć je na własne oczy :) Dziękuję za twoje cudowne zdjęcia, miło obejrzeć te okolice! Ja jestem zakochana w górach :) Naprawdę cudowne fotografie. Rewelacja.
Pozdrawiam cieplutko ♡
Nie byłam w Szczawnicy, ale po przeczytaniu Twojego wpisu nabrałam chęci na wyprawę do tej malowniczej miejscowości. Świetna fotorelacja z Twojej wycieczki. Piękne zdjęcia! Pozdrawiam cieplutko ☀️
OdpowiedzUsuńUwielbiam Szczawnicę i okolice, super fotki ❤
OdpowiedzUsuńPrzepiękne widoki! Tyle pięknych miejsc jest w naszej kochanej Polsce. Już nie mogę doczekać się urlopu, by zobaczyć kolejne z nich :)
OdpowiedzUsuńLove it so much.
OdpowiedzUsuńTak bym chciała <3
OdpowiedzUsuńZwierzęta są niesamowite, wejdą wszędzie. Te dzikie to jak widać już się nawet skupisk ludzkich nie boją. Ładnie Ci wyszły te zdjęcia. Urocze okolice. Tam akurat nie byłam, ale widać, że warto pojechać. Nawet taki krótki wypad, jaki sobie zrobiłaś to fajna sprawa. ;)
OdpowiedzUsuńBudownictwo górskie zawsze mnie zachwycało. W Szczawnicy byłam raz, może kiedyś uda mi się odwiedzić ją znowu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasiu
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znowu piszesz.
Oczywiście, że tęskniłam. A teraz tęsknię dzięki Tobie za górami
Pozdrawiam latem za oknem
Pozdrawiam Kasiu
UsuńMam nadzieję Kasiu, że to tylko brak czasu...:))
UsuńBylam na wakacjach bez zasiegu internetowego Kochana :) Pozdrawiam
UsuńDobrze, że jesteś:)))
UsuńUdanej kolejnej wyprawy Kasiu
UsuńCzekam zatem tutaj na kolejne zdjęcia
Byłam. Ale podróż wirtualna w którą nas zabrałaś też znakomita i sprawiła mi przyjemność. Stare domy, obiekty, wille itp uwielbiam A tam jest tego dużo. Niektóre niestety zapomniane-aż szkoda bo nadal takie piękne! Drewno zawsze jest piękne i dobre... Pozdrawiam już wakacyjne :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne miejsce <3 Super, że wycieczka Ci się udała, mimo iż jechałaś sama. Masz racje co do dzikich zwierząt, najlepiej obserwować z daleka i oczywiście robić zdjęcia kiedy jest okazja. Za bohaterami Twojej książki tęsknię ogromnie i czekam na napływ weny <3 Ja sama też coś próbuje pisać ale idzie mi mozolnie :)
OdpowiedzUsuńPiękna fotorelacja! Nigdy tam nie byłam. Może kiedyś będzie okazja. Kochana, ściskam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo za wizyte Kochana :) Jak milo ze relacja Ci sie spodobala :) Usciski z Krakowa.
UsuńPięknie przedstawiłaś tą perełkę uzdrowiskową. Szczawnickie wille są cudowne, żal patrzeć na te które mogą bezpowrotnie zniknąć. Spacer po parku górnym i dolnym i deptakiem wzdłuż Grajcarka to prawdziwa przyjemność. Dużo tam możliwości na spacery bliższe i dalsze.
OdpowiedzUsuńWitaj Ismar,jak milo widziec tu Nowa Twarz :) dziekuje bardzo za serdeczny komentarz i wizyte. Szczawnica jest super baza wypadowa na rozne wycieczki w gory, wypady rowerowe i dluzsze spacerki. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia.
