Proza, góry i muzyka

sobota, 3 października 2015

Idzie jesień huraaaaaaaa

Hey Kochani Czytelnicy i inni Blogowicze
 
Zastanawiacie się pewnie gdzie się podziewam tyle czasu. Minęło sporo czasu od ostatniego posta. Niedawno wróciłam z wakacji i teraz ciężko mi się zaklimatyzować w mieście, ponieważ prawie całe dwa tygodnie siedziałam w górach, w mojej ukochanej Szczawnicy a potem jeszcze dwa dni w Tatrach. Kolejny post o jednej z moich górskich wycieczek jest w toku, ale ostatnio ciężko mi się zmotywować do jakiejkolwiek pracy. Swoisty brak weny, tak bym to nazwała... Albo niedobór górskiego powietrza ewentualnie, co także bardzo źle wpływa na komórki mózgowe. Do tego pogoda co chwilę się zmienia, raz jest ciepło raz zimno a na niezbyt dobrze to wpływa. Jestem jakaś niemrawa senna, żadna kawa nie pomaga. Najchętniej bym przespała pół roku, może zamienię się z jakimś misiem albo niech mnie weźmie do swojej nory i użyczy troszkę swojego misiowego ciepła. Byłam ostatnio w Tatrach i żadnego niedźwiadka nie spotkałam. Oczywiście opiszę wszystkie moje wyprawy, a było tego trochę. Udało się pochodzić. Rok temu było to niemożliwe ze względu na częste gwałtowne ulewy i burze z piorunami. Tym razem udaliśmy się na Spisz oraz na Słowację gdzie podziwialiśmy cudowne haligovskie skały, ale o tym już w innym poście o Haligovcach (3km od Czerwonego Klasztoru. Kolejna dobra wieść to taka że już w listopadzie zaczynam kurs przewodników beskidzkich na który czekam już od kwietnia tego roku. Zaczynamy wycieczką na Słowacje gdzie będziemy chodzić  po górach Czerhowskich i Lewockich. Szalenie się niecierpliwie, bo muszę przyznać otwarcie że bardzo fascynuje mnie Słowacja jako kraj górzysty. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją zwiedzić w całości, bo jest tego warta. Myślę że kurs mi tego rodzaju atrakcji nie poskąpi hahaha. Od miesięcy solidnie się do niego przygotowuje. Fizycznie i nie tylko. Ślęczę nad mapami i przewodnikami próbując opanować orientacje w terenie nazwy miejscowości i szczytów. Nawet kupiłam sobie specjalne książeczki z panoramami i mam już pokaźną kolekcję. To czy się nadaje na przewodnika okażę się w trakcie kursu lub po. Czasem leżąc już w łóżku po ciemku, w duchu zastanawiam się czy się nadaje na to by być tym przewodnikiem.... No cóż będę się starać z całych sił by do tego doszło,  a przy okazji poznam mnóstwo wspaniałych miejsc, z których wiele zapadnie mi w pamięć na zawsze. To będzie z pewnością największa przygoda w moim życiu i zarazem swoisty egzamin z życia.  Mam jeszcze cichą nadzieje, że uda mi się jesienią zaliczyć Bieszczady. Słyszałam od niejednej osoby, że jesienią Połoniny są jeszcze bardziej magiczne jak latem... Zatem na październik planuje Bieszczady, a co z tych planów wyjdzie to się okaże. Trzymajcie kciuki żeby wyszło :)
 
W lipcu byłam jeszcze we Wrocławiu na zaproszenie moich ukochanych duszyczek Ewy i Agnieszki i było rewelacyjnie. Kocham je obie i kocham mój Wrocław. Myślę częściej go nawiedzać. Zdecydowanie jest to jedno z najbardziej urokliwych i piękniejszych miast w Polsce. Spędziłam tam dwa cudowne dni i wieczory, a dziewczyny pomogły mi się w pełni zrelaksować. Złaziłyśmy całe miasto, odwiedziłam przy okazji Uniwersytet Wrocławski, potem był Ostrów Tumski oraz inne czarujące zakątki jak niebywale piękny ogród botaniczny. Jadłyśmy też same dobre rzeczy od których parę kilogramów przybyło ale co tam.... Nie ma to jak pyszne francuskie naleśniki zjedzone w doborowym towarzystwie. Na koniec poszłyśmy jeszcze raz na rynek gdzie słuchałyśmy romantycznego śpiewu Igora przy akompaniamencie. Było bajecznie i nastrojowo. Mogłabym tak siedzieć całą noc rozkoszując się tym nastrojem. Wrocław nocą jest jeszcze piękniejszy. Muszę tam wrócić tym bardziej że mam do kogo. No i warto. Kto nie był jeszcze we Wrocławiu a pojedzie zakocha się w nim od pierwszego wejrzenia jak ja. Oto moje fotograficzne wspomnienia, może zachęcą poniektórych do odwiedzenia tego niezwykłego bogatego w tradycje miasta, które już w przyszłym roku będzie Miastem Kultury.
 
Most na Ostrowie Tumskim
 
 
Ogród botaniczny

 
Uniwersytet Wrocławki

 
Park na terenie Ossolineum

 
Koło ratusza na rynku




 
Ostrów Tumski










 
Fontanna na rynku

 
Katedra na Ostrowie Tumskim

 
 
Co do czytania książek to idzie mi znacznie lepiej niż w zeszłym roku, ale nadal nie rewelacyjnie, bo dopiero 12 zaczynam. Wierzę jednak że uda mi się w tym razem osiągnąć tę magiczną liczbę 52. Tak sobie postanowiłam pierwszego dnia nowego roku, że przeczytam te pięćdziesiąt dwie książki i niech mnie diabli jeśli mi to nie wyjdzie. W zeszłym roku więcej pisałam  niż czytałam, a teraz znów bardziej mnie ciągnie do czytania. Zaczęłam ten rok od książek Agaty Christie, którą czyta się szybko lekko i przyjemnie. Obecnie zaczynam kolejną, trzecią już książkę hiszpańskiego autora Idelfonso Falconesa, który zasłynął wcześniej wspaniałą powieścią historyczną Katedra w Barcelonie, tym razem będzie to Ręka Fatimy. Jakieś kilka dni temu skończyłam inną jego powieść pt. Bosonoga królowa. Powieść ta zauroczyła mnie niebywale podobnie jak wspomniana powyżej Katedra w Barcelonie. Niemal całą przepłakałam tak była piękna i prawdziwa, bogata w ciekawe opisy historyczne i topograficzne. czytając macie wrażenie, że sami odwiedzacie opisane przez niego miejsca, zabiera Was w wirtualną podróż po swoim świecie.  Falcones jest mistrzem kreacji i emocji o czym przekonacie się już na samym początku lektury. Trudno jest się nie wkręcić i nie stracić głowy dla jego historii. Tak właśnie jest ze mną gdy czytam ksiażki Falconesa. Podobnie mam z twórczością Carlosa Ruiza Zafony. Na swoim koncie przeczytanych książek mam już Cień Waitru, Gra Anioła, Więzień nieba oraz Marinę, a przed mną kolejne dwie. Zafon tak jak Falcones z miejsca potrafi wciągnąć czytelnika, wręcz niebezpiecznie pożera całą waszą uwagę. Uzbrójcie się więc w nadmiar czasu.

5 komentarzy:

  1. Tak, ja tak samo kocham te magiczne miasto.... Bardzo fajne zdjęcia oddające dusze tego miejsca... Idzie się zrelaksować. Super. Kasiu przy zdjęciu Uniwersytetu Wrocławskiego chochlik zjadł literkę :D co nadaje wszystkiemu jeszcze bardziej ciekawego charakteru. Pozdrawiam Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  2. No to miałaś cudowne wakacje i najważniejsze że Ty sama jesteś zadowolona, a fotki pięknie i świetnie ujete, a co do ksiażek niestety juz nie moge ich czytać jedynie zostaje mi czytanie na komputerze przy ksiazkach po kilku wersach moje oczy łzawią i nic nie widzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, z przyjemnością przeczytałam Twój wpis. Widać, jak wielkim sercem darzysz Góry, czyli swoją pasję. Każdy kto czuje zamiłowanie do czegoś, czy to będą podróże, czy (jak w moim przypadku) opieka nad zwierzętami, czy pisanie właśnie lub czytanie książek to warto poświęcać temu swój wolny czas. W dobie Internetu warto zobaczyć, że swiat nie kończy sie na Facebooku. Ja właśnie ostatnio mniej siedze na FB a więcej na blogu.

    Wrocław...! To kolejne miasto, które chcę odwiedzic w przyszłym roku. Nie mam tam żadnych znajomych, ale pojadę sama. Chociażby na weekend. Chce zobaczyc zoo i ogród Japoński ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja uważam ,że Wrocław jest dynamicznie rozwijającym się,najpiękniejszym miastem w Polsce ...ma swój klimat , życie w nim tętni 24 godziny na dobę :) Mam nadzieję ,że jeszcze nie raz tu zawitasz :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezły wpis ;) powodzenia w czytaniu książek! :) za niecałe dwa miesiące nowy rok, więc ja też muszę pomyśleć nad postanowieniami noworocznymi :D ale w życiu nie pomyślałabym o przeczytaniu 52 książek w krótszym czasie niż dwa lata :D

    Jeszcze raz pozdrawiam!!!
    NowMyTurn ;*

    OdpowiedzUsuń