UsuńWow! Zdjęcia jak zwykle wyszły wspaniale, a Szczawnica wydaje się miejscem dosyć magicznym. Trochę zazdroszczę takiego wypadu, szczególnie, że mój maj w skrócie był miesiącem bardzo przykrym. Mam nadzieję, że i mi niedługo uda zaliczyć się taką wspaniałą wycieczkę. W ogóle to też udało Ci się spotkać niesamowitego jegomościa, który na zdjęciach wyszedł nieziemsko! Ja akurat mieszkam w takim miejscu, gdzie spotkania z leśnymi zwierzątkami są na porządku dziennym!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Relacja super :) Często bywałem w Szczawnicy od lat 80-tych ubiegłego wieku, ale upadek uzdrowiska zniechęcił nie do odwiedzania Szczawnicy. Upadłe pensjonaty i sanatoria to obraz nędzy i rozpaczy. Na szczęście ostanie lata pokazują, że jednak cos się dzieje, ale droga daleka. Wszędobylski kicz, banery i towary oferowane z dalekiej Azji jako regionalne odstraszają. Fanjie, że jest gdzie pochodzić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Bardzo dziekuje za wizyte i komentarz :) Niezmiernie sie ciesze ze Ci sie podobal post. Mnie bardzo szkoda ze niektore stare wille i osrodki lecznicze stoja i sie marnuja. Mam nadzieje ze ktos kiedys pomysli o tym by je wyremontowac. Pozdrawiam serdecznie Kris. Wracam juz po wakacyjnej przerwie i biore sie do pracy
UsuńNigdy nie słyszałam o Szczawnicy, ale na zdjęciach jawi się jako klimatyczne i pełne uroku miejsce. Trochę zazdroszczę Ci takiego wypadu, bo sama wyjeżdżałam gdzieś dalej bardzo dawno. I jeszcze to cudowne spotkanie! Ten rogaty jegomość wyszedł zachwycająco na zdjęciach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Bardzo sie ciesze ze Szczawnica Ci sie spodobala. Moze kiedys ja odwiedzisz :) Na pewno zdobedzie Twoje serce. Dziekuje za wizyte i komentarz.
UsuńIle mi radości i wzruszeń tą notką sprawiłaś Kasiu, to nie masz pojęcia :) Jak wiesz, ja też kocham Szczawnicę i Czorsztyn. Jeździmy tam z Rodzicami praktycznie co roku w różnych porach. Najczęściej tak jak teraz, w lecie, ale także poza sezonem.
OdpowiedzUsuńA te zdjęcia cudne po prostu :) Ty i nasza Kasia Waleczna robicie najlepsze zdjęcia ;)
Z kolei ten wiersz Konopnickiej o Czorsztynie... <3 Chyba go sobie niedługo pożyczę na bloga ;)
Ściskam Cię mocno!
Milo jest robic takie niespodzianki Drogi Celcie :) Ciesze sie ze sprawilam Ci radoche. Dziekuje za mily komentarz. Pozdrawiam serdecznie
UsuńKocham te rejony <3
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. Bardzo bardzo. Pozdrawiam najserdeczniej Ciebie i Twoja kochana rodzinke. Usciskaj Pociechy
UsuńNigdy nie byłam w Szczawnicy, ale może powinnam to rozważyć, kiedy będę szukać pomysłu na jakiś weekendowy wypad. Na Twoich zdjęciach wygląda bardzo kameralnie i spokojnie, urokliwie. Swoją drogą, to dość ciekawe przechadzać się po takiej okolicy mając świadomość, że wypoczywała tam cała plejada polskich sław.
OdpowiedzUsuńP.s Jeleń przepiękny
Szczawnica zdobywa serce kazdego juz za pierwszym razem. Jest po prostu uroczo, milo sie spaceruje, wypoczywa :) Pozdrawiam serdecznie
UsuńWspaniały fotoreportaż Kasiu! Znam Szczawnicę więc z przyjemnością pospacerowałam sobie jeszcze raz. Odkryłam też kilka obiektów godnych uwagi.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam cieplutkie pozdrowienia:)
Bardzo dziekuje Ewo :) Super ze obie lubimy Szczawnice. Pozdrawiam serdecznie Kochana
UsuńPiękna fotorelacja, Kasiu, lubię takie wirtualne podróże.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Cudowna relacja z wyjazdu :) nigdy nie byłam w Szczawnicy :)
OdpowiedzUsuńW Szczawnicy byłam dawno temu i już nie pamiętam tej wizyty...dzieki za przypomnienie jakie tam piękne widoki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za wszystkie dobre słowa.😘
Ten jelonek mnie rozbroił :)
OdpowiedzUsuńMnie tez. To byl uroczy widok. Gorale z Szczawnicy mowia ze to miejscowy sep hi hi :) Usciski
Usuń